I to się nazywa żona...

Troskliwa żona, obawiając się, że jej mąż nie zdąży na samolot, zadzwoniła na jedno z tureckich lotnisk z ostrzeżeniem, że na pokładzie samolotu znajduje się bomba.

Kobieta liczyła, że jej telefon opóźni start samolotu. Mąż jednak i tak nie zdążył na swój lot, a małżeństwo zostało aresztowane.

Linie lotnicze Onur Air wyjaśniły sprawę na tyle szybko, że odwołano wydane już polecenie by znajdujący się w powietrzu samolot, w którym rzekomo miała znajdować się bomba, awaryjnie lądował w Ankarze.

Do wydarzenia doszło w mieście Dijarbakir na południowym wschodzie Turcji. Samolot leciał do Stambułu.

Cóż, miłość przekracza granice. Głupoty...

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy