Moby: 62-tonowy wieloryb, który przepłynie Atlantyk

Waży 62 tony, powstaje od dwudziestu lat, a jego właściciel chce kiedyś przepłynąć nim Atlantyk. Moby to gigantyczna łódź w kształcie wieloryba, szalony projekt Toma McLeana - emerytowanego szkockiego oficera z Loch Nevis.

Turyści, którzy odwiedzają szkockie wybrzeże w pobliżu Fort William przecierają oczy ze zdumienia. Czy to możliwe, by morze wyrzuciło na brzeg tak ogromnego walenia? Gdy podchodzą bliżej, wszystko staje się jasne. To nie żywa istota, lecz stalowa konstrukcja. Konstrukcja w dużej mierze pokryta już mchem.

Wszystko dlatego, że projekt powstaje w iście ślimaczym tempie. Plany zbudowania wielorybokształtnej łodzi były oficer SAS stworzył już dwie dekady temu. Na swój szalony pomysł Tom wydał do tej pory około stu tysięcy funtów, czyli w przeliczeniu - ponad pół miliona złotych! A na tym nie koniec, bo "Moby" nie jest jeszcze ukończony.

"Nigdy wcześniej nie stworzyłem czegoś takiego, choć wszystko trwa już długi czas. Dopłynięcie moją łodzią do portu, gdzie zbierze się oczekujący na mnie tłum będzie ukoronowaniem moich starań" - opowiada o swoich planach.

Jak odległe są te plany? Na chwilę obecną jednostka nie jest sprawna. Wysokoprężne silniki są przestarzałe, a kabina nie nadaje się dla dziesięcioosobowej załogi. Do tego "Moby" stoi aktualnie na brzegu, a historia jego rejsów to trzy krótkie wycieczki po okolicznych wodach. McLean jednak utrzymuje, że projekt zostanie ukończony i zwodowany.

Reklama

W rozmowie z BBC Radio Scotland, dziarski 73-latek przekonuje, że niebawem chce wyruszyć swoim mechanicznym wielorybem na Azory, a stamtąd wprost do Nowego Jorku.

"Sama łódź jest w dobrym stanie, ale potrzebuje drobnego serwisu. Przydadzą się nowe silniki i nowy system kontroli okrętem" - zdradza.

Zapowiedzi emerytowanego spadochroniarza i komandosa nie wolno lekceważyć. McLean ma już na swoim koncie szereg naprawdę imponujących wyczynów. W 1969 roku został pierwszym człowiekiem, który w pojedynkę przewiosłował Atlantyk. Rekord dzierży do dziś. W 1982 roku pokonał ten sam ocean w małej łódce własnej konstrukcji. W 1990 zaś przepłynął Atlantyk po raz trzeci - tym razem na pokładzie łodzi w kształcie butelki.

"Nauczyłem się trzymać moich postanowień, nawet wtedy, gdy inni dawno by zrezygnowali. Gdy nie brakuje wyzwań, człowiek czuje, że żyje. Inaczej tylko pracuje, by zapłacić rachunki" - podkreśla Tom McLean.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy