Peter Sutcliffe - Rozpruwacz z Yorkshire

Potępiał mężczyzn zdradzających żony i korzystających z usług prostytutek, a sam w tajemnicy właśnie to czynił. I mordował...

Liczące ponad pół miliona mieszkańców Sheffield jest położone w hrabstwie Yorkshire w północnej części Wielkiej Brytanii. Przemysłowe centrum regionu słynie z produkcji stali. Jak w każdej metropolii, i tu znajduje się dzielnica czerwonych latarni, gdzie kobiety uprawiają najstarszy zawód świata.  

W piątek 2 stycznia 1981 roku ok. godz. 21 dwie prostytutki, 24-letnia mulatka, Olivia Reivers, i jej 19-letnia przyjaciółka, Denise Hall, skierowały się na ulicę Wharncliffe Road w poszukiwaniu klientów.

Już po kilku minutach przy 19-latce zatrzymał się brązowy Rover 3500, po czym wychylił się z niego mężczyzna i zaoferował dziewczynie 10 funtów za usługę.

Reklama

Mimo zadbanego wyglądu (wypielęgnowana ciemna broda i faliste, również ciemne włosy) człowiek ten miał w sobie coś niepokojącego. Dziewczyna odrzuciła jego ofertę.

Odprawiony z kwitkiem klient mruknął gniewnie kilka słów i odjechał, jednak po niecałej godzinie ponownie zjawił się przy Wharncliffe Road. Tym razem zagadnął Olivię.

W odróżnieniu od koleżanki po fachu 24-latka nie miała do niego żadnych zastrzeżeń. Wsiadła do auta i razem ruszyli we wskazanym przez nią kierunku. Niecały kwadrans później dojechali do Melbourne Avenue, pojazd skręcił we wjazd prowadzący do siedziby Brytyjskiego Towarzystwa Producentów Żelaza i Stali. Reivers dobrze znała ten zaułek - często przyprowadzała tu klientów. O tej porze było cicho i bezludnie.

Pomimo erotycznych zabiegów prostytutki mężczyzna nie mógł osiągnąć erekcji. Zaczęli więc rozmawiać o mało istotnych sprawach. Kobieta w duchu nawet się ucieszyła z tej sytuacji, bo przecież "za darmo" miała otrzymać 10 funtów. Jednak zachowanie klienta wydało jej się trochę dziwne; był jakiś niespokojny i co chwilę wkładał rękę do kieszeni rozpiętej kurtki. Kobieta nie wiedziała, że ukrył tam mały młotek, nóż i kawałek sznura i nie myślał o niczym innym, jak tylko o tym, w jaki sposób wywabić ją z samochodu i zrobić użytek z tych przedmiotów.

Olivii nie przyszło też do głowy, że znalazła się sam na sam z mordercą i postrachem kobiet, "Rozpruwaczem z Yorkshire" (jak nazwała go prasa), który miał już na sumieniu tuzin ofiar. 

Williams alias Sutcliffe

Trudno przewidzieć, jaki los spotkałby 24-letnią Reivers, gdyby w pobliżu akurat nie pojawił się patrol policyjny. Dwaj funkcjonariusze: sierżant Robert Ring i posterunkowy Robert Hydes, jadąc wzdłuż Melbourne Avenue, spostrzegli zaparkowanego rovera, zbliżyli się do niego i poprosili siedzącą w środku parę o podanie personaliów. Kierowca przedstawił się jako Peter Williams, a ciemnoskóra kobieta podała się za jego przyjaciółkę.

Czujny sierżant skierował na nią światło latarki i rozpoznał prostytutkę. Zapamiętał ją bowiem, bo niedawno była sądzona za kradzież i otrzymała wyrok w zawieszeniu. Funkcjonariusz poprosił kobietę do radiowozu. Zaś jej klient powiedział policjantom, że musi załatwić potrzebę i ruszył ciemną uliczką w stronę siedziby Towarzystwa. Tam, obok wejścia, stał zbiornik na olej. Williams, upewniwszy się, że nikt go nie obserwuje, wyjął z kieszeni nóż i młotek i wyrzucił za zbiornik.

Kiedy wrócił do auta, funkcjonariusze akurat dzwonili do centrali z poleceniem sprawdzenia numerów rejestracyjnych pojazdu. Już po kilku minutach otrzymali wiadomość, że numery należą do zupełnie innego samochodu, skody, a jej właściciel wcale nie nazywa się Williams... Po tej informacji policjanci poszli sprawdzić tablice podejrzanego auta. Były przymocowane czarną taśmą do prawdziwych numerów rovera: FHY 400K.

Przyłapany na oszustwie "Williams" przyznał się do podania nieprawdy i powiedział, że naprawdę nazywa się Peter William Sutcliffe, mieszka w dzielnicy Heaton pobliskiego miasta Bradford przy Garden Lane 6, a kłamał dlatego, bo nie chciał, aby jego żona dowiedziała się, że zadaje się z prostytutką...

Cała sprawa wydała się funkcjonariuszom podejrzana, wobec czego zabrali amatora płatnej miłości i jego towarzyszkę na komisariat przy Hammerton Road. W czasie przesłuchania podejrzany kierowca przyznał się do kradzieży tablic ze składnicy złomu w miejscowości Cooper Bridge. Po sprawdzeniu jego adresu zamieszkania okazało się, że podlega on jurysdykcji sądu z sąsiedniego miasta Dewsbury (również hrabstwo Yorkshire), wobec czego jego sprawą mieli się zająć tamtejsi funkcjonariusze policji. 

W międzyczasie żona Sutcliffe’a, Sonia, została poinformowana o zatrzymaniu męża. Zanim Sutcliffe’a i Reivers odprowadzono do oddzielnych cel, mężczyzna poprosił o skorzystanie z toalety. Tam pozbył się drugiego ukrytego noża, umieszczając go w zbiorniku spłuczki.

Następnego ranka z Dewsbury wyruszyła grupa funkcjonariuszy, która niezwłocznie przewiozła Williama Sutcliffe’a na ich teren. W drodze do Sheffield jeden z policjantów powiadomił komendę policji Millgarth w Leeds, gdzie działała ekipa śledcza zajmująca się sprawą "Rozpruwacza z Yorkshire", o zatrzymaniu prostytutki i jej klienta. Zgłoszenie było rutynowe. Takie postępowanie nakazał wszystkim funkcjonariuszom policji z hrabstwa West Yorkshire superintendent James Hobson - mieli informować go o każdym mężczyźnie zatrzymanym w podejrzanych okolicznościach w towarzystwie pań lekkich obyczajów.

Rewir drapieżnika

W sobotę 3 stycznia 1981 roku Peter Sutcliffe został doprowadzony na kolejne przesłuchanie. Prowadzono je w luźnej atmosferze: Sutcliffe opowiadał o swoim zawodzie kierowcy ciężarówki i o miłości do samochodów. Po sprawdzeniu rovera okazało się, że nie znajduje się on na liście podejrzanych pojazdów. Sutcliffe z dumą wspomniał także o innym swoim aucie, białym Fordzie Corsair z czarnym dachem. 

W czasie przesłuchania funkcjonariusze zwrócili uwagę na pewne szczegóły wyglądu mężczyzny: kędzierzawe czarne włosy, brodę i szczelinę między zębami. Takie cechy rysopisu podawały kobiety napadnięte przez "Rozpruwacza" - te, które miały szczęście przeżyć atak zboczeńca... Śledczy zauważyli jeszcze jedną zbieżność: Sutcliffe mieszkał w centrum terenu działalności poszukiwanego mordercy i nosił obuwie numer 7 lub 8, ślady butów o tym rozmiarze pozostawił "Rozpruwacz".

Kiedy dodatkowo wykonano analizę krwi zatrzymanego i gdy okazało się, że posiada on rzadką grupę "B", jakiej próbkę zabezpieczono na jednym z miejsc zbrodni, prowadzący przesłuchanie inspektor O’Boyle był niemal pewny, że ma w rękach sławetnego "Rozpruwacza z Yorkshire". Policjant nie bez satysfakcji poinformował o tym szefa ekipy dochodzeniowej komendy w Leeds.     

Sierżant Ring, z patrolu który wieczorem 2 stycznia zatrzymał Sutcliffe’a, przypomniał sobie o jego oddaleniu się "na stronę". W kontekście nowych okoliczności wydało mu się to nieco podejrzane, pojechał więc sprawdzić tamto miejsce. Przeczucie go nie myliło: przy zbiorniku na olej znalazł porzucony młotek i nóż. To były dodatkowe dowody potwierdzające przypuszczenie inspektora O’Boyle’a.

Żona nic nie wiedziała

W niedzielę 4 stycznia przed południem śledczy złożyli wizytę Sonii Sutcliffe w Bradford i za jej zgodą przeszukali mieszkanie. Na miejscu zabezpieczyli zestaw narzędzi, w tym parę młotków, jakich "Rozpruwacz" używał do ogłuszania ofiar. Kobietę zabrano na komendę w tym mieście i przez kilka godzin poddano ją intensywnemu przesłuchaniu. Równocześnie kilkunastu funkcjonariuszy zaczęło gromadzić wszelkie możliwe szczegóły z 5 ostatnich lat życia podejrzanego.

Przeprowadzono rozmowy z jego sąsiadami, kolegami z pracy i przełożonymi. Na podstawie zeznań Sonii sprawdzono jego alibi na czas napaści na 16-letnią Theresę Sykes 5 listopada 1980 roku. Sutcliffe twierdził, że tamtego dnia wrócił do domu o godz. 20, podczas gdy jego żona zeznała, że zjawił się ok. godz. 22. Wchodził więc w grę jako potencjalny sprawca tego ataku.

Przesłuchiwany intensywnie 2. dobę Peter Sutcliffe stopniowo tracił panowanie nad sobą. Kiedy ok. godz. 3 nad ranem powiedziano mu o znalezieniu noża i młotka przy zbiorniku na olej, pękł. Opadł ciężko na krzesło i wyznał cichym głosem: Jestem "Rozpruwaczem z Yorkshire". Śledczy mogli sobie pogratulować. Po 5 latach dochodzenia i błądzenia po omacku najbardziej znany nieznany człowiek został zidentyfikowany.

W ciągu następnych 26 godzin Sutcliffe bez zbytnich emocji szczegółowo opowiedział o swoich krwawych czynach. Zdenerwowanie okazał tylko wtedy, kiedy była mowa o morderstwach 16-letniej Jayne MacDonald i Joan Harrison. Gwałtownie zaprzeczył, jakoby miał coś wspólnego z tą drugą zbrodnią.     

Później Sutcliffe zwrócił się do asystenta szefa ekipy śledczej z Leeds, George’a Oldfielda, z prośbą, aby pozwolił mu osobiście opowiedzieć żonie o swoim przyznaniu się do tego, że jest poszukiwanym mordercą kobiet. Zgodę otrzymał i wkrótce potem sprowadzono Sonię z Bradford na posterunek w Dewsbury.

Tu doszło do spotkania małżonków. Gdy kobieta usłyszała szokującą wiadomość, wyszła z pokoju przesłuchań z kamienną twarzą, nie okazując emocji. Później ponownie ją przesłuchano. Musiała opowiedzieć o trybie życia męża, poczynając od roku 1975, kiedy to miał miejsce pierwszy atak na Annę Rogulskyj.

Po zarejestrowaniu zeznań mordercy policja zwołała konferencję prasową. Niewielka sala w siedzibie policji w Dewsbury ledwo pomieściła prawie 80 dziennikarzy wraz z ich sprzętem. George Oldfield oraz jego koledzy: Ronald Gregory i Jim Hobson pozowali uśmiechając się do kamer, kiedy oświadczali, że "Rozpruwacz z Yorkshire" siedzi pod kluczem. Wtedy jeszcze nazwisko zbrodniarza nie zostało ujawnione.

Podwójne życie

Peter William Sutcliffe przyszedł na świat 2 czerwca 1946 roku w miasteczku Bingley w zachodniej części hrabstwa Yorkshire jako pierwsze z sześciorga dzieci katolickiej rodziny. Był chłopcem raczej wątłej postury, nieśmiałym i zamkniętym w sobie, który wolał przebywać w domu z matką, niż psocić z młodszym rodzeństwem. Czytanie książek pochłaniało go bardziej niż sport i zabawy.

Jego ojciec, John, mężczyzna dobrze zbudowany i pełen sił witalnych, lubiący życie towarzyskie i sport, widział w synu mięczaka. To działało na chłopca przytłaczająco, dlatego czuł się bardziej związany z matką, kobietą kochającą i o łagodnym charakterze. W szkole był słabym uczniem i typem samotnika, zwykle trzymał się z dala od kolegów i ich żywiołowych zabaw. Z tego powodu stał się obiektem kpin i klasową ofermą. Dlatego nienawidził lekcji i często wagarował. W wieku 15 lat ostatecznie zakończył edukację.

Chcąc uniezależnić się finansowo od rodziców, imał się różnych dorywczych zajęć. Pracował m.in. we młynie (gdzie zatrudniony był jego ojciec), w fabryce jako robotnik, potem podjął naukę zawodu maszynisty, ale po kilku miesiącach ją przerwał. W latach 60. przez dłuższy czas był... grabarzem. Jego kolega wspominał później, że Peter miał upodobanie do makabrycznych zabaw ze szkieletami i zdarzało mu się kraść pierścionki grzebanych przez siebie ludzi.    

Jako nastolatek, trochę aby się przypodobać ojcu, a trochę dla wzmocnienia własnego wizerunku, zaczął uprawiać kulturystykę i interesować się motocyklami. Lubił nimi jeździć i majstrować przy maszynach. Jeszcze kilkakrotnie podejmował pracę zarobkową; m.in. był pakowaczem w fabryce telewizorów, potem nawet zdobył zawodowe prawo jazdy i między rokiem 1975 i 1976 zatrudnił się jako kierowca w firmie produkującej opony. Stamtąd został jednak zwolniony dyscyplinarnie za kradzież używanych opon.

Po półtorarocznym okresie bezrobocia dostał stałą posadę jako kierowca ciężarówki w firmie T.& W.H. Clark w Bradford.

Idealny syn

Dla swoich rodziców Peter był niemal idealnym synem. Martwiło ich tylko to, że tak często zmieniał pracę (zwykle był zwalniany za notoryczne spóźnianie się) i nie interesował się dziewczętami. To ostatnie nie do końca było prawdą. Petera pociągały kobiety... Jednak przede wszystkim te, które świadczyły usługi seksualne za pieniądze.

Pierwsze jego doświadczenia na tym polu nie były zbyt przyjemne; prostytutki wykorzystywały jego "niewinność", wyłudzając od niego pieniądze, a nawet okradając. Prawdopodobnie właśnie stąd wzięła się jego nienawiść do nich, która z czasem przerodziła się w morderczy gniew.

W 1967 roku 21-letni Peter Sutcliffe poznał na imprezie walentynkowej dziewczynę, która miała później zostać jego żoną. Nazywała się Sonia Szurma i była córką imigrantów z Europy Wschodniej; jej matka była Ukrainką a ojciec, Bohdan Szurma, Polakiem, który przed wyjazdem do Anglii był wykładowcą na uniwersytecie. Rodzice dziewczyny początkowo nie byli zachwyceni jej związkiem z człowiekiem, który nie miał wykształcenia i ciągle zmieniał pracę. Jednak z czasem, dzięki uporowi Petera, oszczędności, dobremu charakterowi i atencji, jaką okazywał ich córce, zdobył ich przychylność. 

Sonia była osobą inteligentną i ambitną, studiowała pedagogikę. Narzeczeństwo trwało kilka lat i w końcu pod naciskiem rodziców obojga młodych para się pobrała. Ślub wzięli 10 sierpnia 1974 roku w dniu 24. urodzin panny młodej. Nie mając jeszcze własnego lokum, zamieszkali w domu państwa Szurmów.

Młodym małżonkom nie dane jednak było doczekać się potomstwa; po kilku poronieniach Sonii lekarze stwierdzili, że nie będą mogli mieć dzieci. W 1977 roku, kiedy Sonia zaczęła pracować jako nauczycielka, a Peter miał wreszcie stałą pracę, zakupili dom w Bradford przy Garden Lane 6. Przeprowadzili się we wrześniu i mieszkali w nim aż do aresztowania "Rozpruwacza".

Zakłamany święty

Z psychologicznego punktu widzenia postawę Sutcliffe’a wobec kobiet można określić jako ambiwalentną, a w kategoriach moralnych jako głęboko zakłamaną. W domu, w relacjach z żoną i rodziną, Peter postępował niemal jak święty. Potępiał mężczyzn zdradzających żony i korzystających z usług prostytutek, a sam w tajemnicy przed bliskimi właśnie to czynił. Po aresztowaniu Sutcliffe’a śledczy przesłuchali niejakiego Trevora Birdsalla, przyjaciela z okresu, kiedy Peter był już w związku z Sonią. Birdsall zeznał, że spędził z kumplem setki godzin w pubach i na przejażdżkach po dzielnicach czerwonych latarni kolejnymi samochodami Petera (jednym z nich był Ford Corsair).

Mężczyzna domniemywał również, że Sutcliffe mógł być poszukiwanym mordercą i na poparcie swoich podejrzeń opowiedział o incydencie z 1969 roku. Peter został wtedy oszukany przez jedną z prostytutek, co wywołało w nim wściekłość. Kiedy wieczorem jechał z Trevorem przez miasto minivanem, w pewnym momencie zauważył na ulicy kobietę, która wydała mu się podobna do oszustki. Wtedy poprosił, aby się zatrzymać, wyskoczył z auta i ruszył w pogoń za kobietą.

Po paru minutach wrócił zdyszany, wpadł do samochodu i kazał przyjacielowi w te pędy odjechać. W drodze opowiedział, że dogonił prostytutkę w jakimś zaułku i uderzył ją w głowę kamieniem, zapakowanym w skarpetę. Jednak kiedy się zamachnął, skarpeta pod wpływem ciężaru pękła i kamień z niej wypadł. Kobieta została tylko draśnięta.

Zbir z młotkiem

Kilka lat później Sutcliffe dokonał pierwszej napaści. Zdarzenie zostało odnotowane w policyjnych aktach. W nocy 4 lipca 1975 roku trzydziestoparoletnia atrakcyjna blondynka, Anna Maria Rogulskyj, z pochodzenia Ukrainka, wracała ok. godz. 1 w nocy z imprezy w pubie w Keighley, miasteczku sąsiadującym z Bradford.

Ponieważ u siebie nie zastała narzeczonego (jak się tego spodziewała, bo wcześniej się z nim pokłóciła), poszła pieszo do jego mieszkania i zaczęła dobijać się do drzwi. Chłopak nie otwierał, więc w przypływie rozpaczy dziewczyna zdjęła but i zbiła nim szybę w drzwiach wejściowych.

Anna Maria nie wiedziała, że śledził ją mężczyzna, który czekał na sposobność, aby ją zaatakować. W momencie gdy kobieta schyliła się, aby założyć but, Sutcliffe zadał jej cios młotkiem w głowę, a kiedy upadła, uderzył ją jeszcze dwukrotnie. Po tym jak straciła przytomność, napastnik podwinął jej sukienkę i ściągnął majtki. Następnie wyjął nóż i zrobił na jej brzuchu głębokie cięcie. Spłoszony przez sąsiada Sutcliffe zbiegł, nie dokończywszy krwawego dzieła. Ofiara przeżyła dzięki szybkiej interwencji lekarzy, ale nabawiła się ciężkiej traumy.  

W połowie sierpnia 1975 roku w Halifax Sutcliffe zaatakował 46-letnią Olive Smelt. Ona również otrzymała cios młotkiem w głowę od tyłu. Kiedy upadła, sprawca kilka razy ciął ją nożem powyżej pośladków. Kobieta przeżyła tylko dlatego, że przypadkowy przechodzień wystraszył zbrodniarza.     

Niecałe 2 tygodnie później na wiejskiej drodze koło miejscowości Sildsen Sutcliffe zaatakował 14-letnią Tracy Browne. Zadał jej pięć ciosów młotkiem. Dziewczynkę uratował nadjeżdżający na światłach samochód, musiała jednak przejść ciężką operację mózgu.

Pierwszy mord

Dwudziestoośmioletnia Wilma McCann, matka czworga dzieci, była pierwszą śmiertelną ofiarą Sutcliffe’a. Zboczeniec napadł na nią 30 października 1975 roku w Chapeltown, dzielnicy Leeds. Po dwukrotnym uderzeniu młotkiem zadał jej 15 ciosów nożem w szyję, klatkę piersiową i w brzuch. Na bieliźnie kobiety znaleziono ślady spermy. Intensywne śledztwo, w które włączono 150 policjantów, nie przyniosło rezultatów. Sprawca pozostał nieznany. 

Do drugiego morderstwa doszło również w Leeds, w styczniu 1976 roku. Ofiarą zbrodniarza padła 42-letnia Emily Jackson. Kobieta w tajemnicy przed bliskimi świadczyła "obwoźne" usługi seksualne, używając do tego procederu rodzinnej furgonetki. Jeden z klientów ogłuszył 42-latkę, uderzając ją młotkiem w głowę, po czym zaostrzonym śrubokrętem zadał jej 51 ciosów w szyję, klatkę piersiową i w brzuch. Na udzie ofiary pozostawił odcisk swojego buta, który stanowił istotny dowód rzeczowy.

W maju tego samego roku w parku w Leeds Sutcliffe zaatakował 20-letnią Marcellę Claxton, która wracała z imprezy i nie mając pojęcia o niebezpieczeństwie, na jakie się naraża, skorzystała z jego propozycji podwiezienia. Kiedy wyszła z auta za potrzebą, Sutcliffe uderzył ją od tyłu młotkiem. 20-latka przeżyła atak i zeznawała później jako świadek na procesie mordercy. 

Na początku lutego 1977 roku Sutcliffe napadł w parku w Leeds 28-letnią prostytutkę Irene Richardson. Narzędziem zbrodni znów był młotek. Sprawca ciężko pokiereszował nożem ciało martwej ofiary. Ślady opon jego samochodu posłużyły jako dowód rzeczowy przy poszukiwaniu sprawcy tej zbrodni.     

2 miesiące później, 23 kwietnia, Sutcliffe zamordował 32-letnią Patricię "Tinę" Atkinson, prostytutkę z Bradford. Miejscem zabójstwa było jej mieszkanie. Na pościeli policja odkryła ślad buta. W czerwcu tego samego roku z ręki Sutcliffe’a śmierć poniosła 16-letnia Jayne MacDonald, mimo że nie trudniła się prostytucją. Motyw tego zabójstwa nie został wyjaśniony.

Miesiąc później w Bradford została zaatakowana 42-letnia Maureen Long. Kobieta przeżyła, bo sprawcy przeszkodził przypadkowy przechodzeń. Przy tej sprawie jeden ze świadków mylnie zapamiętał numer rejestracyjny samochodu podejrzanego. W akcji poszukiwania auta wzięło udział 300 funkcjonariuszy, sprawdzono kilka tysięcy pojazdów, ale bez powodzenia.

Życie warte 5 funtów

Pierwszego października Sutcliffe zamordował w Manchesterze 20-letnią prostytutkę, Jean Jordan. Jej ciało odnaleziono dopiero 10 dni później. Już po aresztowaniu Sutcliffe zeznał, że po zabójstwie uświadomił sobie, iż banknot 5-funtowy, który dał Jean Jordan, może naprowadzić policję na jego ślad. Powrócił więc do jej ciała ukrytego za cmentarzem na peryferiach Manchesteru, aby zabrać pieniądze. Nie znalazłszy banknotu, wpadł we wściekłość i pokiereszował zwłoki Jordan.

Ciało kobiety przypadkowo okrył pracownik miejscowej mleczarni, który miał w pobliżu działkę. Policja znalazła wspomniany banknot w tajnej skrytce torebki 20-latki. Dzięki temu odkryciu powstała hipoteza, że morderca mógł być klientem Middland Banku. Wobec tego przesłuchano 8 tys. osób (!), które otrzymywały pensję za pośrednictwem tego banku, w tym również Sutcliffe’a.

Zabójcy nie włączono jednak do kręgu podejrzanych, co prasa uznała później za poważny błąd policji, krytykowano nieudolność funkcjonariuszy. Gdy na początku stycznia 1978 roku policja zaprzestała poszukiwań ostatniego klienta Jean Jordan, śledztwo utknęło.  

14 października 1977 roku morderca zaatakował ponownie. Tym razem na ofiarę wybrał sobie 25-letnią Marilyn Moore, prostytutkę z Leeds. Kobieta przeżyła napaść i przekazała policji rysopis sprawcy. Poza tym zabezpieczono ślady opon samochodu identyczne ze znalezionymi na poprzednim miejscu zbrodni.

Tymczasem "Rozpruwacz" wciąż był poza zasięgiem śledczych. 21 stycznia 1978 roku zamordował 21-letnią Yvonne Pearsonm, prostytutkę z Bradford. Jej ciało ukrył w wystawionej na dwór sofie. Znaleziono je dopiero w marcu! W nocy z 31 stycznia na 1 lutego ten sam los spotkał prostytutkę z Huddersfield o nazwisku Helen Rytka. Ciało martwej 18-latki odkryto 3 dni później.

Przez następne 3 miesiące "Rozpruwacz" nie dawał o sobie znać. Uderzył ponownie 16 maja. Jego ofiarą padła 41-letnia Vera Millward. Sutcliffe pozbawił ją życia w podobny sposób jak poprzednie kobiety - w jednym z parków w Manchesterze.  

Przez prawie rok panowała cisza na temat "Rozpruwacza". W międzyczasie zmarła matka Sutcliffe’a. Morderca przypomniał jednak o sobie 4 kwietnia 1979 roku. Tamtego wieczoru 19-letnia Josephine Whitaker, mieszkanka Halifax, pracowniczka firmy budowlanej, została zaatakowana w drodze do domu. Niestety nikt nie przeszkodził oprawcy i dziewczyna straciła życie.

Fałszywy trop

Pechowo śledztwo w sprawie tego morderstwa zostało skierowane na fałszywe tory przez wiadomość przesłaną inspektorowi George’owi Oldfieldowi, szefowi grupy śledczej, a zarejestrowaną na taśmie dźwiękowej. Treść jej brzmiała następująco: Jestem Kuba (w domyśle "Rozpruwacz"). Jak widzę, nie masz szczęścia w schwytaniu mnie. Mam dla ciebie olbrzymi szacunek, George, ale, na Boga, nie jesteś ani o krok bliższy pojmania mnie, niż byłeś 4 lata temu, kiedy zaczynałem.

Biorąc tę wiadomość za dobrą monetę i bazując na materiale dźwiękowym, policja wszczęła poszukiwania domniemanego sprawcy, mówiącego z akcentem z rejonu Wearside (północno-wschodnia część Anglii). Człowiek ten wysłał jeszcze dwa listy do policji, w których przyznawał się do zamordowania Joan Harrison. Podpisał się nawet "Kuba Rozpruwacz".

Trop ten okazał się fałszywy. Autor doniesienia był żartownisiem, który chciał zakpić z policji. Dopiero w roku 2005 zidentyfikowano oszusta jako Johna Samuela Humble’a, bezrobotnego alkoholika zamieszkałego w Ford Estate, na przedmieściu Sunderland. W roku 2006 człowiek ten został skazany na 8 lat więzienia za wprowadzanie w błąd organów ścigania.

Natomiast prawdziwy "Rozpruwacz" nadal uprawiał swój krwawy proceder. 1 września 1979 roku zamordował 20-letnią Barbarę Leach, studentkę Uniwersytetu w Bradford. Ciało kobiety znaleziono pod stosem cegieł w pobliżu jej stancji, niedaleko budynku uniwersytetu. Według prowadzonej przez policję statystyki, był to 16. atak mordercy z Yorkshire.

Fakt, że kolejna ofiara nie była prostytutką, ponownie zaalarmował opinię publiczną i wzbudził obawy, że żadna kobieta nie może czuć się bezpieczna przed "Rozpruwaczem". W trakcie prowadzonego w tej sprawie śledztwa został przesłuchany także Peter Sutcliffe, jednak wbrew poszlakom i temu, że figurował na liście 300 nazwisk związanych z tropem "5-funtowego banknotu", policja nie wzięła go dokładniej pod lupę. Warto podkreślić, że był on przesłuchiwany aż 9 razy (!), nie trafił jednak na listę głównych podejrzanych.

W kwietniu 1980 roku Sutcliffe został nawet aresztowany za prowadzenie samochodu po pijanemu, a oczekując na rozprawę z wolnej stopy, pozbawił życia jeszcze dwie kobiety w Leeds! W nocy z 20 na 21 sierpnia zamordował 47-letnią Marguerite Walls, a 17 listopada 20-letnią Jacqueline Hill, studentkę Uniwersytetu w Leeds. Jej częściowo zakopane zwłoki znaleziono na osiedlu Lupton. Napadł również na dwie inne kobiety, które przeżyły atak. Były to: 34-letnia dr Uphadya Bandara, obywatelka Singapuru, przebywająca na stypendium w Leeds (24 września), oraz 16-letnia Theresa Sykes z miasteczka Huddersfield (5 listopada).

25 listopada 1980 roku wspomniany już przyjaciel Sutcliffe’a, Trevor Birdsall, wysłał do policji anonimowy list, w którym pisał, że według niego poszukiwanym mordercą kobiet jest właśnie Sutcliffe. Zakrawa na skandal, że informacja ta została zignorowana przez stróżów porządku i utonęła w morzu dokumentów, jakie w tej sprawie zgromadzono.

"Głos boga"

Morderca został doprowadzony przed sędziego w Dewsbury już 5 stycznia 1981 roku. Oskarżony nie zgodził się z zarzutami zabójstw w 13 przypadkach, twierdząc, że były one "nieumyślne", podyktowane "wolą Boga". Utrzymywał, że kiedy pracował jako grabarz, słyszał głosy, które nakazywały mu zabijać prostytutki. Dochodziły one rzekomo z grobu w kształcie masywnego krzyża zmarłego Polaka nazwiskiem Bronisław Zapolski i były głosami Boga. Sutcliffe przyznał się za to do siedmiu prób morderstwa.

Prokurator, po wysłuchaniu opinii biegłych psychiatrów, którzy zdiagnozowali u oskarżonego schizofrenię paranoidalną, skłonny był uznać jego ograniczoną odpowiedzialność. Jednak sędzia zakwalifikował ekspertyzę jako niewystarczającą. Proces odroczono i wznowiono
5 maja 1981 roku. Po trwającej 2 tygodnie proceduralnej debacie sędzia Boreham przeforsował swój pierwotny werdykt, uznając Petera Williama Sutcliffe’a winnym zarzucanych mu 13 morderstw i skazał go na karę dożywotniego więzienia.

W uzasadnieniu wyroku podkreślił wyjątkowe okrucieństwo czynów oskarżonego i terror, jaki stosował przez okres kilku lat w hrabstwie Yorkshire. Sędzia Boreham wyraził nadzieję, że skazany nigdy nie opuści zakładu karnego. Apelował o minimum 30-letni okres uwięzienia, zanim oskarżony będzie mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie. Oznaczałoby to, że skazany mógłby wyjść na wolność nie wcześniej niż w 2011 roku, w wieku 65 lat. 16 lipca 2010 roku jego dożywotni wyrok został definitywnie zatwierdzony.

Próby samosądu

Sutcliffe rozpoczął odbywanie kary 22 maja 1981 roku w więzieniu Jej Królewskiej Mości w Parkhurst, na wyspie Wight. Zakład ten jest oznakowany kategorią B, co oznacza, że przebywają w nim bardzo niebezpieczni przestępcy, a ucieczka z niego jest praktycznie niemożliwa. 

Tuż po uprawomocnieniu się wyroku zabójca zmienił nazwisko na Coonan, które było panieńskim nazwiskiem jego matki. Wysiłki obrońców "Rozpruwacza", aby przenieść go do szpitala psychiatrycznego, początkowo nie przynosiły rezultatu. W styczniu 1983 roku jeden ze współwięźniów zaatakował go czajnikiem od kawy i poważnie pokiereszował mu lewą część twarzy. Incydent ten miał wpływ na decyzję o przeniesieniu zabójcy do zamkniętej kliniki psychiatrycznej dla przestępców w miasteczku Crowthorne, w hrabstwie Berkshire.

Piętno mordercy kobiet przysparzało Sutcliffe’owi wrogości ze strony współosadzonych. W lutym 1996 roku padł ofiarą kolejnego ataku. Jeden z pacjentów, notoryczny złodziej, wtargnął do jego pokoju i usiłował udusić go kablem od słuchawek. Zaalarmowani krzykami, przybiegli dwaj inni więźniowie (mordercy) i uratowali mu życie.

W marcu 1997 roku inny przestępca dźgnął go w oczy ołówkiem, wskutek czego Sutcliffe stracił widzenie w lewym oku i odniósł ranę prawego. Ostatni zamach na jego życie miał miejsce 22 grudnia 2007 roku. Współwięzień, Patrick Sureda, zaatakował go nożem podczas spożywania posiłku krzycząc: Ty pieprzony, gwałcicielu, morderco, sukinsynie, wydźgam ci to drugie [oko]! Tylko dzięki szybkiemu odchyleniu się Sutcliffe uniknął ciosu w oko, odnosząc jedynie ranę policzka.

Apelacje

W czasie odbywania kary Peter Sutcliffe, powołując się na swój stan zdrowia psychicznego, kilkakrotnie składał apelacje o skrócenie wyroku. Bez powodzenia. W lipcu 2010 roku Trybunał Pierwszej Instancji odrzucił jego odwołanie i zadecydował, że nigdy nie wyjdzie na wolność.    

Zabójca nie zgodził się z tą decyzją i 30 listopada 2010 roku złożył odwołanie do Sądu Apelacyjnego. Instancja ta również odrzuciła jego apelację, to znaczy nie dopuściła do rozpatrzenia jego sprawy przez Sąd Najwyższy.    

Na tym nie koniec przeciągania prawniczej liny pomiędzy obrońcami Petera Sutcliffe’a a brytyjskim wymiarem sprawiedliwości. W roku 2011 odwołali się oni w jego imieniu do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który decyzją z 9 lipca 2013 roku orzekł, iż wydanie na niego wyroku dożywotniego więzienia nie było zgodne z procedurą sądową.

Sprawa "Rozpruwacza z Yorkshire" trafi więc ponownie na wokandę.

Andrzej Poll

Śledztwo
Dowiedz się więcej na temat: morderca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy