​Paper Girls #4 i Giant Days #4: W oczekiwaniu na finał

Paper Girls i Giant Days - obie serie doczekały się tomów oznaczonych numerem cztery /INTERIA.PL
Reklama

Dwie serie wydawane w Polsce przez Non Stop Comics nieuchronnie zbliżają się do swoich "finałów". Czy oznacza to gorzkie rozstania?

Giant Days #4: Przepraszam, że Cię zawiodłam

Studencki dream team zbliża się do końca pierwszego roku na uniwersytecie. Co tym razem czeka Susan, Esther i Daisy? Scenarzysta nie spoczął na laurach, dlatego w czwartym tomie komiksowego romcom-u o dość przygodowym zabarwieniu przekonamy się, dlaczego poszukiwanie domu na wynajem to taka udręka oraz poznamy sposób na wygranie studenckiego konkursu filmowego.

Tym razem John Allison, autor serii, położył większy nacisk na śmiech niż płacz, przez co lektura jest jeszcze lżejsza niż zwykle. Coś jednak każe mi podejrzewać, że ten spokój jest tylko pozorny. "Przepraszam, że Cię zawiodłam" było na swój sposób najciekawsze z dotychczasowych tomów. 

Reklama

Z całą pewnością "czwórka" najbardziej spodoba się tym, którzy lubią nawiązania do popkultury. W tym albumie po prostu się od nich roi. Podobnie jest z dobrze napisanymi dialogami i humorem sytuacyjnym. Piątka z plusem!

Jaka będzie końcówka drugiego semestru dla naszych "świeżynek"? Jedno jest pewne - pożegnanie będzie tylko chwilowe, bo duet Allison & Sarin wcale nie zatrzymał się na najbardziej intensywnym okresie studiów - historia dziewcząt i ich nie tylko miłosnych podbojów jeszcze się nie skończyła!

Paper Girls #4

Na łamach naszego serwisu wspominałem już, że z każdym kolejnym tomem seria Paper Girls zrywa z siebie niesłusznie przyklejoną łatkę komiksowej wersji netfliksowego "Stranger Things". Nie inaczej jest tym razem. Dzieło Briana K. Vaughana wyraźnie skręciło w stronę science-fiction - i to nie takiego w wersji "dla początkujących". 

Podróże w czasie to jedno, ale tajemniczy kulty, wielkie roboty i alternatywne wersje historii sprawiają, że lektura jest nie tylko coraz bardziej intrygująca, ale i wymagająca. Bywają momenty, w których aż trudno się połapać, jednak wyraźnie czuć, że całość zmierza już do końca. Nie zabrakło też kilku odpowiedzi. Stek tajemnic, który uzbierał się przez poprzednie trzy tomy zrobił nareszcie zrobił się trochę mniejszy. 

Nie będę ukrywał, że po skończeniu "czwórki" miałem problem z opowiedzeniem komuś, o co właściwie chodzi. Nie miałem jednak wątpliwości, że chcę jeszcze więcej. Bo tak ciekawego i "żywo" pisanego komiksu nie czytałem już od dawna. Dodajcie do tego świetne rysunki Cliffa Chianga z jego charakterystyczną kreską i wiecie już, że "Paper Girls" to komiks, którego nie powinno zabraknąć na waszej półce!

Michał Ostasz 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama