Najmroczniejsze miejskie legendy

Miejskie legendy to nie tylko czarna Wołga, czy Chupacabra. Je można już traktować jak zabytki. Współcześnie ludzie również tworzą niestworzone historie przyprawiające o dreszcze. Wybraliśmy kilka ciekawszych.

"Mroczna laleczka"

Historia miała się dziać w różnych miastach Stanów Zjednoczonych. Raz mowa jest o Chicago, innym razem o Nowym Jorku, czy Filadelfii. Zgadza się jedynie data. W 1972 roku kobieta wyglądająca niczym manekin sklepowy pojawiła się w jednym ze szpitali w zakrwawionej sukience. Lekarze próbowali jej pomóc, jednak ona zamiast przyjąć pomoc rzuciła się na nich i z zimną krwią zabiła. Po czym spokojnie wyszła z budynku. Ponoć do dziś jest poszukiwana.

CZYTAJ DALEJ

"BEN"

Chłopak o imieniu Alex kupuje na pchlim targu grę "The Legends of Zelda: Majora’s Mask". Sprzedawca wydawał mu się nieco dziwny - wyglądał nieco jak traper z filmów o dzikim zachodzie. W czasie instalowania gry okazuje się, że kadridż ma zapisany dodatkowy plik o nazwie "BEN". Alex odkrywa, że musi w grze konkurować z tajemniczym Benem. Wkrótce okazuje się, że Ben prześladuje go nie tylko w grze, ale też w prawdziwym życiu.

Reklama

CZYTAJ DALEJ

"Hasumi"

Miejsca legenda w bardzo japońskim stylu: Młoda dziewczyna o imieniu Hasumi pewnego wieczora wraca, jak co dzień, z pracy do domu pociągiem. Okazuje się jednak, że pociąg tym razem nie jedzie swoją zwykłą trasą - zjechał na jakąś inną, dziwną i przerażającą. Hasumi wysiada na pogrążonej w mroku stacji, gdzie, jak można się domyślić, dzieją się rzeczy rodem z japońskich horrorów. Jaki jest koniec tej historii, nie wiadomo. W jednej wersji dziewczyna ginie, w innej udaje jej się uciec.

CZYTAJ DALEJ

"Straszny dom"

Tym razem historia niczym z amerykańskiego horroru o nierozgarniętych licealistach. I rzeczywiście jest nierozgarnięty licealista i opuszczony dom w środku lasu, w którym straszy. Chłopak założył się z kolegami o grubą kasę, że spędzi noc w budynku. Tam zwiedza kolejne coraz straszniejsze pokoje, aż w końcu staje przed samym Belzebubem. Tak, to mogli wymyślić tylko Amerykanie...

CZYTAJ DALEJ

"Slenderman"

Slenderman jest opisywany jako wysoki, smukły mężczyzna ubrany w dobrze skrojony garnitur. Jego twarz jest nijaka, albo zupełnie jej nie posiada. Niby wygląda, jak każdy japiszon, jednak ma dość nietypowe hobby - lubi mordować dzieci. Najpierw hipnotyzuje spotkane na ulicy samotne dzieci i te z "własnej woli" odchodzą z nim i nigdy nie wracają. Czasem pojmuje je za pomocą macek, które wysuwają się nagle spod garnituru.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: horrory
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy