Najłatwiej zarazić się od rodziny

O tym, że ziewanie jest zaraźliwe, nikogo przekonywać nie trzeba. Nie do końca wyjaśnione pozostaje jednak, dlaczego się nim zarażamy.

Naukowcy z Uniwersytetu w Pizie opublikowali na łamach czasopisma "PLoS ONE" wyniki badań, wskazujących na to, że ważna jest bliskość z ziewającą osobą. Inaczej mówiąc, z kim przestajesz, z tym ziewasz.

Wyraz empatii

Naukowcy z Pizy znaleźli kolejny, silny argument za tym, że ziewanie na widok czyjegoś ziewania jest wyrazem naszej empatii, współodczuwania czyjegoś stanu. Od dawna już o tym mówiono, nie udawało się jednak tego naukowo potwierdzić. Najnowsze badania pokazały wyraźnie, że najsilniej zarażamy się ziewaniem w towarzystwie rodziny, słabiej wśród przyjaciół, potem współpracowników, wreszcie obcych.

Badali w tajemnicy

Włoscy badacze w ciągu roku badali zachowanie 56 kobiet i 53 mężczyzn w wieku ponad 16 lat. Nie informowali ich oczywiście, że chodzi o ziewanie. Badali ich reakcje w różnych porach dnia i nocy. Rejestrowali przypadki ziewania występujące u obserwatorów w ciągu trzech minut po pierwszym ziewnięciu jednego z uczestników badań. Zapisywali nie tylko odstęp czasu, ale i częstotliwość ziewnięć. W sumie wzięli pod uwagę 480 przypadków zaraźliwego ziewania. Bliscy odpowiadali najczęściej w ciągu minuty, osoby obce po upływie niemal 3 minut.

Zrozumieć zmęczenie

Wyniki opisane w "PLoS ONE" wskazują, że w przypadku empatycznego ziewania istotna jest bliskość z ziewającym, silnie wpływająca na skłonność odczuwania jego stanu. Ziewając okazujemy zrozumienie, że ktoś jest zmęczony czy znudzony, a najlepiej rozumiemy, jeśli to ktoś nam bliski.

RMF24.pl
Dowiedz się więcej na temat: badania | naukowcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy