​Dom na środku autostrady. Właścicielka odmówiła przeprowadzki

Inwestor musiał poprowadzić autostradę tak, by omijała dom, którego kobieta nie chciała sprzedać /YouTube
Reklama

Fragment nowo otwartej chińskiej autostrady stał się swego rodzaju lokalną atrakcją turystyczną. Właścicielka domu stojącego na trasie potencjalnej drogi nie zamierzała go opuścić, więc rząd, chcąc podjąć inwestycję, został zmuszony do postawienia specjalnie zmodyfikowanego mostu wokół jej posesji. Całość prezentuje się nadzwyczaj interesująco.

Negocjacje z właścicielką jednopiętrowego domu, znajdującego się w prowincji Guangdong, trwały dekadę. Ta jako jedyna spośród 47 gospodarstw domowych i 7 firm nie zgodziła się na proponowane warunki przeprowadzki - które wiele osób przyjęłoby z pocałowaniem ręki.

Rząd proponował pani Liang, czyli posiadaczce budynku, kilka ofert, a najbardziej hojna z nich opiewała na 1,3 miliona juanów (około 700 tysięcy złotych) oraz dwa inne mieszkania. Wydaje się to dosyć intratna propozycja za obiekt mieszkalny mający zaledwie 40 metrów kwadratowych.

Reklama

Właścicielka podobno domagała się czterech mieszkań oraz dwóch milionów juanów (1,07 miliona złotych). Niestety nie udało się dojść do porozumienia, więc podjęto decyzję na modyfikację mostu tak, aby ten odgradzał teren kobiety od autostrady.

Mimo ukończenia budowy, negocjacje z mieszkanką Chin mają być kontynuowane. Niektórzy zarzucają Liang zachłanność, ale ona jest zadowolona z przebiegu sprawy i nie przejmuje się tym, co myślą o niej inni. Czuje się przyjemnie i wygodnie we własnym domu. Dodaje, że jedno proponowane mieszkanie zastępcze znajdowało się obok kostnicy i nie mogła zaakceptować takiej lokalizacji.

Warto dodać, że w Chinach pojedyncze domy na środku nowej inwestycji nie są czymś rzadko spotykanym. Podobne przypadki zdarzały się już w przeszłości, a takie zjawisko ma nawet własną nazwę w języku chińskim, co można przetłumaczyć jako "domy gwoździe".

Znany jest przypadek z 2007 roku, w którym deweloper odciął taki budynek od prądu i wody oraz wykopał prawie 10-metrowy dół wokół niego, by zmusić właściciela do sprzedaży terenu. Ostatecznie sprawa została jednak rozwiązana bardziej pokojowo.

Mateusz Zajega

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy