Oczyszczacz powietrza Philips. Domowy test

Kraków, godzina 10:45, siedzę w swoim mieszkaniu w Nowej Hucie. Sprawdzam jakość powietrza w aplikacji, dowiaduję się, że bywało lepiej, są jednak dzielnice bardziej zanieczyszczone niż moja. Poziom pyłów zawieszonych PM10 przekracza 166 proc. dopuszczalnej normy, a PM2,5 – 193 proc. Jeszcze gorzej było wczoraj, o tej porze współczynnik PM10 osiągał już prawie 300 proc., a PM2,5 – 339 proc. Miasto zbyt wcześnie obwieściło sukces, niestety nawet po wprowadzeniu restrykcyjnego prawa zakazującego palenia węglem i drewnem, niewiele się zmieniło. Jednocześnie taki dzień jak dziś idealnie nadaje się do przetestowania nowego oczyszczacza powietrza marki Philips.

Czyste powietrze w 6 minut

Żyjemy w błędnym przekonaniu, że przed smogiem da się uciec i gdy ulice spowija szara mgła, we własnym mieszkaniu w końcu możemy rzucić maskę w kąt i odetchnąć pełną piersią. Nic bardziej mylnego. Odpakowuję nowy oczyszczacz powietrza marki Philips AC3858/50 . Szybko go uruchamiam i jak grom z jasnego nieba spadają na mnie niepokojące dane: gdy na zewnątrz mamy 84 µg/m³ pyłów zawieszonych PM2,5, w moim mieszkaniu jest ich 64 µg/m³ - pierścień wokół wyświetlacza alarmująco podświetla się na czerwono. Powietrze w mojej sypialni zawiera również sporo alergenów: wyświetlacz wskazuje siódmy poziom w 12-stopniowej skali. Na szczęście nie ma w nim szkodliwych gazów, które mogą pochodzić ze środków czystości, farb rozpuszczalników, klejów, a także mebli (urządzenie oprócz smogu zatrzymuje nie także kurz, alergeny, bakterie, wirusy, zarodniki pleśni i grzybów, lotne związki organiczne i nieprzyjemne zapachy). To pocieszające, szczególnie, że nie tak dawno moje mieszkanie było remontowane. Pod wskaźnikiem informującym o szkodliwych gazach wyświetla się "L1", jak dowiaduję się z instrukcji, oznacza to najlepszy wynik w czterostopniowej skali.

Reklama

Na szczęście pozostałe liczby spadają błyskawicznie, już po kilkunastu sekundach kolor zmienia się na filetowy, a wyświetlacz informuje o poprawiającym się wyniku - stężenie pyłów PM2,5 wynosi 44 µg/m³. Po nieco ponad sześciu minutach powietrze w pokoju jest czyste, pierścień podświetla się na niebiesko, stężenie pyłów zawieszonych jest bliskie zeru, znikają również alergeny.

Nowoczesny design

Gdy już oczyszczacz powietrza spełnił swoją funkcję, nadszedł czas, by przyjrzeć mu się dokładniej. Samo urządzenie prezentuje się doskonale - minimalistyczny design sprawia, że wygląda jak ładny gadżet, w dodatku zajmuje niewiele miejsca. Jedyne, co mnie osobiście przeszkadza, to dość głośny szum, gdy pracuje w trybie turbo, wtedy jednak najbardziej intensywnie oczyszcza powietrze, a więc coś za coś. Gdy przełączam oczyszczacz na tryb automatyczny, pracuje zdecydowanie ciszej, a w trybie nocnym właściwie go nie słychać. W tym ostatnim wygasza się również wyświetlacz oraz pierścień wokół niego. Przeglądam, co kryje się pod dotykowymi przyciskami umieszczonymi na okrągłym wyświetlaczu. Pierwszy pokazuje stan filtrów i informuje o konieczności wymiany. Mój oczyszczacz jest nowy, więc filtr jest bez zastrzeżeń. Za pomocą drugiego przycisku zmieniam wyświetlany wskaźnik jakości powietrza: domyślnie pokazuje stężenie pyłów zawieszonych PM2,5, ale mogę również sprawdzić informację o obecności szkodliwych gazów (GAS) i alergenów (IAI). Trzeci przycisk to włącznik urządzenia, czwartym zmieniam tryb, a ostatnim wyłączam wyświetlacz.

Aplikacja

Na ekranie wyświetla się również ikonka Wi-Fi, u mnie jest ona przekreślona. Domyślam się, że w takim razie z pewnością producent przygotował aplikację. Sprawdzam instrukcję - rzeczywiście, w Google Play lub App Store należy ściągnąć Air Matters. Instaluję ją na tablet, szybko wykonuję polecenia, paruję urządzenia, odpowiadam na trzy pytania z krótkiej ankiety i rozpoczynam zabawę. Aplikacja działa jak pilot, z jej poziomu można włączyć i wyłączyć urządzenie lub wyświetlacz i zmienić tryb. Mogę oczywiście sprawdzić jakość powietrza w sypialni, ale również na zewnątrz i to nie tylko w Krakowie, ale też w innych miastach na całym świecie (gdy piszę ten tekst, w Nowym Jorku stan powietrza jest bardzo dobry, stężenie pyłów PM2,5 wynosi 9). Historia pracy mojego oczyszczacza jest skrzętnie zbierana przez aplikację i wyświetla się w postaci czytelnego wykresu - przydatne.

Wyłączam testowane urządzenie, uchylam okno i wychodzę z mieszkania. Gdy wracam po godzinie, włączam go ponownie, wyświetlacz pokazuje 32 PM2,5. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że w tym mieście oczyszczacz powietrza jest niezbędnym urządzeniem, a w dodatku powinien działać bez przerwy.

 

Prezentacja partnera

.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy