Paranormalne psy z SS

Hitlerowscy naukowcy poszukiwali wunderwaffe, cudownej broni, która miała zapewnić III Rzeszy panowanie nad światem. Te prace nie ograniczały się do nowatorskich technologii. Uczeni zajmowali się też szczególnymi zdolnościami psów.

Projekt hitlerowskich badań nad domniemanymi niezwykłymi umiejętnościami psów odkrył po latach dr Jan Bondeson, urodzony w 1962 r. w Szwecji reumatolog z Cardiff University Scholl of Medicine. Bondeson, autor wielu książek popularnonaukowych, tym razem zajął się szczególnymi umiejętnościami psów i prowadzonymi nad nimi badaniami. W swej opublikowanej właśnie książce "Amazing Dogs: A Cabinet of Canine Curiosities" przedstawił nieznane fakty dotyczące "Wooffan SS".

Najzdolniejsze psy

Projekt "Wooffan SS" zainicjowano przed wybuchem II wojny światowej. Urzędnicy państwowi dostali polecenie, by wyszukiwać najbardziej inteligentne psy z ich terenu, a następnie wysyłać je do ośrodka szkoleniowego Tier-Sprechschule ASRA w Leutenburgu koło Hanoweru. Szkołę tę założyła w 1930 r. Margarethe Schmitt i prowadziła ją do dosłownie ostatnich dni wojny.

Reklama

Planowano, że najzdolniejsze psy z Niemiec, wyszkolone pod okiem dyrektorki Schmitt, zostaną wykorzystane w działaniach wojennych. Zakładano, że pod patronatem SS będą one nadzorcami robotników przymusowych oraz strażnikami w obozach koncentracyjnych, co pozwoli przenieść funkcjonariuszy zajmujących się tym obowiązkami do innych zajęć. To psy miały być nadzorcami ludzi.

Nie liczyli się ludzie, lecz zwierzęta

- W latach 20. ubiegłego wieku w Niemczech działało wielu psychologów zwierząt nowej generacji, którzy wierzyli, że psy są tak inteligentne, jak ludzie i zdolne do abstrakcyjnego myślenia i komunikacji - wyjaśnia dr Jan Bondeson. - Gdy władzę w Niemczech w 1933 r. przejęła NSDAP, wielu funkcjonariuszy tej partii zainteresowało się pomysłami badań nad psami. Postawa ta wynikała z nazistowskiej filozofii zakładającej, że istnieje silna więź między człowiekiem i przyrodą. Zgodnie z tą ideą, dobry nazista powinien być przyjacielem zwierząt - dodaje naukowiec.

Myślenie w ten sposób prowadziło czasem do tragikomicznych sytuacji. Przykładowo, gdy w Niemczech zaczęły się masowe aresztowania Żydów, nazistowskie gazety zostały zalane listami od oburzonych czytelników. Nie oburzało ich jednak zsyłanie Żydów do obozów koncentracyjnych, lecz los ich zwierząt, które pozostały bez opieki, bo władze zapomniały nimi się zająć. Trzeba pamiętać, że sam Hitler, właściciel dwóch psów, był powszechnie chwalony za stosunek do zwierząt. Dziś zapomniano też już, że Goering należał do światowych prekursorów ochrony zwierząt. To paradoksy nazistowskiego systemu, w którym prawa człowieka miano za nic, ale sporo praw przyznano zwierzętom.

Faza eksperymentalna

Dr Bondeson wielokrotnie jeździł do Berlina. Przez lata szperał tam w archiwach z tajnymi dokumentami z czasów III Rzeszy.

- Nie ma wątpliwości, że Niemcy w czasie wojny prowadzili dziwne eksperymenty w zakresie komunikacji pomiędzy psem i człowiekiem, a Hitler osobiście był zainteresowany tymi pracami - stwierdza Bondeson.

- Hitler widział perspektywę wykorzystania wykształconych psów w ramach wysiłku wojennego III Rzeszy. Przykładowo, w jednym z dokumentów Fuhrer doradzał armii niemieckiej prowadzenie badań nad przydatnością inteligentnych psów w warunkach polowych. Nic jednak nie wskazuje, że nazistowscy uczeni wyszli poza fazę eksperymentów. Wojna skończyła się zanim udało im się w ramach formacji SS utworzyć korpus psów-żołnierzy. W każdym razie brak dowodów na to, że esesmani dostali wsparcie w postaci mówiących i czytających psów.

"Wyszczekać" słowa

Ustalenia dr Bondesona ukazują nieznane dotąd oblicze Niemiec hitlerowskich. Stanowią też intrygujące podsumowanie znanych już wcześniej badań nad komunikacją ze zwierzętami, na które w Niemczech epoki międzywojnia zapanowała swoista moda. Głośne były eksperymenty nad telepatyczną łącznością pomiędzy człowiekiem a psem prowadzone pod okiem przemysłowca Karla Kralla. Inni badacze próbowali uczyć psy wypowiadania się w języku człowieka. Oczywiście z miernym skutkiem, bo ignorowali odmienność psiego aparatu głosowego.

Odnotowano jednak przypadki psów, takich jak Rolf, które potrafiły "wyszczekać" po niemiecku kilka krótkich słów. Uznawano też, że Rolf, pies rasy terier airedale, należący do Pauli Moekel ze Stuttgartu, potrafił czytać i liczyć. O tym psie stało się głośno po opublikowaniu przez Paulę Moekel dwóch książek na jego temat (w 1920 i 1921 r.). Według relacji licznych świadków, Rolf przekazywał swej pani informacje wskazując łapą litery i cyfry, które miały tworzyć sensowne słowa lub liczby stanowiące sumy w obliczeniach.

W tym okresie rozpoczęto też eksperymenty polegające na niewerbalnym przekazywaniu poleceń psu przez człowieka. Te prace przynosiły sukcesy, bo wiele dobrze traktowanych i odpowiednio szkolonych psów ujawnia wysoki poziom inteligencji. Nic więc dziwnego, że tego rodzaju badania prowadzone są także i dziś. Jednak projekt "Wooffan SS" okazał się porażką.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy