Amerykańscy bojownicy poprosili o pomoc. Przysłano im... wibratory

"Nie prosimy o pieniądze, ale będziemy wdzięczni jeśli wspomożecie naszą bojówkę i tych, którzy postanowili się przeciwstawić" - zaapelowali bojownicy ze stanu Oregon. Kiedy zaczęły napływać do nich pierwsze paczki z darami bardzo się wkurzyli...

Twierdzą, że chcą być wolnymi ludźmi, dlatego sprzeciwiają się rządowi federalnemu USA. Domagają się, aby państwowe tereny trafiły w ich ręce, czyli do farmerów, drwali i górników z Oregonu. W tym celu zajęli centrum administracyjne tamtejszego rezerwatu przyrody.

Budynek okupowany jest od niedzieli przez grupę uzbrojonych mężczyzn, którzy sami nazywają siebie "prawdziwymi amerykańskimi patriotami". W sieci poprosili o pomoc innych "patriotów". Jeden z bojówkarzy napisał na Facebooku przytoczony wcześniej apel. Poprosił w nim o przysłanie zaangażowanym w sprawę "wojownikom" wody, jedzenia, odzieży zimowej (w tym umundurowania służącego do maskowania się w śniegu) oraz sprzętu, który mógłby się w jakikolwiek sposób przydać.

Wielu internautów uznało oregońską bojówkę za ludzi niespełna rozumu, czemu dali wyraz nie tylko w komentarzach, ale i w paczkach z darami wysłanymi pod wskazany przez uzbrojonych farmerów adres. Co takiego znajdowało się w przesyłkach? Jon Ritzheimer, lider bojówkarzy, skomentował ich zawartość następującymi słowami:

- To smutne, że ludzie wydali pieniądze na coś takiego, zamiast na czynienie dobra na świecie. Skończyłem z życiem w strachu przed prześladowaniami. Nadal wierzę w konstytucję i chcę zasypiać każdej nocy ze świadomością, że zrobiłem wszystko co w mojej mocy, aby dziedzictwo ojców założycieli nie poszło na marne.

Internauci wysłali bojownikom z Oregonu... wibratory. Film ze wściekłym Ritzheimerem rzucającym zawartością paczek stał się już jednym z najgorętszych nagrań w sieci.

Redakcja internetowego serwisu Gawker tak skomentowała ten incydent:

- Chociaż sytuacja z zajęciem tego budynku nie należy do najprzyjemniejszych, to możemy mieć satysfakcję z tego, że jesteśmy ludźmi, którzy zdołali ośmieszyć w internecie szefa tych niebezpiecznych idiotów.

Dlaczego amerykańskie władze nie zdecydowały się jeszcze na stłumienie tego "powstania". Przyczyna jest - niestety boleśnie - prosta. W przeszłości podobne operacje z użyciem siły kończyły się tragicznie. Ponadto, nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za to, że służby miałyby strzelać do amerykańskich obywateli. Podobne sytuacje miały już miejsce na początku lat 90. i zebrały krwawe żniwo. Należy w tym miejscu wspomnieć także o zamachu bombowym w Oklahoma City, w którym zginęło aż 168 osób, w tym 19 dzieci.

Terrorysta Timothy McVeigh przyznał, że jego atak miał być aktem zemsty na władzach USA. W trakcie oblężenia Waco w Teksasie w 1993 roku agenci FBI i ATF (Biura ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej oraz Materiałów Wybuchowych) zabili 75 osób. Okupanci należeli do sekty Gałąź Dawidowa. Sytuacja sprzed ponad 20 lat jest podobna do tej, która ma obecnie miejsce w Oregonie.

Dlatego też władze stanowe wraz z Federalnym Biurem Śledczym próbują na razie pertraktować z bojówkarzami. Jedno jest pewne - z całą pewnością nie przystaną na ich żądania.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: oregon
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy