​Cała prawda o izbie wytrzeźwień

Brud, odór wydobywający się z każdego pomieszczenia, łóżka ze skórzanymi pasami i wreszcie pomieszczenie, gdzie pijanego delikwenta próbuje się domyć strumieniem wody ze szlaucha - wielu właśnie tak wyobraża sobie izbę wytrzeźwień. Byliśmy ciekawi, ile prawdy jest w tej obiegowej opinii, dlatego wybraliśmy się tam z wizytą.

Krakowska "wytrzeźwiałka", jak na ironię losu, mieści się przy ulicy Rozrywka. Z zewnątrz jest to elegancki budynek, bardziej przypominający urząd niż miejsce, do którego trafiają osoby nie potrafiące zachować umiaru w spożywaniu alkoholu. Przy wjeździe tabliczka: "Miejskie Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie" - jak się później okaże, taka a nie inna nazwa wcale nie powstała po to, by uniknąć pejoratywnego określenia "izba wytrzeźwień".

Z części administracyjnej Centrum szybko przechodzimy do tej właściwej, gdzie próbuje się pomóc pijanym osobom. Stajemy przy solidnych, metalowych drzwiach. To je jako pierwsze forują ci, których przywożą tu policjanci i strażnicy. Jak tłumaczy zastępca dyrektora ośrodka, Marta Rzadkowska, do izby trafić można wyłącznie za sprawą funkcjonariuszy policji i straży miejskiej. Przy ul. Rozrywki 1 trafia się za stwarzanie zagrożenia dla życia lub zdrowia własnego bądź osób trzecich oraz zakłócanie porządku publicznego.

Reklama

Po przekroczeniu progu Działu Opieki Nad Osobami Nietrzeźwymi doznajemy szoku. Znikają nasze stereotypowe wyobrażenia o tym miejscu, a naszym oczom ukazuje się widok pomieszczenia, które można porównać z izbą przyjęć w normalnym szpitalu. Jest czysto, schludnie, w powietrzu nie unosi się żaden brzydki zapach.

Za sporym pulpitem stanowisko kierownika zmiany. Naprzeciwko umieszczono defibrylator, elektrokardiomonitor i inny zaawansowany sprzęt służący do pomocy w najtrudniejszych przypadkach. Wciąż trudno się domyślić, że jesteśmy w izbie wytrzeźwień.

Dyr. Rzadkowską pytamy o kolejne etapy pobytu pacjenta Centrum - od przyjazdu do wypisania. Najpierw trafia na poczekalnię, na prawo od strony drzwi wejściowych, gdzie znajdują się zarówno miejsca siedzące, jak i leżanka dla tych, którzy z wiadomych względów nie są w stanie utrzymać się w pionie... Obok umieszczono dwa termosy z ciepłą herbatą lub kawą,oraz pojemnik z wodą mineralną.

Gdyby nas tu przywieziono, to przy biurku nieopodal pobrane zostałyby nasze dane osobowe, a następnie trafilibyśmy do gabinetu lekarskiego, gdzie lekarz określiłby nasz stan i dobrał metodę trzeźwienia. Nie każde zatrucia alkoholowego można się pozbyć w trakcie odpoczynku w ciepłym miejscu. Dlatego też zdarzają się przypadki przewożenia osób, u których jest zagrożone zdrowie lub życie, na szpitalne oddziały ratunkowe.

Nie bez przyczyny używamy tutaj słów "pacjent" i "leczenie". Wbrew temu, co często sądzi się o izbie wytrzeźwień, ma ona pomagać, a nie być rodzajem kary. Wraz z opinią lekarza dostaje się także "przydział" do jednego z pomieszczeń, a rzeczy osobiste trafiają do depozytu. Można zdecydować, czy chce się pozostać się we własnym, pełnym ubraniu i otrzymać tylko koc, czy też w bieliźnie i spać w pościeli.

Po załatwieniu formalności pracownicy izby odprowadzają pacjenta do jednego z dwunastu pomieszczeń, gdzie będzie trzeźwiał przez kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt godzin (maksymalnie pobyt tu może trwać dobę). Warto zaznaczyć, że sale te nie wyglądają jak cele - mają okna, ściany pokryte jasną farbą, a dzięki klimatyzacji jest w nich ciepło i nie ma nieprzyjemnego zapachu. Niektóre mają nawet toaletę i prysznic. W zależności od wielkości znajduje się tam odpowiednia liczba łóżek, ale nie więcej niż kilka. Kobiety, mężczyźni i nieletni umieszczani są w osobnych pokojach. Nie ma mowy o "przeludnieniu".

Naszą uwagę zwracają kamery, dzięki którym dyżurni pracownicy mogą nieustannie monitorować to, co dzieje się w pomieszczeniach. Obok obiektywów zamontowano głośniki, z których płynie... muzyka relaksacyjna.. 

Dyrektor Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie, Adam Chrapisiński przekonuje, że ta wydawałoby się fanaberia daje faktyczne rezultaty. - Dzięki temu nasi pacjenci są spokojniejsi. Osoby, z którymi mamy do czynienia, widząc, że znajdują się w czystych, ciepłych pomieszczeniach i pod dobrą opieką, podświadomie zachowują się ostrożniej i po prostu bardziej elegancko. Chcą dać sobie pomóc - mówi.

Według zapewnień, "trudne przypadki" należą do rzadkości, ale jeśli pacjent zachowuje się agresywnie wobec personelu bądź innych osób przebywających w Dziale Opieki, trafia do pojedynczej salki, gdzie znajduje się specjalne łóżko ze skórzanymi pasami. Na dobrą sprawę tylko ten jeden widok przypomniał nam, gdzie faktycznie się znajdujemy. Słynnej sali ze szlauchem nawet nigdy tutaj nie było.

W trakcie pobytu nietrzeźwym zapewnia się jest opiekę medyczną. W zależności od "kondycji" organizmu przeprowadza się, poza wstępnym, przynajmniej jeszcze jedno badanie poziomu alkoholu. Na tej podstawie określa się przewidywany czas wypisania pacjenta z izby.

Osobom szykującym się do opuszczenia Centrum proponuje się także rozmowę z terapeutą - ma ona na celu ustalenie, czy trafienie do izby było wynikiem jednorazowego wybryku, czy jest to problem, na który jedynym lekarstwem jest podjęcie leczenia uzależnień w poradni uzależnień oraz podczas spotkań grupy AA.

W ciągu ostatniego roku do Działu Opieki Nad Osobami Nietrzeźwymi trafiło prawie dwanaście tysięcy osób. Według zapewnień jego pracowników, radiowozy przywożą tutaj zarówno bezdomnych, których nie mogą przyjąć noclegownie, jak i bogatych biznesmenów. 

Nie brakuje też nieletnich, choć najbardziej alarmującą statystyką jest ta dotycząca liczby przyjmowanych przez centrum kobiet. - Dawniej trudno było zobaczyć na izbie kobietę. Teraz jest ich coraz więcej - mówi dyr. Rzadkowska.

Dziwi natomiast stosunkowo mała liczba przyjętych obcokrajowców. Spodziewaliśmy, że Anglicy, chętnie przylatujący do Krakowa na swoje wieczory kawalerskie, oraz inni imprezujący w Grodzie Kraka obcokrajowcy będą częstymi gośćmi przy ul. Rozrywka 1. Okazało się, że w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy było ich tylko dwustu dwudziestu dwóch.

Zapytaliśmy też, ile zapłacilibyśmy za pobyt jako pacjenci izby. Do końca roku 2013 stawka wynosiła 250 zł, a od 1 stycznia 2014 - 300 złotych - niezależnie od długości pobytu. Dostaliśmy zapewnienie, że opłatę można... rozłożyć na raty.

Nie bez powodu do Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie udaliśmy się właśnie teraz. Grudzień to czas przeróżnych spotkań opłatkowych, na których nie brakuje alkoholu. Zwieńczeniem gorącego okresu jest oczywiście sylwester, kiedy to izba przeżywa prawdziwe oblężenie. Jak przekonuje dyr. Adam Chrapisiński, on i jego ekipa także w tym roku byli przygotowani na tę wyjątkową noc...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: alkohol | alkoholizm | izba | uzależnienie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy