​Avengers: Koniec gry - pożegnajmy się jeszcze raz [recenzja Blu-Ray]

Film "Avengers: Koniec gry" nareszcie ukazał się na DVD i Blu-Ray /materiały prasowe
Reklama

"Avengers: Koniec gry" ukazuje się na nośnikach DVD i Blu-Ray jako najbardziej dochodowe dzieło w historii kinematografii. Produkcję będącą zwieńczeniem ponad dekady opowieści umiejscowionych w świecie Marvela należy jednak uważać za coś więcej, niż tylko film.

Filmów o trykociarzach nie trzeba lubić, ale nie można udawać, że nie widzi się ich wpływu na współczesną popkulturę. "Avengers: Koniec gry", które było największym kinowym wydarzeniem - nie bójmy się tego słowa - od czasów Avatara. Czy to najlepszy film kończącej się dekady? Z całą pewnością nie. Ale czy najważniejszy? Pod wieloma względami tak.

"Koniec gry" nie bawi się w wyjaśnianie postronnym widzom, o co w ogóle chodzi. To film od fanów dla fanów, którzy przeżywali cliffhanger, jakim zakończyła się "Wojna bez granic" i widzieli pozostałe 20 filmów wchodzących w skład MCU i jednej wspólnej narracji. Kampania marketingowa dzieła braci Russo była wolna od spoilerów i taka też będzie niniejsza recenzja. 

Reklama

I chociaż z liczb wynika, że ostatnich Avengersów widzieli dosłownie wszyscy, to i tak nie chcę zdradzać, jakie "bomby" przygotowali dla widzów scenarzyści. Zwłaszcza, że pierwszy ładunek detonują już po kilku minutach od rozpoczęcia filmu. 

Trudno jest też oceniać "Koniec gry" jako samodzielne dzieło.  Bo paradoksalnie nie chodzi tu wyłącznie o ratowanie świata przed złym Thanosem. To niejako podsumowanie tkanych przez różne osoby historii, które opowiedziano w ponad 20 produkcjach. Są tu sceny odwołujące się do rzeczy, które widzieliśmy na ekranach kin 11 lat temu! Podobnego projektu w dziejach kinematografii jeszcze nie było, a sądząc po tym, jak radzi sobie konkurencja próbująca budować własne uniwersa - raczej też już nie będzie. 

Czy zatem wydarzenie "Koniec gry" warto przeżyć jeszcze raz? Zdecydowanie tak! Zwłaszcza że w domowym zaciszu trwający trzy godziny seans da się podzielić na kilka części. Jest to jednak najbardziej prozaiczny powód, by zaliczyć "powtórkę". Reżyseria, scenariusz, gra aktorska, puszczanie oka w stronę największych fanów, aż po muzykę i efekty specjalne. W "Avengersach" zgadza się właściwie wszystko. Seans na Blu-Ray pozwala jeszcze mocniej rozsmakować się w szczegółach, które mogły umknąć w kinie. 

Największa produkcja w dziejach nie nawróci tych, którzy nie przepadają za superherosami. Oferuje jednak piękny finał opowieści, którą miliony osób na całym świecie śledziły od ponad dekady. "Gra o tron" najlepszym serialem w dziejach? Śmiem twierdzić, że Marvel zrobił to lepiej...

Wydanie Blu-Ray

"Avengers: Koniec gry" ukazało się na dwóch płytach Blu-Ray - na jednej znajduje się film w doskonałej jakości, na drugiej - cała reszta dodatków. Ogromnie cieszy fakt, że jedna z największych premier w dziejach doczekała się naprawdę bogatego wydania. 

Jeśli po trzech godzinach "Końca gry" nie będziecie mieli jeszcze dość, to szykujcie się na dobrych kilkadziesiąt minut reportaży z planu, gagów i scen niewykorzystanych. Waszej szczególnej uwadze polecam zwłaszcza materiały o najważniejszych postaciach w MCU - Iron Manie, Kapitanie Ameryce i... Stanie Lee. Twórca całego tego komiksowego szaleństwa, który na krótką chwilę pojawiał się w każdym filmie w ramach gościnnego występu, doczekał się osobnej pamiątki w formie wzruszającego wideo. 

Powody do narzekań? Tylko jeden - zabrakło miejsca na materiały poświęcone technicznej stronie całego przedsięwzięcia. Na ratunek przychodzą twórcy filmu razem ze swoim komentarzem, którego można posłuchać zamiast zwykłej ścieżki audio. "Ostrzegam", że to jednak wyłącznie opcja dla największych fanów!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Iron Man | blu-ray | recenzja | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy