Miss walczą z wirusem HIV

Ponad setka pięknych kobiet czeka na werdykt jury, które 1 grudnia wybierze Miss World. Data przyznania tytułu nie jest przypadkowa. Z okazji Światowego Dnia Walki z AIDS organizatorzy chcą zwrócić uwagę na skalę problemu.

Konkurs Miss World czwarty raz w ostatnich pięciu latach odbywa się w turystycznej miejscowości Sanya, nazywanej "Hawajami Chin". Choć niektórzy twierdzą, że to formuła konkursu to seksistowski anachronizm, transmisję z sobotniej gali obejrzy ponad 2 miliardy ludzi z ponad 200 krajów.

106 uczestniczek czyni ostatnie przygotowania przed występem w Beaty Crown Plaza - obiekcie wybudowanym specjalnie z okazji pierwszego konkursu w Sanya w 2003 roku. Gospodarze liczą, że wygra Miss Chin - Zhang Zi Lin, 23-letnia sekretarka z Pekinu. Jej największym zagrożeniem będzie Ada Aimee De La Cruz z Dominikany, 21-letnia studentka, której ambicją jest "praca w showbiznesie". Domikanka jest faworytką bukmacherów, tuż przed Chinką i Litwinką.

Reklama

Julia Morley, szefowa Miss World Organisation i córka jej założyciela, zaprosiła na uroczystość przyznania tytułu członków rodziny Nelsona Mandeli. Od czasu, gdy jego syn umarł na AIDS, rodzina Mandelów mocno zaangażowała się w kampanię walki z wirusem HIV. - To jest jeden z najważniejszych problemów świata - mówił na konferencji wnuk południowoafrykańskiego przywódcy. - Po śmierci mojego ojca zdecydowaliśmy się zrobić coś, by ograniczyć rozprzestrzenianie się epidemii.

tłum. ML

INTERIA.PL/AFP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy