W Japonii brakuje... aktorów porno

Japoński przemysł pornograficzny boryka się z nie lada kryzysem: brakiem aktorów porno. - Jest nas mniej niż tygrysów bengalskich - krzyczy tamtejszy "król" tego typu produkcji.

Shimiken zagrał w ponad 7000 "filmów akcji". Dziwi się, że jego śladami nie chcą iść inni mężczyźni, zwłaszcza, iż rynek aż się o nich prosi. Podaż nie nadąża za ogromnym popytem.

W Japonii miesięcznie do obiegu trafia około 4 tysięcy produkcji pornograficznych. Przy dziesięciu tysiącach aktorek niecałych 70 mężczyzn to kropla w morzu potrzeb.

Co ciekawe, pań nie trzeba namawiać do występów przed kamerą. Co roku decyduje się na to ponad 6 tysięcy kobiet.

- Każdego dnia rozmawiam z tymi samymi ludźmi i czytam scenariusze napisane dla tych samych aktorów - czytamy na Twitterze Shimikena.

Apele najbardziej znanego japońskiego aktora XXX wywołały prawdziwą burzę w Kraju Kwitnącej Wiśni. Kilka tysięcy internautów przyłączyło się do jego wezwania, ale czy faktycznie zdecydują się oni na pracę "w branży". Wątpliwe, chociaż praca jest na wyciągnięcie ręki...

Cały problem jest szalenie ciekawy, zwłaszcza, iż zachodnie studia filmowe specjalizujące się w tym gatunku nie mają podobnych braków kadrowych. Czy Japończycy będą musieli posiłkować się "importowaniem" aktorów ze Stanów Zjednoczonych i Europy?

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama