Tata przy porodzie!

Ciąża, poród, macierzyństwo, ojcostwo... Tak wiele przemyśleń, lęków, oczekiwań i tak wiele trudnych decyzji do podjęcia.

Przyszłe mamy i ojcowie! Czy zastanawialiście się już jak będzie przebiegał poród waszego dziecka? Czy uczęszczacie do szkoły rodzenia? Czy zaplanowaliście już szpital, do którego będziecie spieszyć?

Bardzo dużo odpowiedzialnych decyzji czeka do podjęcia przed przyjściem dziecka na świat. A czy któryś tatuś rozważa asystowanie żonie przy porodzie?! A może to przyszła mama się waha?

Iza i Karol młode małżeństwo, któremu 3 lata temu urodziło się pierwsze dziecko, zdecydowało się mieć poród rodzinny. Zapytałam o ich przeżycia, spostrzeżenia.. Jeżeli ktoś do tej pory miał wątpliwości, gwarantuje, że oni je rozwieją. Mam nadzieję, że ich doświadczenie doda wam otuchy i pewności, jaką decyzję podjąć.

Reklama

Irmina: -Izo, jak się czułaś jako przyszła mama, wiedząc, że mąż będzie przy porodzie?

Iza: -Dla mnie było to coś oczywistego. Chociaż dla mojego męża nie i musiał do tego dojrzeć. Kiedy się już na to oboje zdecydowaliśmy, czułam się o wiele pewniej. Porodu się bałam, ale wiedziałam ze mając go przy swoim boku, będzie nam - mi i dziecku łatwiej przetrwać to wszystko.

- Izo, co możesz powiedzieć innym przyszłym matkom. Polecasz rodzinny poród?

- Zdecydowanie tak, ale wiem, że musi to być wspólna decyzja. Nie można ojca zmusić, bo będzie bardziej przeszkadzał niż pomagał. Krążą mity o porodzie jako tryskającej krwią walce i mężczyźni się tego boja. Wielu znajomych robiło wielkie oczy, kiedy się dowiedzieli, że Karol był ze mną przy porodzie, a to wg mnie jest czymś naturalnym. Jak może mąż świadomie zdecydować, że nie chce być przy żonie w tak ważnym momencie życie?! Przecież ich życie się tak diametralnie zmienia?!

- Decyzja rodzinnego porodu dla twojego męża była trudna, a dla ciebie zaś oczywista. Czy długo mąż się wahał? Co go przekonało?

- Pracowałam nad nim. Na szczęście ciąża trwa ładnych parę miesięcy i można przez ten czas dużo przemyśleć. Karol już wcześniej miał trojkę dzieci i w ich porodach nie uczestniczył, wiec jakoś na początku nie przyszło mu do głowy, żeby być teraz ze mną. Ale ogólnie dużo rozmawialiśmy o dzidzi, ciąży, porodzie... Znaleźliśmy szkolę rodzenia i razem chodziliśmy na zajęcia... Jakoś tak po prostu po pewnym czasie dojrzał.

- Jakie to ma znacznie dla związku? Jak to wpływa na relacje małżeńskie?

- Umacnia! Oboje czuliśmy, że razem uczestniczyliśmy w bardzo ważnym wydarzeniu, że mąż był przy mnie i pomagał jak tylko mógł!

- Jakie są plusy i minusy rodzinnych porodów? Zdaniem mamy...

- Szczerze mówiąc, nie widzę minusów. Ale jeżeli chodzi o plusy to przede wszystkim fakt, że matka nie jest sama. Tego właśnie doświadczyłam przy drugim porodzie... Lekarza właściwie w ogóle przy porodzie nie było, a położnej przez zdecydowana większość czasu też nie... Wiec byłam po prostu sama, w najlepszym razie z jakimiś obcymi, często średnio miłymi ludźmi.

- Czyli jesteś mama dwójki dzieci, z czego tylko pierwsze rodziło się przy obojgu rodziców. Masz więc porównanie: jeden poród rodzinny, drugi bez męża - jakieś wnioski?

- Właściwie to najgorsza była ta samotność, nie wiem czy to tylko ja tak byłam zostawiana czy to jest regułą, w każdym razie nie podobało mi się to! Mąż za dużo przy porodzie nie robi. Chodzi tylko o jego obecność, o to żeby mieć z kim porozmawiać przez ten czas, często kilku godzin...

- Zatem rodzinny poród jest bardzo ważny!

- Zdecydowanie tak!

- Czy na zakończenie powiesz coś przyszłym ojcom? Jakąś złotą myśl, może anegdotkę z waszego porodu, która rozbawi ich i rozluźni?

- Chyba mi brak takowej. Jedno ogólne stwierdzenie - nie ma się czego bać!

- Karolu, tak cierpliwie i ciepło słuchasz co mówi Iza, możesz coś dodać? Jak to widział tata?

Karol: - Absolutnie odradzam "bycia" przy porodzie mężom, którzy nie uczęszczali do "szkoły rodzenia" - to czego ja się tam dowiedziałem nie wyczyta się w żadnych książkach, czasopismach ani w TV. Ja mając już trójkę dzieci dużo nowego się dowiedziałem i uważam, że bez tej wiedzy to mąż może tylko w porodzie przeszkadzać. "Bycie" męża przy porodzie sprawia, że personel lepiej przykłada się do swoich obowiązków - wiadomo, ktoś (mąż - czyli ktoś z zewnątrz... tak na prawdę to do końca nie wiadomo kim "on" jest ). Patrzy personelowi "na ręce", więc przykładają się do swoich obowiązków...

- To, że oboje małżonków uczestniczą w zajęciach szkoły rodzenia pomaga również przy porodzie, jeśli są oboje. Żona często w tym momencie zapomina... tak zapomina, co ma robić. Wtedy mąż - jeśli wie - to jej przypomina... doradza... To są drobiazgi, ale wiem, widziałem, przynoszą ulgę... np. ciepły prysznic, inne ułożenie się na łóżku, no i oczywiście właściwe oddychanie. Również w "międzyczasie" rozmowy... Pierwszy poród trwał bardzo długo... 10 godzin to podobno dobry czas - bywają dłuższe...

- Bardzo wam dziękuję! Na pewno wasz poród pomoże wielu przyszłym rodzicom, a szczególnie ojcom podjąć właściwą decyzję. Nie jest to proste i na pewno nie może być spontaniczne. Mężczyźni, w czasie ciąży starają się odstresowywać kobietę, jak tylko potrafią najlepiej? I czasem - wbrew sobie - zgadzają się także na rodzinny poród. Nie jest to właściwa postawa. Co gorsza, może mieć wiele negatywnych skutków później: nie tylko omdlenie na sali porodowej, ale także uraz psychiczno-emocjonalny. Jest to bowiem bardzo silne przeżycie. Nie można wcześniej zrobić wizualizacji, nie da się przewidzieć swoich reakcji... Dlatego tak ważne jest wnikliwe przemyślenie sensowności rodzinnego porodu. Niezbędne są rozmowy partnerów i uczęszczanie do szkoły rodzenia. Życzę powodzenia wszystkim przyszłym rodzicom!

Wywiad z Izą i Karolem przeprowadzała Irmina Szadkowska- Filipowicz.

Miasto Dzieci
Dowiedz się więcej na temat: ciąża | Karol | szkoły | rodzinny | poród
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy