Absynt - kupony od legendy

Czescy producenci alkoholu zacierają ręce: absynt powraca do łask. Jego popularność wśród turystów stale rośnie, a zamówienia z zagranicy płyną nieprzerwanie. Wszystko dzięki legendzie o jego działaniu, która raczej nie do końca odpowiada prawdzie.

Absynt, czyli "zielona wróżka", osiągnął największą popularność we Francji pod koniec dziewiętnastego i na początku dwudziestego wieku. O jego właściwościach halucynogennych krążyły legendy. Wieść niosła, że powoduje szaleństwo i ślepotę. Zarówno jedno, jak i drugie nie odstraszało jednak jego amatorów, między innymi tak znanych jak Vincent Van Gogh, Edgar Degas, Pablo Picasso i Ernest Hemingway. Domniemane właściwości halucynogenne stymulują sprzedaż również dzisiaj, a jego popularność w środowiskach modernistycznej bohemy przyciąga klientów jeszcze bardziej.

Reklama

Kopie czy nie kopie?

Czeskie destylarnie umieszczają na butelkach poziom alkoholu i zawartość tujonu, a nawet farbują napoje na czerwony albo na fluorescencyjny niebieski. Wszystko po to, by zainteresować więcej młodych ludzi jego osławionymi silnymi efektami. - Absynt jest modny wśród młodych ze względu na jego legendarną reputację i artystyczny image - mówi Benoit Noel, francuski autor specjalizujący się w pisaniu o alkoholach. Jak mówi, badania sprzed lat, które wykazywały efekty halucynogenne, należy odłożyć między bajki. - Halucynogenne były sztuczne barwniki stosowane w tamtym czasie. Nie miały nic wspólnego z naturalnymi ekstraktami piołunu i innych ziół stosowanymi dziś w trakcie produkcji - opowiada.

Gorzki duch bohemy

W małej kafejce w centrum Pragi rosyjscy turyści gromadzą się, by sprawdzić menu kilku z dwudziestu odmian czeskiego absyntu. Wahają się między 70-procentowym "Diabłem ze Staroreznej" a "Gorzkim duchem bohemy" z gwarantowanymi 35 miligramami tujonu na litr trunku. - Po pięciu szklankach szósta za darmo - zapewnia uśmiechnięta kelnerka.

- Sprzedaż rośnie o 15 proc. rocznie - mówi Oldrich Medek, dyrektor gorzelni w Staroreznej. Jego firma produkuje około 35 tysięcy butelek absyntu na rok, większość na eksport.

Producenci polecają, by podpalać go przed wypiciem albo rozcieńczać wodą. Dla wielu fanów absyntu jest to świętokradztwo. - Absynt nie jest ani niebieski, ani czerwony. Powinien być zielony i pity po rozcieńczeniu - mówi James Bairnfather, 39-letni Amerykanin. Uważa się za jedynego producenta czeskiego absyntu, który używa tylko naturalnych ziół. Odrzuca pomysł z podpalaniem trunku jako chwyt marketingowy wymyślony by podnieść zyski.

Absynt absyntowi nierówny

Tradycyjny jasnozielony napój robi się przez namaczanie zasuszonych ziół w alkoholu. Piołun zawiera niezwykle gorzkie związki chemiczne, które w umiejętny sposób musza być wyłączone z procesu destylacji. Niektórzy koneserzy absyntu są zdezorientowani sukcesem, jaki odnoszą czeskie destylarnie. Twierdzą, że czeski produkt jest często gorszej jakości. - Europejskie prawodawstwo nie określa innych norm dla produkcji absyntu niż poziom alkoholu i tujonu, więc właściwie możesz pod tą nazwą produkować, co tylko chcesz - komentuje James Bairnfather.

INTERIA.PL/AFP
Dowiedz się więcej na temat: grzybki halucynogenne | popularność | legendy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama