Rampage: Dzika furia - wybuchy, potwory i The Rock [recenzja Blu-Ray]

Rampage: Dzika furia nie wstydzi się bycia popcornowym blockbusterem /materiały prasowe
Reklama

"​Rampage: Dzika furia" to kolejny przykład wysokobudżetowej próby przeniesienia na ekran klasyki gier ery automatów.

Pomysł, aby trzy wielkie zmutowane potwory demolowały budynki, zjadały ludzi, strącały helikoptery i zgniatały czołgi doskonale wpisuje się w schemat filmów o potworach, a poszukujące świeżości Hollywood sięga po wszystko, co daje tylko cień nadziei na komercyjny sukces. 

Twarzą tej produkcji został będący u szczytu popularności aktor Dwayne Johnson, który udowodnił wielokrotnie, że ma dystans do siebie i filmów, w których występuje. Jego obecność dawała nadzieję, że produkcja uniknie wpadania w przesadny patos, a poza bezmyślną rozwałką dostaniemy jeszcze dawkę humoru. I choć tego ostatniego w filmie nie brakuje, to pojawia się on w dość nieoczekiwanych momentach. 

Reklama

Rampage: Dzika furia, to klasyczna opowieść o chciwości korporacji, które testowały jakieś mutagenne świństwo, mające być lekiem na całe zło tego świata, gdzieś w kosmosie. 

Oczywiście wszystko poszło nie tak, eksperyment wymknął się spod kontroli, nastąpiła spektakularna katastrofa i obowiązkowy wybuch, a szczątki spadły na ziemię. Mutagen dostał się do organizmów trzech istot - goryla, wilka i aligatora. Chciwa korporacja, chcąc odzyskać materiał genetyczny postanowiła, zwabić je do Chicago. I pewnie odniosłaby sukces, gdyby nie fakt, że opiekunem mutującego goryla był Davis Okoye, grany przez Dwayne Johnsona. 

Z pomocą pięknej pani doktor, oraz zwariowanego agenta federalnego, Okoye rozwiązuje tę niezbyt zawiłą intrygę.W filmie nie brakuje spektakularnych scen masowej rozwałki, a fabuła pełni tu jedynie pretekst dla orgii całkiem niezłych efektów specjalnych. Największym problemem tej produkcji jest fakt, że chwilami próbuje odrzucić maskę radosnego kina rozrywkowego i udawać, że jest poważnym i głębokim filmem o problemach etycznych i moralnych. 

W rezultacie nie wykorzystuje potencjału komicznego Dwayne Johnsona, który ma szansę rzucić tylko kilka żartów w trakcie całego seansu. Nie da się jednak pominąć faktu, że aktorowi udało się ciekawie pokazać więź ze swoim podopiecznym. 

Przeciwwagę dla nadmiernie poważnego głównego bohatera stanowi postać grana przez Jeffrey’a Deana Morgana. Aktor, który ostatnio brylował jako brutalny Negan w serialu Żywe Trupy, wciela się w agenta federalnego Harveya Russella. Z wielkim pistoletem i jeszcze większym ego, bawi się świetnie jako wszechpotężny przedstawiciel amerykańskiego rządu. Praktycznie każda scena z jego udziałem kipi od humoru i stanowi miłą przeciwwagę dla powagi i patosu.

Film to cudowne widowisko dla miłośników bezmyślnej rozwałki. Byłby jeszcze lepszy, gdyby nie próby udawania, że jest robiony na poważnie. Ogląda się go doskonale w domowym zaciszu na Blu-Rayu z miską popcornu i szklanką napoju pod ręką. Miłośnicy gatunku będą zadowoleni. Na płycie Blu-Ray z filmem znajdziemy też kilka interesujących dodatków, dzięki którym zajrzymy za kulisy filmu i zobaczymy kilka niewykorzystanych scen. Dobrą zabawę uzupełniają gagi z planu, gdzie widać, o ile więcej komediowego potencjału drzemało w tej produkcji.  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy