Dobroczynne skutki... opętania

Duchy, podobno, przenikają do naszego świata. Dlaczego niepokoją żywych? Niezwykły przypadek Dorothy Melvin mówi, że niektóre duchy obserwują nas z zaświatów, a ich powroty na ziemię wynikają z dobrych intencji.

Opętanie człowieka przez ducha kojarzy się zwykle z działaniem jakichś sił nieczystych. Przypominają się kadry z filmu "Egzorcysta", straszliwe obrazy ludzi niszczonych przez zło, które opanowało ich dusze. Odnotowano jednak przypadki, gdzie zawładnięcie przez ducha duszą żywego człowieka przyniosło dobroczynne skutki. Szczególnie wyraziste jest to w sprawie opętania małej Amerykanki, Dorothy Melvin.

Cała sprawa zaczęła się tragicznie. Licząca 10 lat

Dolly Foster utopiła się w basenie

na terenie posiadłości swoich rodziców w Denver w stanie Kolorado. Dzień był słoneczny, woda być może zbyt chłodna, śmierć za to gwałtowna i niespodziewana. Sekcja zwłok wykazała u Dolly wrodzona wadę serca.

Reklama

Dla rodziców, Elizabeth i Rodney'a Fosterów, śmierć dziecka była prawdziwą tragedią. Elizabeth popadła w depresję, a ze stanu tego wyszła dopiero po dwóch latach w efekcie dramatycznego wydarzenia.

Minęły dwa lata od śmierci Dolly. Któregoś dnia na lekcji gimnastyki w internacie "Saint Joseph" w Denver, 12-letnia Dorothy Melvin, wykonując niewłaściwie ćwiczenie upadła na boisku i straciła przytomność. Natychmiast przewieziono ją do szpitala - w tym samym szpitalu ponad dwa lata wcześniej dokonano sekcji zwłok Dolly Foster.

Dorothy Melvin była nieprzytomna.

Ułożono ją na łóżku jednej z sal izby przyjęć, po czym, w wyniku nawału pracy, pozostawiono dziewczynkę bez dozoru. Dosłownie na kilka minut. W tym jednak czasie Dorothy odzyskała przytomność - choć nie w pełni.

Dziewczynka wstała z łóżka, ubrała się, zabrała tornister ze szkolnym wyposażeniem i niepostrzeżenie opuściła budynek przez uchylone okno na parterze. Ruszyła w drogę.

Po blisko dwugodzinnym marszu, Dorothy Melvin dotarła do domu państwa Fosterów. W charakterystyczny sposób nacisnęła dzwonek u drzwi. Tak właśnie dzwoniła do drzwi zmarła dwa lata wcześniej Dolly Foster.

Pani Elizabeth Foster była akurat w domu. Wstrząśnięta otworzyła drzwi i wpuściła dziewczynkę do środka. Ta przywitała i ucałowała Elizabeth identycznie, jak zwykła czynić to Dolly. Potem Dorothy Melvin ruszyła na piętro do pokoju zmarłej córki Fosterów. Przez cały czas zachowywała się jak Dolly. Co ważne - tego krytycznego dnia mała Melvin i pani Foster

spotkały się po raz pierwszy w życiu.

W pokoju Dolly, Dorothy usiadła na podłodze i zaczęła się bawić. Tuliła ulubione zabawki zmarłej - znała ich imiona. Początkowo nie reagowała na pytania pani Foster. Minęła jednak chwila i dziewczynka przemówiła.

- To ja, Dolly, mamusiu - powiedziała. Wyjaśniła, że przyszła tu, bo mamusia się martwiła.

- Ja właściwie nie umarłam - dodała głosem Dolly. - Jestem w innym świecie, o wiele piękniejszym i lepszym od tego.

Potem przekazała pani Foster jeszcze kilka słów otuchy, nadal zwracając się do niej "mamusiu".

Nie trwało to długo. Dziewczynka poczuła się słabo, wtedy Dolly powiedziała, że

musi już wracać do swojego świata.

Po tych słowach dziecko położyło się na łóżku Dolly i wyczerpane zasnęło.

W tym czasie trwały już policyjne poszukiwania zaginionej Dorothy Melvin. Elizabeth Foster dowiedziała się o tym z telewizyjnych wiadomości. Natychmiast zawiadomiła władze, że dziewczynka znajduje się w jej domu.

Pod posesję Fosterów zajechał radiowóz. Policjanci zajęli się sprawą. Udało się im obudzić Dorothy z głębokiego snu. Po przebudzeniu dziewczynka twierdziła, że niczego nie pamięta od chwili wypadku na boisku. Miała tak zwana fugę, częściowy zanik pamięci. Nie zdawała też sobie sprawy, że przez ponad cztery godziny w jej ciele gościła dusza Dolly.

Elizabeth Foster w wyniku odwiedzin ducha zmarłej córki otrząsnęła się z depresji. Wraz z mężem rozpoczęła nowe życie.

Tą głośną sprawą zajmowali się zarówno eksperci od spraw paranormalnych, jak też i policjanci. Przeprowadzono regularne śledztwo. Według wielu badaczy, ten przypadek opętania dziewczynki przez ducha jej zmarłej rówieśniczki dowodzi, że łączność między zaświatami a naszym światem realnie istnieje.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: duchy | skutki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy