Naziści na tropach yeti

Niezwykły świadek zeznał, że hitlerowska ekspedycja w 1938 r. poszukiwała śladów yeti w Tybecie.

Jeden z czołowych kryptozoologów Amerykanin Loren Coleman przekazał pod koniec stycznia br. informacje na temat yeti i nazistowskiej ekspedycji do Tybetu, które zasłyszał przed laty od Heinricha Harrera.

Harrer to barwna persona. Jako pierwszy, w 1938 r., zdobył północną ścianę Eigeru, słynnego z niedostępności szczytu w Szwajcarii oraz stał się inspiracją do stworzenia postaci kreowanej przez Brada Pitta w głośnym filmie "Siedem lat w Tybecie" (1997 r.). Heinrich Harrer dożył 93 lat, zmarł 7 stycznia 2005 r.

W przypadku Harrera kino zawiodło, twierdzi Coleman, bo choć film inspirowany jego przygodami cieszył się powodzeniem, to opuszczono w nim najciekawsze kawałki. Bo Heinrich Harrer, to

Reklama

szczęściarz, który osobiście mógł zobaczyć ślady yeti,

a także znane mu były interesujące szczegóły słynnej nazistowskiej wyprawy do Tybetu. Wyprawy, której zorganizowaniu patronował sam Reichsfuhrer Heinrich Himmler! Ta hitlerowska ekspedycja w latach 1938-39 poszukiwała w Himalajach śladów pradawnych Ariów, którzy, według ideologii nazistowskiej, byli Pragermanami, a więc protoplastami III Rzeszy. Niemieccy badacze poszukiwali też w wysokich górach... yeti.

Ekspedycją dowodził ornitolog Ernst Schafer, który wcześniej dwukrotnie przemierzył Tybet. Prawą ręką Schafera był antropolog Bruno Beger. To właśnie Beger, o czym sporo już pisano, kierował badaniami rdzennej ludności Himalajów - prowadził rozmaite pomiary i analizy. Niemiecki antropolog zebrał też pokaźną kolekcję 300 starych czaszek Tybetańczyków, co miało pomóc w poszukiwaniu śladów Ariów, których rasa miała narodzić się w Himalajach.

Heinrich Harrer, jak twierdzi Loren Coleman, miał utrzymywać, że Schafer i Beger w trakcie wędrówki przez Tybet zbierali także informacje o "Odrażającym Człowieku Śniegu", istocie zwanej w Himalajach yeti, Migyud, Mi Go, Dremo lub Dre Mon. Podobno obaj

niemieccy uczeni rozważali, czy yeti to praczłowiek,

czy raczej nieznany gatunek wielkiego niedźwiedzia.

O tych badaniach wspominano zwykle mimochodem, na przykład Christopher Gale w swej książce "Himmler's Crusade: The True Story of the 1938 Nazi Expedition to Tibet", podaje: "W okolicach Zielonego Jeziora, według miejscowej legendy, znajdowało się legowisko Migyud. Taka bliskość obozu do leży legendarnego stworzenia prowokowała do pełnych niepokoju rozmyślań o nim". Harrer miał jednak twierdzić, że sprawa yeti nie była tylko anegdotą lecz faktycznie zaprzątała uwagę nazistowskich uczonych. Sprawę tę znacznie szerzej opisał właśnie Loren Coleman w książce "Apes in Green Hell".

Harrer, jak twierdzi Coleman, zapewniał też, że podczas swego siedmioletniego pobytu w Tybecie raz osobiście natrafił na ślady yeti odciśnięte w śniegu. Po tym doświadczeniu niemiecki himalaista zainteresował się fenomenem yeti. Wiedzę zaczerpnął wtedy z jednej z pierwszych kryptozoologicznych publikacji, książki Odette Tchernine o tajemniczych pokrytych futrem humanoidalnych istotach zamieszkujących doliny Himalajów.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: ekspedycja | naziści | yeti
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy