Kapitan Marvel: Wyżej, dalej, szybciej! [recenzja Blu-Ray]

W rolę Kapitan Marvel wcieliła się Brie Larson. Film jest prequelem dla większości produkcji z MCU /materiały prasowe
Reklama

Bohaterka Marvela ma do podbicia kolejny świat! Mowa o królestwie fizycznych nośników, do którego właśnie zawitał film z jej przygodami. Czy "Kapitan Marvel" radzi sobie na niebieskim krążku równie dobrze, jak na ekranach kin?

"Higher, Further, Faster", czyli Kapitan Marvel

"Kapitan Marvel" nieprzypadkowo zadebiutowała w kinach 8 marca bieżącego roku - to pierwszy produkcja z filmowego uniwersum Marvela, w której pierwsze skrzypce gra kobieta. Mimo że akcję całości osadzono w latach 90., to oglądających czeka iście kosmiczna przygoda. 

Carol Danvers (Brie Larson) trafia na Ziemię zupełnym przypadkiem i mimo, że wygląda jak jej mieszkanka, to zupełnie nie pamięta swojej przeszłości. Sprawę komplikują zmiennokształtni kosmici, wspomniana amnezja i... supermoce, którymi obdarzona jest główna bohaterka. 

Po której stronie opowie się Kapitan Marvel? Czy może ona ufać dotychczasowym sojusznikom? Dlaczego internet dwie dekady temu był taki powolny? To tylko niektóre z pytań, które widz zada sobie w czasie seansu

Dzieło duetu reżyserskiego Anna Boden i Ryan Fleck jest filmem typu "origin story", w którym poznajemy początki najsilniejszej bohaterki Marvela. Twórcy na szczęście postanowili trochę pokombinować. Historia nie zawsze toczy się chronologicznie, a sam scenariusz najeżony jest kilkoma ciekawymi zwrotami akcji. Po seansie nie ma się wrażenia, że "gdzieś się to już widziało", chociaż miłośnicy tego rodzaju kina z pewnością nie opuszczą strefy komfortu. 

Reklama

Niniejszą recenzję piszę po drugim seansie. Wychodząc z kina uważałem "Kapitan Marvela" za film nieco ponad powyżej średniej. Po drugim razie zmieniłem zdanie na lepsze, ale wciąż mogę ponarzekać na pierwszy akt filmu i małą kreatywność w kwestiach scenografii i scenach akcji. 

Nie mogę jednak ukryć, że szczęka opadła mi ponownie na widok Nicka Fury'ego, czyli odmłodzonego cyfrowo Samuela L. Jacksona. To doprawdy rewelacyjny - i rewolucyjny - efekt, o którym nie boję się napisać, że przejdzie do historii kina. 

Czy to samo stanie się z Kapitan Marvel? Powiedzmy, że jest to dobra baza pod jeszcze lepszy - miejmy nadzieję - sequel...

Wydanie Blu-Ray:

Na płycie poza filmem w kilku wersjach językowych (dubbing lub polskie napisy) znajdziemy ponad 20 minut reportaży z planu. Do tego dochodzą gagi i sceny niewykorzystane oraz komentarz audio w wykonaniu reżyserów. Standard, po którym chciałoby się czegoś więcej. Osobiście bardzo chętnie zobaczyłbym materiał odsłaniający kulisy odmładzania Nicka Fury'ego.

Na szczęście najmniejszych zarzutów nie można mieć do strony technicznej wydania Blu-Ray. Obraz i dźwięk stoją na najwyższym poziomie. Ominęliście przygody Kapitan Marvel w kinie? To zdecydowanie najlepszy sposób w jaki możecie je nadrobić!


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: blu-ray | recenzja | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy