Efekt cheerleaderek, czyli dlaczego lepiej prezentujemy się w grupie

Chociaż seriale najczęściej są dla nas po prostu rozrywką, to nieraz możemy się z nich sporo dowiedzieć. Jeden z bohaterów How I Met Your Mother zaprezentował teorię zwaną „efektem cheerleaderek” inaczej znaną jako Bridesmaid Paradox, Sorority Girl Syndrome albo Spice Girls Conspiracy. Polega ona na tym, że będąc w grupie jesteśmy bardziej atrakcyjni niż osobno.

Oglądając mecz NBA niejeden z nas czeka na przerwę, w której na parkiecie zobaczymy występ cheerleaderek. Obserwujemy je i wysoko oceniamy ich urodę, figurę i inne kobiece atrybuty. Sęk w tym, że patrzymy na nie w grupie.

Jednak jeśli spojrzymy na każdą z osobna, nasza ocena może się drastycznie zmienić. Zaczniemy zwracać uwagę na różne niedoskonałości w wyglądzie, które wcześniej były dla nas niewidoczne i nieistotne. Tak właśnie działa "efekt cheerleaderek".  

Może wydaje się to nieprawdopodobne, ale teoria jest prawdziwa. Zbadali ją dwaj psychologowie z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego, Drew Walker i Edward Vul. Żeby sprawdzić jej prawdziwość zrobili serię eksperymentów.

Reklama

Grupie 130 studentów pokazali 100 zdjęć kobiet i mężczyzn. Część z nich była przedstawiona w grupie, część na "solowych" fotografiach. Zgodnie z teorią Barneya Stinsona z wspomnianego wyżej serialu osoby w grupie zostały ocenione jako bardziej atrakcyjne.

Nie miało znaczenia czy chodziło o grupę kobiet, czy mężczyzn, ani o to, kto oceniał urodę modeli. Tak więc okazuje się, że efekt cheerleaderek odnosi się również do mężczyzn.

Pozostaje pytanie dlaczego tak się dzieje. Wszystkiemu "winien" jest oczywiście nasz mózg. Ma on tendencję do preferowania przeciętnych twarzy. Kiedy jesteśmy w grupie uśrednia on wygląd wszystkich osób.

Mózg nie zwraca uwagi na pojedyncze twarze, ale patrzy na grupę jako na całość. Dlatego mniej atrakcyjne osoby zyskują w obecności tych przystojniejszych czy ładniejszych.

Najważniejsze jest jednak żeby odpowiednio dobrać towarzystwo. Okazuje się, że istnieje również coś takiego jak efekt kontrastu. Jeśli pójdziemy na imprezę, albo pozujemy do zdjęcia ze zbyt atrakcyjnym kumplem, to tylko na tym stracimy. Różnica w wyglądzie będzie zbyt duża i będziemy traktowani osobno, a nie jako całość.  

Jeśli jednak pod względem urody nie dzieli nas przepaść to nawet jeśli jesteśmy mniej atrakcyjni niż kolega, możemy na tym zyskać. Można powiedzieć, że mózg wyciąga średnią z naszych wyglądów, więc nasza ocena w oczach kobiet wzrasta.

Drew Walker i Edward Vul sprawdzili także, czy znaczenie ma liczebność grupy. Ich badania wskazały, że nie. Możemy być na zdjęciu z dziesięcioma osobami, możemy być tylko we dwóch. Najważniejsze żeby nasze twarze były dobrze dopasowane i uzupełniały się.

Tę wiedzę można oczywiście wykorzystać do własnych, pragmatycznych celów. Na przykład podczas podrywu. Jest to co prawda trochę egoistyczne, ale dobrze wybrany "skrzydłowy" może okazać się nieoceniony.  

Z drugiej strony niektóre kobiety właśnie tak funkcjonują. Dobierają się w takie grupy, że albo jedna z nich wyróżnia się przy przeciętnej urodzie koleżanek, albo wszystkie są przeciętne, ale dzięki "efektowi cheerleaderek" łatwiej im zwrócić na siebie uwagę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy