James Rice - czarodziej wygiętej łyżki

Co zrobić z nadmiarem sztućców ofiarowanych z okazji ślubu? Amerykanin James Rice stworzył z nich rzeźby motocykli. Budowa każdego modelu zajmuje mu kilka miesięcy. Zdjęcia jego prac są hitem internetu.

"Zawsze miałem smykałkę artystyczną, dobrze rysowałem, ale najbardziej lubiłem rozbierać i składać różne urządzenia. Sam montowałem rowery i budowałem motocykle" - mówi James Rice, weteran lotnictwa, która odnalazł spełnienie w projektowaniu.

Tworzywem, które zamienia w modele jednośladów, są nierdzewne stalowe łyżki. Gdy jego żona zastanawiała się, co zrobić z niezliczoną ilością sztućców ofiarowanych im z okazji ślubu, narodziła się oryginalna koncepcja. Domorosły projektant ze stanu Waszyngton wykorzystał już wszystkie łyżki w domu. Teraz poszukuje ich w sklepach z rzeczami używanymi.

Reklama

Artysta potrafi wyginać i modelować łyżeczki, nie używając młotka. Wykonanie motocykla kosztuje go kilka miesięcy pracy. Rice poświęca swojej pasji średnio 60 godzin w tygodniu.

Żona projektanta nadaje jego motocyklom imiona zwierząt, z którymi się jej kojarzą. W kolekcji są takie modele, jak np. "Osa", "Czaszka", czy "Sowa".

Projektant od czasu do czasu wystawia swoje dzieła na sprzedaż. Wycenia ja na trzy do czterech tysięcy dolarów. Bezcenny jest jedynie "prototyp", pierwszy łyżeczkowy motocykl Rice'a, którego artysta pozbywać się nie zamierza.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy