Czy internet to prawdziwy "zabójca mózgu"?

Czytasz interesujący cię tekst w internecie, kiedy to słyszysz dźwięk informujący o wiadomości, którą właśnie otrzymałeś na Facebooku. Odrywasz się od czytania, sprawdzasz co podesłał ci znajomy i odkrywasz, że nie znasz zwierzęcia występującego w przesłanym filmiku. Szukasz o nim informacji, odpisujesz kumplowi i... zapominasz o czym czytałeś na samym początku.

Ten ciąg zdarzeń to zaledwie kilka minut w przestrzeni internetowej. Buszując po stronach WWW i będąc użytkownikiem, któregoś z portali społecznościowych ciężko jest skupić się wyłącznie na jednej czynności, na przykład czytaniu. Przez brak skupienia stajemy się mniej kreatywni i ciężej jest nam gromadzić zasoby wiedzy. Takiego zdania jest Nicholas Carr, autor książki “The Shallows: What The Internet Is Doing to Our Brains?"

W swojej pracy dowodzi on, że ludzkie mózgi nie zmieniły się od czasów prehistorycznych, dlatego też nie do końca radzą sobie one z przetwarzaniem tysięcy informacji, które codziennie do nich docierają.

Reklama

Ciężko jest obecnie wyobrazić sobie surfowanie po internecie bez nieustannego podglądania co dzieje się  na Facebooku i Twitterze.

Podobnie jest czytaniem książek i gazet. Mimowolnie szukamy "rozpraszaczy", np. w postaci SMS-ów w telefonach komórkowych czy włączonym w tle radio.

Wszystko to prowadzi do tego, że informacje zgromadzone w pamięci krótkotrwałej nie przechodzą do pamięci długotrwałej.

Proces naszego myślenia i zbierania wiedzy zaczyna przypominać zasady działania wyszukiwarki Google. Nie mamy danej informacji w głowie, ale wiemy gdzie i jak efektywnie jej szukać.

Na pierwszy rzut oka nie wydaje się to czymś złym, jednakże zdaniem badacza szkodzi to naszej kreatywności, gdyż mózgi nie przetwarzają już skutecznie informacji o koneksjach między poszczególnymi zjawiskami. Innymi słowy - zaczyna brakować nam faktycznej wiedzy.

Wizja Nicholasa Carra może być przerażająca, ale zdaniem innych badaczy nasze mózgi zmienia każda podejmowana przez nas aktywność - począwszy od czytania książek, a skończywszy na codziennym parzeniu porannej kawy.

Nie ma co demonizować internetu. Pamiętajmy, że w starożytności obawiano się, że poprzez upowszechnienie pisma ludzie oduczą się zapamiętywania faktów. Podobnie, w pierwszej połowie XX w., obawiano się zgubnego wpływu telewizji. Ludzie od zawsze zmieniali się pod wpływem tego, z czego korzystali.

Sieć należy wykorzystywać z rozwagą. Nie można, a nawet nie powinno, się od niej zupełnie odcinać, ale kilka godzin "offline" w ciągu dnia z pewnością przyniesie pozytywne efekty dla naszego zdrowia, życia towarzyskiego oraz samego mózgu - sprawcy całego zamieszania.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Internet | Mózg | nauka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy