Zimna fuzja - sensacja czy oszustwo?

Niewiele rzeczy wywołuje w nauce takie emocje jak zimna fuzja. Dałaby ona olbrzymie ilości taniej energii, ale nie ma pewności czy w ogóle jest wykonalna.

Większość doniesień o udanej zimnej fuzji okazała się oszustwem lub pomyłką. Dlatego trudno się dziwić, że deklaracje dwóch włoskich naukowców o posiadaniu działającego reaktora spotkały się z... raczej chłodną reakcją.

Brudna energia

Energia atomowa, z jakiej korzystamy pochodzi z rozpadu jąder ciężkich pierwiastków. Jest w miarę prosta, ale "brudna": niebezpieczna i pozostawiająca radioaktywne odpady. Fuzja jądrowa (inaczej synteza jądrowa lub reakcja termojądrowa) to proces polegający na łączeniu jąder atomowych lekkich pierwiastków w cięższe (na przykład wodoru w hel), w którym to procesie uwalniana jest zbędna energia. Niestety, żeby zmusić jądra atomów do zbicia się razem potrzeba olbrzymich energii - na przykład wysokiej temperatury rzędu milionów stopni Celsjusza.

Zimne przyjęcie zimnej fuzji

Proces ten jest w naturze powszechny - zachodzi bowiem w gwiazdach (w istocie pierwiastki cięższe od wodoru powstały z niego właśnie w procesie fuzji). Ludzkość potrafi taki proces osiągnąć jedynie w bombie termojądrowej. Każdy proces, pozwalający wywołać syntezę jąder atomowych w niższych temperaturach spełnia definicję zimnej fuzji.

Kilkakrotnie różne zespoły badawcze ogłaszały osiągnięcie syntezy jądrowej w temperaturze pokojowej. Jednak nigdy nie udawało się tych sukcesów powtórzyć innym laboratoriom, ani wystarczająco dobrze udokumentować. Autorów badań często oskarżano o oszustwo lub co najmniej niekompetencję. W rezultacie tego wielu naukowców wątpi, czy zimna fuzja jest w ogóle możliwa i wykonalna.

Reklama

Nikiel + wodór = miedź + energia + wątpliwości

W takiej atmosferze ogłoszenie przez dwóch włoskich naukowców (pracowników Uniwersytetu Bolońskiego), że udało im się nie tylko dokonać próbnej fuzji, ale potrafią ją jeszcze zastosować praktycznie spotkało się z wątpliwościami, odrzuceniem i zignorowaniem ze strony społeczności naukowej. Wiarygodności sprawie nie dodaje również fakt, że Andrea Rossi i Sergio Focardi nie ujawniają, na jakiej zasadzie działa ich reaktor. Nie wspominają także o tym, że jeden z nich miał w przeszłości kłopoty z prawem.

Reaktor Rossiego i Focardiego ma przetwarzać nikiel i wodór w miedź, czemu towarzyszy uwalnianie się energii cieplnej, którą można wykorzystać. Działający reaktor zaprezentowali oni na pokazie dla pięćdziesięciu osób. Do "zastartowania" reaktora ma wystarczyć gram wodoru oraz prąd elektryczny, którego pobór po wejściu aparatury w cykl produkcyjny spada z 1000 W do zaledwie 400 W produkując ciepło w ilości wystarczającej do zamiany 292 gram wody w parę wodną o temperaturze 101stopni C.

Z tego wynika, że reaktor produkuje 31 razy energii więcej niż zużywa. Podczas reakcji powstaje promieniowanie - jest ono jednak pochłaniane przez ołowiane osłony. Nie powstają też żadne radioaktywne odpady, co sprawia, że reaktor jest w pełni ekologiczny i bezpieczny.

Naukowcy nie wiedzą jak to działa

Brzmi sensacyjnie, ale niestety brak szczegółów dotyczących tego, co jest w środku i jak to działa. Co gorsza, nie wiedzą tego nawet sami konstruktorzy. Z tego też powodu praca na ten temat została gremialnie odrzucona przez renomowane pisma naukowe. Ukazała się ostatecznie w internetowym Journal of Nuclear Physics, który założyli i finansują... Rossi i Focardi. Z tego samego powodu odrzucono również ich wniosek patentowy.

Ale nie sam brak wyjaśniającej teorii budzi wątpliwości. Pytania naukowców zajmujących się tematem dotyczą również braku opisu działania reaktora.

- Jakich detektorów używano przy potwierdzaniu działania? Jakie są proporcje izotopów miedzi wytwarzanych przez reaktor? Czy wyniki zostały powtórzone przez jakikolwiek inny zespół? - pyta na forum projektu Steven E. Jones.

Reaktor w każdym domu?

Sceptycyzm i lekceważenie, czy wręcz podejrzenia i oszustwo nie peszą wynalazców, którzy mówią, że czas przekonywania się skończył. Dowodem ma być wprowadzenie działającego reaktora do sprzedaży. Oświadczają oni, że próbny reaktor przez rok zasilał fabrykę (nie podano jaką), a w ciągu kilku miesięcy pojawią się pierwsze komercyjnie dostępne reaktory (na razie, ze względów bezpieczeństwa, z zyskiem energetycznym 1 do 8 i szacowanym kosztem produkcji prądu elektrycznego poniżej 1 centa za kilowatogodzinę).

Naukowcy w tej chwili budują testową elektrownię o mocy jednego megawata (złożoną ze 125 modułów), a do końca 2011 roku ich reaktory pojawią się na rynku. Zainteresowanie projektem wyraziła ateńska firma Defkalion Energy, która w ciągu dwóch miesięcy ma się zdecydować, czy wchodzi w interes, czy nie.

Reakcja była czy tez nie?

Giuseppe Levi, fizyk jądrowy z INFN (Włoskiego Narodowego Instytutu Fizyki Nuklearnej), który pomagał zorganizować pokaz, potwierdził że reaktor produkował 12 kW mocy, a źródło energii było według jego wiedzy pochodzenia niechemicznego. Zapowiedział on powstanie i publikowanie własnego raportu na temat kwestionowanego wynalazku.

Sprawa pozostaje więc w zawieszeniu. Choć przeważa sceptycyzm wiele do myślenia daje pewność siebie włoskich wynalazców.

Artur Jurgawka

Kopalnia Wiedzy
Dowiedz się więcej na temat: energia atomowa | radioaktywne | odpady | nikiel | energia | oszustwo | reaktor | fuzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy