Astronauci spotkali UFO

UFO wielokrotnie fotografowano i filmowano, o ich przelotach mówią tysiące świadków. Takie relacje nabierają szczególnej wagi, gdy przekazują je amerykańscy astronauci.

Ujawniono kolejne informacje dotyczące amerykańskiego programu Apollo, czyli serii lotów na Księżyc. Dane te dotyczą tego, o czym wcześniej, przez dziesięciolecia, dyskutowano szeptem. Wiele bowiem wskazuje, że astronauci spotkali na Księżycu UFO.

Potwierdza to, przykładowo, Edwin Buzz Aldrin z załogi Apollo 11, który był, po Neilu Armstrongu, drugim człowiekiem na Srebrnym Globie. Aldrin publicznie oświadczył, że podczas lotu na Księżyc załoga Apollo 11 obserwowała przelot niezidentyfikowanego obiektu latającego.

- Tam naprawdę coś było. Widzieliśmy to na własne oczy - twierdzi Aldrin.

Reklama

Aldrin zapewnia też, że jeszcze przed lotem na Księżyc zetknął się

z UFO w przestrzeni kosmicznej.

11 listopada 1966 r., jako członek załogi statku Gemini 12 znalazł się na orbicie Ziemi. Sfotografował wtedy trzy niezidentyfikowane obiekty przelatujące w pobliżu statku.

Aldrin wreszcie przemówił na temat UFO. Nie jest jednak pierwszy. Już w 1997 r. sprawę Niezidentyfikowanych Obiektów Latających przedstawił politykom i mediom emerytowany astronauta major Gordon Cooper. Odczytał swoje oświadczenie na ten temat na sali obrad podczas sesji ONZ. Stwierdził wtedy publicznie, że w 1963 r. widział UFO na orbicie Ziemi. Dodał też inne fakty. W 1951 r. widział UFO podczas jednego ze swych rutynowych lotów nad terytorium Niemiec Zachodnich - Cooper był wówczas pilotem odrzutowych myśliwców wojskowych.

Według astronauty, UFO, które wówczas napotkał, były to metaliczne obiekty przypominające kształtem talerze. Obiekty te leciały na dużej wysokości i bez trudu umknęły ścigającym je amerykańskim myśliwcom.

Według Coopera, gdy 15 maja 1963 r. orbitował on w statku kosmicznym Mercury, podczas ostatniego z 22 okrążeń Ziemi, ujrzał jakiś obiekt zbliżający się do statku. Natychmiast zameldował o tym dowództwu.

Obiekt spowity był zielonkawą poświatą,

przemieszczał się z dużą prędkością i poruszał się jak kontrolowany pojazd.

W tamtej chwili Mercury Coopera przelatywał nad Australią i radary stacji kontroli lotów w Muchea, pod Perth w Zachodniej Australii, wykazały pojawienie się i zniknięcie UFO w pobliżu amerykańskiego statku kosmicznego. Zaraz też informacja o tym wydarzeniu przeciekła do mediów - stacja telewizyjna National Broadcast Company relacjonowała na bieżąco przebieg całego lotu. Cooper po wylądowaniu nie mógł jednak udzielać na ten temat wywiadów dziennikarzom, bo związany był tajemnicą wojskową.

- Przez wiele lat żyłem z tajemnicą, którą nosiłem w sobie, ponieważ tak jak wszyscy specjaliści związani z astronautyką, byłem zobowiązany do jej zachowania - wyjaśniał później major Cooper w jednym z wywiadów. - Obecnie mogę ujawnić, że nasze radary codziennie namierzają obiekty nieznanej konstrukcji i pochodzenia. Istnieją tysiące raportów naocznych świadków i olbrzymia ilość dokumentów, które tego dowodzą, lecz nikt nie chce ich ujawnić społeczeństwu. Dlaczego? Otóż dlatego, że władze boją się, iż ludzie mogą pomyśleć, że chodzi tu o jakichś okropnych najeźdźców. Tak więc nadal obowiązuje zasada: "Pod żadnym pozorem nie wolno nam dopuścić do paniki".

Doniesień na temat zaobserwowania UFO przez astronautów, jest więcej. Przykładowo, 3 czerwca 1964 r.

załoga statku kosmicznego Gemini 4,

w składzie Ed White i James McDivitt, zauważyła przelatujący obok metaliczny obiekt i sfotografowała go. W grudniu 1965 r., przelot UFO na orbicie ziemskiej obserwowała załoga "Gemini 7" - astronauci James Lovell i Frank Borman. Także 15 września 1991 r. z pokładu wahadłowca "Discovery" sfilmowano na orbicie Ziemi przelot kilku UFO. Obiekty miały kształty dysków, kul i "cygar".

Utarło się, że na temat UFO padają wydawane od ręki opinie, że to tylko piorun kulisty, albo meteoryt, albo nietypowa chmura. Jak jednak traktować oświadczenia o UFO składane przez amerykańskich astronautów? To ludzie szczególnie wiarygodni, bo na pół naukowcy, na pół żołnierze. Oni, jak mało kto na świecie, potrafią podejmować decyzje i skutecznie działać w ekstremalnych warunkach. Takich świadków nie można zignorować.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy