Mustafa Shakir: Nie wyobrażałem sobie, że mogę być Supermanem

Mustafa Shakir gra w serialu "Luke Cage" złoczyńcę. W rzeczywistości nie przestaje się uśmiechać i emanować pozytywną energią /materiały prasowe
Reklama

Z ekranu przeraża widza już samym swoim spojrzeniem. W rzeczywistości jest uosobieniem angielskiego sformułowania "easy going" i maniakiem komiksów. Z Mustafą Shakirem, gwiazdą serialu "Luke Cage", rozmawiam o trudnej sztuce grania złoczyńcy, dorastaniu w Harlemie i jego kilku wyjątkowo oryginalnych zainteresowaniach...

Odtwórca roli Bushmastera wie, jak zrobić dobre wejście. Mustafa Shakir wchodzi do pokoju pełnego dziennikarzy pewnym krokiem, w koszulce z podobizną Muhammada Ali i słowami "Wiem dokąd zmierzam i znam prawdę. Nie muszę być tym kim chcesz, żebym był. Mam wolność bycia kim chcę".

Zasiada na jedynym wolnym krześle, zakłada nogę na nogę i oznajmia: "czekam na pytania". Zdziwienie trzymających w ręce dyktafony trwa tylko chwilę, bo Shakir sam wychodzi z roli rozbrajającym uśmiechem. Ten nie znika z jego twarzy przez cały wywiad.

Michał Ostasz, interia.pl: Jak trafiłeś do obsady serialu "Luke Cage"?

Mustafa Shakir: Marzyłem o roli superbohatera. Byłem dosłownie o włos od zagrania głównego bohatera w serialu Black Lightning, ale się nie udało. Przyszła nawet mała depresja, zwłaszcza że jestem totalnie zakręcony na punkcie komiksów i nawet wyobrażałem sobie siebie jako nowego Blade'a.

- Trochę znienacka pojawiła się możliwość wzięcia udziału w castingu do pierwszego sezonu "Luke'a Cage'a". Była nawet szansa, że będę Cottonmouthem (przeciwnikiem głównego bohatera z pierwszej serii - red.), ale angaż otrzymał ostatecznie doskonały Mahershala Ali. Potem walczyłem jeszcze o rolę M'Baku w "Czarnej Panterze" - byłeś w kinie i wiesz, jak to się skończyło. (śmiech)

Reklama

- Castingi są bardzo trudne i łatwo jest dać za wygraną. W końcu dajesz z siebie wszystko i jednocześnie masz świadomość, że nic z tego może nie wyjść. Często ciągnie się to miesiącami i siłą rzeczy musisz wyrobić sobie twardą skórę. Ludziom z Netfliksa spodobałem się jednak na tyle, że dostałem kolejną szansę.

I jak zareagowałeś na wieść, że w końcu wystąpisz w serialu "z mocami"?

- Na początku chyba to do mnie nie dochodziło. (śmiech) Skupiałem się na tym, żeby dobrze wykonywać swoją pracę. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że przecież spełniam swoje marzenia! To rewelacyjne uczucie.

W drugim sezonie "Luke'a Cage'a" grasz złoczyńcę i nemesis głównego bohatera. Czarne charaktery z filmów Marvela do niedawna uważane były za słabo napisane postacie. Co zrobiłeś, żeby Bushmaster się do nich nie zaliczał?

- Nieważne jak bym się starał - przy kiepskim scenariuszu i tak poszłoby to na marne. (śmiech) Na szczęście Bushmaster jest świetnie napisany. To ktoś więcej niż wściekły złoczyńca, wcielenie czystego zła. W serialu widzimy jego ludzką stronę. Starałem się pokazać powody, dla których jest on po ścieżce mroku. Dobry czarny charakter to taki, którego widz podskórnie nienawidzi, ale jednocześnie może go zrozumieć.

A co z przygotowaniem fizycznym?

- Dobrze, że o to pytasz. Starałem się wykonać większość kaskaderskich wyczynów. To, co widzisz w scenach walk to również wyczyny moje i Mike'a Coltera (odtwórcy głównej roli - red.). Dorastałem w Harlemie, więc musiałem nauczyć się bić, co teraz mi się przydało. Na planie nie mogłem tylko robić salt.

Czarnoskórzy bohaterowie za sprawą "Czarnej Pantery" i "Luke'a Cage'a" są teraz na fali. To trwała zmiana czy tylko chwilowy trend?

- To zdecydowanie zmiana, która z nami zostanie. Filmy nareszcie zaczynają odzwierciedlać społeczną rzeczywistość tworzoną przez przedstawicieli wszystkich ras. Ich właściwa reprezentacja - chociażby w świecie fikcji - jest bardzo ważna, zwłaszcza dla najmłodszych.

- Sam kochałem postać Supermana, ale nigdy nie sądziłem, że będę mógł nim zostać. Czarny chłopiec superbohaterem? Przecież to było nie do pomyślenia. Teraz dzieciaki o innym kolorze skóry niż biały mają wzorce do naśladowania. Do tego, sukces finansowy "Czarnej Pantery" udowadnia, że to po prostu się opłaca. Nie inaczej było przecież z naszym serialem!

Podobnie rzecz ma się chyba od strony kreatywnej. Właściwie każdy odcinek miał innego reżysera. Pierwszy epizod nakręciła przecież Lucy Liu!

- Pracowało mi się z nią świetnie! Lucy jest bardzo emocjonalna i kiedy tylko jakaś scena wychodziła nie mogła powstrzymać się od śmiechu i głośnych okrzyków w stylu "To było świetne!". Ogromnie cieszy mnie, że do głosu dopuszczani są przeróżni twórcy. Każdy z nich ma inne korzenie i doświadczenia. Dzięki temu to, co robimy jest jeszcze ciekawsze i poszerzające horyzonty.

Jednym z głównych bohaterów "Luke'a Cage'a" jest Harlem - dzielnica Nowego Jorku, której nieformalnym obrońcą jest tytułowy heros. W naszym, rzeczywistym świecie jesteś jej mieszkańcem. Co czujesz, kiedy oglądasz ją na ekranie w tej podkręconej, superbohaterskiej wersji?

- Jestem dumny! Przecież widzisz na ekranie telewizora własny dom. (śmiech) Samo kręcenie też jest świetnym uczuciem. Sam nie jestem aż tak rozpoznawalny jak Mike, z którym ludzie w przerwach od zdjęć zbijają piątki, ale myślę, że teraz i ja będę miał problem, żeby spokojnie zrobić zakupy. (śmiech) Nasz serial jest dla mieszkańców Harlemu czymś bardzo ważnym. I to się czuje podczas kręcenia.

Wspominałeś o tym, jak ważny jest scenariusz. Wiem, że sam też zajmujesz się pisaniem. Domyślam się, że chodzi o klimaty superbohaterskie...

- Absolutnie nie! Moim ulubionym gatunkiem są komedie romantyczne. Chciałbym nawet w takiej zagrać, ale dają mi tylko role złych gości. Sam mi powiedz - to kwestia tego jak wyglądam? (śmiech)

Udam, że nie wiem, ale chętnie dowiem się jakie są twoje ulubione filmy z tego gatunku.

- "To właśnie miłość", "Wszystko w porządku" i zapewne jeszcze setka innych.

Ale filmy superbohaterskie też oglądasz?

- Oczywiście, że tak! Jestem ich wielkim fanem. "Czarna Pantera" była doskonała, ale moim ulubionym wciąż pozostaje pierwszy "Thor". Za każdym razem, kiedy go oglądam, czuję się tak, jakbym przeniósł się do Asgardu. Żaden inny film nie działa na mnie w ten sposób.

Co jeszcze robi superzłoczyńca po godzinach?

- Rapuje, tańczy i zajmuje się astrologią. Miłość do tej ostatniej trwa nieprzerwanie od 26 lat.

Rozmawiał Michał Ostasz

***

Drugi sezon serialu "Luke Cage" możecie obejrzeć na Netfliksie już od 22 czerwca.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy