Ona zarabia więcej! On ma problem...

Średnia pensja Polaka wynosi obecnie ponad trzy tysiące zł brutto. Zarobki kobiet są mniejsze o około 20-30 procent. Statystycznie. Czasem jednak te proporcje stają na głowie. I co wtedy?

"Jesteśmy pięć lat po ślubie. Ja pracuję w salonie jednego z operatorów komórkowych. Moja żona jest architektem. Nasze pensje nie są nawet porównywalne, gdyż jakiekolwiek ich zestawienie może wywoływać co najwyżej śmiech i współczucie. Boli mnie taka sytuacja, to ja wolałbym ponosić większą część naszych wydatków. Mamy wprawdzie wspólne konto, ale comiesięczny wyciąg z banku przyprawia mnie o niesmak do samego siebie (...)" - pisze do naszej redakcji dwudziestodziewięcioletni Adam.

Wstyd czy powód do dumy?

Takich mężczyzn jak Adam jest w Polsce całkiem sporo. Ich partnerki, pracujące w specjalistycznych i wymagających wyższych kwalifikacji zawodach, przynoszą do domu więcej pieniędzy niż oni.

Reklama

Czy faktycznie jest to jakikolwiek problem? Dla części panów owszem. Psychologowie alarmują, że taki stan rzeczy może powodować głębokie frustracje i zachwiania w samoocenie. A stąd już tylko krok do wzajemnych pretensji i nieporozumień.

Lekarstwa, które działa szybko i niezawodnie, nie ma, warto jednak spróbować podejść do sprawy zdroworozsądkowo. Skoro dla niej nie stanowi to problemu, może ty też powinieneś "wrzucić na luz" i nie przeliczać swojej wartości na złotówki? Możesz przecież być dumny, że masz zaradną i samodzielną kobietę, która nie wisi ci na ramieniu, żerując na twojej pensji.

O co tyle krzyku?

Odmienne zdanie na ten temat ma Kamil (25 l.), kelner jednej z krakowskich knajp, który w wyższych zarobkach swojej dziewczyny nie widzi nic złego. "Ja podaję ludziom kawę i piwo, a Majka odpowiada za rozliczenia finansowe sporej firmy. Byłbym chyba niepoważny, oczekując, że dostanę tyle co ona. Jaki tu można widzieć problem?" - dziwi się.

Krok dalej są panowie, którzy nie tylko doceniają wysokie pensje swoich drugich połówek, ale widzą w nich bardzo wygodny sposób na życie. Bo w końcu, po co się przemęczać, skoro ktoś inny robi to za nas?

"Wystarczy odpowiednio symulować niepowodzenia w szukaniu pracy i masz spokój na długi czas. A z głodu i tak nie umrzesz" - radzi na jednym z for internetowych użytkownik o nicku CasaNova.

W większości potępiające komentarze, przeplatane są rzadkimi głosami aprobaty. Przypuszczamy jednak, że skoro ktoś wybiera podobny sposób na życie, podwyżka partnerki nie stanowi dla niego powodu do zmartwień.

Stuprocentowy facet

Wróćmy jednak do punktu wyjścia. Jeśli wierzyć statystykom, prawdopodobnie to ty zarabiasz więcej niż ona. Jeżeli jednak znalazłeś się po drugiej stronie barykady, zanim popadniesz w kompleksy albo przesadnie pokochasz swoją sytuację, weź pod uwagę, że prawdziwego mężczyzny nie poznaje się po ilości zer na koncie, a po czymś zgoła innym. A dżentelmeni o pieniądzach, po prostu nie rozmawiają.

Magda Kucharska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama