Czy przyszłość pracy biurowej może być zamknięta w urządzeniu mniejszym niż moneta jednogroszowa? Naukowcy z amerykańskiego Uniwersytetu Browna utrzymują, że tak właśnie jest. W najnowszym raporcie opublikowanym na łamach prestiżowego "Nature" ogłosili, iż dzięki chipom wszczepionym prosto do ludzkiego mózgu będziemy mogli pisać na urządzeniach elektronicznych bez użycia klawiatury.
Jedni je demonizują, przypisując nieomal magiczne zdolności, inni upatrują w nich symbol postępu i technologicznego triumfu człowieka. Mikroczipy. To właśnie za ich sprawą grupa badaczy z Uniwersytetu Browna w mieście Providence, w stanie Rhode Island chce zrewolucjonizować naszą pracę. W jaki sposób?
W ogromnym uproszczeniu i językiem laika: implant umieszczony w ludzkim mózgu miałby przechwytywać impulsy z naszego ośrodka układu nerwowego i przekształcać w zapis literowy na komputerze. Warunek jest jeden: osoba "pisząca" musiałaby wiedzieć, jak pisać w danym języku za pomocą klawiatury. Bowiem to właśnie wyobrażenie sobie ruchu palców i stukania w odpowiednie klawisze miałoby poruszać całym systemem.
Brzmi to jak fragment z powieści science-fiction, ale autorzy projektu zapewniają, że technologia ochrzczona mianem Braingate nie ma w sobie ani grama fikcji - tylko czystą naukę. "Przyszłość jest teraz, starcze"- chciałoby się zacytować klasyka.
Zanim jednak larum podniosą fani nakryć głowy wykonanych z glinu o czystości technicznej, krzyczący: "Wszystkich nas chcą zaczipować!", należy przyjrzeć się temu, co kieruje naukowcami.