Niechlubna marka znad Wisły: ​Od polskiego kołtuna do polskiego prysznica

Zarówno specyficzne podejście Polaków do dbania o włosy w XIX wieku, jak i krzywdzące stereotypy na temat imigrantów z naszych ziem przyczyniły się do powstania obraźliwych określeń o czymś "polskim" /East News
Reklama

Czeski film, francuski piesek, żydowska lichwa - stereotypy o narodach i państwach całego świata pojawiają się w złośliwych powiedzonkach od wieków. Nie inaczej jest w naszym przypadku. Historia "polskich", niekoniecznie przyjemnych rzeczy, sięga co najmniej kilkuset lat i ciągnie się do dziś.

Polacy zaznaczyli się na kartach historii wielu państw i dali o sobie znać wśród wielu narodów, praktycznie na całym świecie. A to za sprawą masowych migracji, to z kolei biorąc udział w niezliczonych konfliktach zbrojnych. Swoje zrobiły też specyficzne zachowania czy elementy wizualne. Niektóre z nich były i są tak charakterystyczne, że stały się prześmiewczym określeniem jako coś "polskiego".

Polski kołtun, czyli "polskie dredy"

Po łacinie "Plica polonica", po angielsku "polish plait", po niemiecku "Weichselzopf", czyli "Warkocz znad Wisły". To jeden z pierwszych, o ile nie pierwszy przypadek, kiedy określenie "polski" weszło do języka powszechnego w znaczeniu pejoratywnym.

Reklama

Jeśli wystarczająco długo nie myje się włosów, zlepiają się one za sprawą brudu, łoju i innych wydzielin ze skóry głowy w obrzydliwy, tłusty, twardy pęk. Pod koniec XVIII i przez praktycznie cały XIX wiek na Zachodzie kołtun, uznany w pewnym momencie za chorobę, kojarzony był głównie z Polakami.

Mieszkańcy dzisiejszych terenów naszego kraju niestety bardzo często "zapuszczali" kołtun ze względu na niedbałe podejście do higieny (nie pomagały noszone przez chłopów czapki) oraz... zabobon. Uważano bowiem, że nie można ścinać odpychających zlepów włosowych, gdyż może skończyć się to postradaniem zmysłów bądź ślepotą. 

Panowało powszechne przekonanie, iż kołtun nie bierze się z niemycia włosów, a jest wynikiem jakiejś zarazy przywleczonej z Rosji. Przez lata mieszkańcy państw położonych na Zachód od naszych ziem z obrzydzeniem opowiadali o Polakach noszących zlepione łojem "fryzury".

Walkę z ciemnotą podjęli ludzie nauki, między innymi Józef Dietl i Aleksander de Brun. Ten pierwszy, aby wyplenić przesąd zakazał osobom z kołtunami wchodzenia do miejsc użytku publicznego. Rozpuścił także plotkę, że ma zamiar opodatkować dodatkowo tych, którzy odmawiają ścięcia włosów. Poskutkowało o wiele lepiej niż argumenty odnoszące się do zdrowia.

Polaca, czyli brazylijska córa Koryntu

Jeśli polski kołtun był obrzydliwy w sensie fizycznym, tak ten przypadek jest chyba najbardziej plugawym i ohydnym określeniem odnoszącym się do Polaków w wymiarze kulturowym.

W drugiej połowie XIX wieku wielu mieszkańców ziem polskich zagarniętych przez zaborców chciało przedostać się do Ameryki Południowej. Wykorzystywały to grupy, które dzisiaj określilibyśmy jako gangi handlujące ludźmi. Tysiące kobiet, które podejmowały próbę dotarcia za Ocean Atlantycki, było porywanych i sprzedawanych do domów publicznych, głównie w Brazylii. Większość z nich stanowiły Słowianki, określane przez miejscowych mianem "Polaca".

"Polaca" dosłownie znaczy Polka. Słowo to jednak z biegiem lat ewoluowało i zyskało drugie znaczenie. W Brazylii można było powiedzieć tak o Polce, ale też o każdej prostytutce zagranicznego pochodzenia. W pewnym momencie, żeby uniknąć ciągłego upokorzenia i zaprzestać używania obraźliwego słowa, na kobiety z Polski zaczęto mówić "polonesa". "Polaca" jednak używane jest nadal i do dziś zachowało oba swoje znaczenia.

Polish jokes i Polenwitze

To określenie dotyczy całej masy dowcipów o Polakach, a swój początek również wzięło od polskich imigrantów. Tyle że w tym przypadku tych wyjeżdżających na początku XX wieku do Stanów. Duża część z nich nie znała języka angielskiego i była słabo wykształcona. Ludzie ci parali się więc najprostszymi zajęciami, a czas po pracy spędzali głównie w swoim gronie.

Po kilkudziesięciu latach stereotyp odizolowanego od społeczeństwa, "głupiego Polaka" przedostał się w Stanach do popkultury. Tak powstała cała fala "polskich dowcipów", w których bohaterami są głównie niezbyt rozgarnięci, wiecznie pijani, chamscy prostacy nazywani pogardliwie "Polack".

Jednocześnie podobny stereotyp zaczął funkcjonować u naszych zachodnich sąsiadów, którzy żarty te nazwali po swojemu Polenwitze.

Polish shower, czyli prysznic po polsku

Kołtun, Polaca i żarty z osób pochodzenia polskiego odeszły bądź odchodzą do lamusa. Jednak to nieprzyjemne określenie funkcjonuje nadal w języku potocznym u anglosasów.

Chodzi o "polish shower", czyli polski prysznic. To nic innego jak zastąpienie prawidłowej kąpieli użyciem dezodorantu. W USA do dzisiaj można usłyszeć kolokwialne "poczekaj, wezmę tylko polski prysznic, bo nie mam czasu się wykąpać". Czasem powiedzenie to konkretnie odnosi się do wylania na siebie ogromnej ilości tanich perfum. 

Jest to smutna spuścizna po polish jokes i stereotypie, który zakłada, że Polacy są na bakier z higieną. Amerykanie używają słowa "Polack" tak, jak u nas do niedawna (miejmy nadzieję, że już nie) mówiło się obraźliwie "Rumun", w oparciu o równie krzywdzący stereotyp odnoszący się nawet nie tyle do obywateli Rumunii, co do osób pochodzenia romskiego.

Trzeba przyznać, że nie jest przyjemnie dowiedzieć się, że za granicą słowo "polski" kojarzy się w takim właśnie sposób. O ile w sprawie kołtunów winni byli ewidentnie Polacy, którzy celowo zaniedbywali higienę, to większość idiomów tego typu bierze się z krzywdzących stereotypów. Jednak tak długo, jak sami będziemy tak robić, możemy się spodziewać, że za inni odpłacą nam się tym samym.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy