Kamera uchwyciła duchy. Jest zdjęcie!

Niezidentyfikowane dźwięki budzące niepokój, energetyczne formy sfilmowane przez kamery nadzoru. To nie sceny z filmu grozy tylko zajścia z brytyjskiego hotelu.

Stacja telewizyjna CCTV ujawniła film z cyfrowej kamery nadzoru, na którym widać niemal przezroczyste kule energii, tak zwane orby, przepływające w powietrzu przez pomieszczenia.

Tajemnicze zjawisko zostało zarejestrowane w biały dzień 23 sierpnia 2008 r. w pubie połączonym z hotelem Light Horseman przy Fulford Road w brytyjskim mieście York.

Dzierżawca lokalu, Janine Robinson wraz z mężem Kevinem, krytycznego dnia

usłyszeli dziwne dźwięki

dobiegające od strony schodów prowadzących na piętro z wynajmowanymi pokojami.

Reklama

- Myślałam, że to jakiś człowiek idzie na górę schodami - relacjonowała dziennikarzom swoją przygodę pani Robinson. - Chciałam sprawdzić, czy to ktoś z naszych gości, czy ktoś obcy. Ale na schodach nikogo nie był.

Janine Robinson musiała zająć się obowiązkami, wróciła więc na dół, by przygotować gościom śniadanie. Myśl o tajemniczych odgłosach nie dawała jej jednak spokoju. Po pewnym czasie zajrzała do pomieszczenia ze sprzętem elektronicznego nadzoru obiektu.

Przejrzała zapis z kamery

umieszczonej w korytarzu prowadzącym do schodów. To co zobaczyła, mocno ją zaskoczyło.

Natychmiast zadzwoniła do Anthony'ego Dickensa, kierownika Beverley-based Secure IT, firmy, która zainstalowała kamery. Zażądała, by wyjaśnił dlaczego na filmie widać upiorne błękitne obiekty przemieszczające się nad schodami.

- Co jakiś czas dostajemy telefony od ludzi, którzy myślą, że ich kamery sfilmowały ducha - stwierdza Dickens. - Z zasady są to jakieś zakłócenia przekazu wywołane zaburzeniami pola elektromagnetycznego, sygnałami telefonów komórkowych i tak dalej. Dlatego gdy zadzwoniła Janine też sprawę zbagatelizowałem i zapewniłem ją, że to nie duchy. Ponieważ naciskała obiecałem, że przyjadę sprawdzić sprzęt. Miałem już umówione spotkania, więc przyjechałem do Light Horseman około godziny 20.00. To co zobaczyłem na filmie rzeczywiście jest dziwne. Nie potrafię wyjaśnić, co to jest.

Janine Robinson i jej mąż próbowali na własną rękę ustalić,

co właściwie widać na filmie.

Skutek był taki, że lokal został wręcz oblężony przez ciekawskich i dziennikarzy.

- Ruch był większy, niż w dni, kiedy transmitowane są mecze piłkarskie i do pubu przychodzą kibice, by wspólnie obejrzeć mecz w telewizorze - stwierdza pani Robinson. - Ludzie jednak mało zamawiali, za to wszyscy chcieli obejrzeć ten film z duchami.

Dzierżawcy Light Horseman zapewniają, że sfilmowanie orbów i towarzyszące mu tajemnicze dźwięki to pierwszy tego rodzaju przypadek w tym obiekcie. Wcześniej nie było żadnych przesłanek, by podejrzewać, że może to być nawiedzone miejsce.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy