Pokazał, co myśli o bezstresowym wychowaniu! Syn popamięta tę lekcję

Angel Martinez odbywający swoją karę. 14-latek musiał rozdać wszystkie swoje rzeczy /CBS Miami /YouTube
Reklama

Wychowywanie dzieci nie należy do rzeczy najłatwiejszych. Pierwsze lata życia pociech są trudne, ale w zgodnej opinii rodziców z dłuższym stażem, to nastoletnie potomstwo potrafi najbardziej zajść za skórę. O jednym z takich przypadków oraz o nietypowej resocjalizacji piszemy poniżej.

Małżeństwo z Phoenix w amerykańskim stanie Arizona postanowiło świętować rocznicę swego ślubu w Las Vegas. Jednak celebrowanie tego wydarzenia nieoczekiwanie przerwał im telefon z policji. Okazało się, że w ręce stróżów prawa wpadł ich 14-letni syn - Angel Martinez, który postanowił... pojechać na przejażdżkę range roverem ojca. Na domiar złego, nie zrobił tego zbyt dyskretnie. Przekraczając prędkość i zakłócając spokój w sąsiedztwie, zwrócił na siebie uwagę mieszkańców, którzy zadzwonili po stróżów prawa.

Wściekli rodzice zmuszeni byli przerwać świętowanie i prosto z Los Angeles wrócili do Phoenix, aby odebrać syna z rąk policji oraz przeprowadzić z nim rozmowę wychowawczą.

Ale na rozmowie się nie skończyło. Młodzieniec został bowiem ukarany w bardzo nietypowy sposób. Jego pokój został całkowicie opróżniony z wszystkich przedmiotów, które wystawiono na ulicę do... rozdania za darmo.

"Chciałem się tylko przejechać, ale że nie mam prawa jazdy, to po prostu zabrałem auto rodziców. Myłem samochód, ale pomyślałem, że nie mam nic do jego osuszenia, więc pojeżdżę sobie, dopóki nie wyschnie" - wyznał młodzieniec w rozmowie z telewizją Fox 10.

Jako, że nie był to pierwszy raz, gdy przeskrobał, rodzice nie zawahali się sięgnąć po drastyczne środki wychowawcze dalekie od metod tzw. bezstresowego wychowania. Uznali, że synowi należy się nauczka, którą na zawsze popamięta.

Na ulicę trafiły więc wszystkie meble chłopca, łóżko z pościelą, szafki, telewizor, a nawet ubrania. Niepokorny syn miał za karę usiąść na łóżku z tabliczką na której napisał "Przepraszam, ukradłem samochód rodziców i przekroczyłem prędkość".

Reklama

"Wróciliśmy do domu. Jego pokój jest w 100 procentach pusty. Rozdajemy jego rzeczy. Głównie po to, by przeprosić. My też jesteśmy sąsiadami. Syn mógł kogoś przejechać. Coś bardzo złego mogło się stać" - skomentował Ramon Martinez, ojciec Angela.

Od czasu karnej "wystawki" młodzieniec musi spać na podłodze swojego pustego pokoju albo na kanapie w salonie. Karę przyjął jednak z pokorą i bije się w pierś, twierdząc, że zrozumiał nauczkę.

"To było dosyć dziwne, ale uważam karę za sprawiedliwą" - komentuje z pokorą.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy