Kolumbia ma problem z hipopotamami. "Giganty Escobara" sieją spustoszenie

Hipopotamy stanowią poważne zagrożenie dla ekosystemu w Kolumbii /YouTube
Reklama

​Chociaż Pablo Escobar dawno opuścił świat żywych, to jego spuścizna nadal żyje. Dosłownie. Mało tego - zaczyna sprawiać poważne problemy. Sprowadzone z Afryki na życzenie "króla kokainy" hipopotamy zadomowiły się na dobre w Kolumbii i zaczęły rozmnażać w oszałamiającym tempie. Zdaniem ekspertów już za niedługo gigantyczne ssaki mogą stanowić zagrożenie dla okolicznych mieszkańców i lokalnego ekosystemu.

Jak przystało na najsłynniejszego barona narkotykowego w historii ludzkości, Pablo Escobar oprócz ogromnej fortuny i setek, jeśli nie tysięcy ofiar, miał też na swoim koncie kilka ekscentrycznych pomysłów. Jednym z nich było sprowadzenie (a konkretniej przemyt, bo rzecz jasna nie odbyło się to legalnie) czterech hipopotamów z Czarnego Lądu. 

"Kokainowe giganty", jak nazywano zwierzęta, zamieszkały w luksusowej willi Hacienda Napoles w mieście Puerto Triunfo, jednak po upadku narkotykowego imperium Escobara zostały one wypuszczone na wolność. Po kilku latach życia w sprzyjającym klimacie kolumbijskiej dżungli bez naturalnych wrogów i z łatwym dostępem do wody hipopotamy zaczęły się rozmnażać.

Reklama

Stado złożone początkowo z czterech ogromnych ssaków powiększyło się do ponad 100 osobników. Naukowcy poproszeni przez władze o ocenę sytuacji stwierdzili, że do 2040 populacja hipopotamów w Kolumbii może wzrosnąć do... 1500. To największe skupisko tych zwierząt poza Afryką.

Niekontrolowany rozrost stada stwarza poważne zagrożenie dla flory i fauny południowoamerykańskiego kraju. Hipopotamy zupełnie jak ich dawny właściciel walczą o terytorium w bardzo brutalny sposób, nie mając litości dla innych zwierząt i niszcząc roślinność. 

Ponadto ich odchody powodują rozrost glonów w zbiornikach wodnych, co z kolei pozbawia ryb dostępu do tlenu. Jakby tego było mało, hipopotamy to niezwykle agresywne zwierzęta, które nie mają problemu z tym, żeby zaatakować i zranić człowieka.

To nie pierwszy raz, kiedy naukowcy ostrzegają przed zagrożeniem ze strony "kokainowych gigantów". Te jednak najwyraźniej zyskały sobie sporą sympatię ze strony lokalsów. Niektórzy organizują nawet wycieczki i safari na terenach, gdzie można spotkać hipopotamy Escobara i ich potomków. Nie ułatwia to zadania władzom, które od dawna próbują znaleźć rozwiązanie tego problemu.

Ssaki mnożą się więc w najlepsze i powiększają wciąż swoje terytorium. Widuje się je już prawie 400 kilometrów od Puerta Triunfo.

Część ekspertów sugeruje wykastrowanie zwierząt, co zatrzymałoby szaleńczy wzrost populacji. Operacja taka co prawda została podjęta, ale jej efekty są jak na razie mizerne, bo służby kastrują średnio... jednego hipopotama rocznie. Pojawiły się więc głosy mówiące, że należałoby zacząć odstrzał zwierząt...

- Oczywiście, że nie chcemy im robić krzywdy, ale jako przedstawiciele świata nauki musimy trzymać się faktów - komentuje kolumbijski biolog Nataly Castelblanco w rozmowie z BBC. - Hipopotamy stanowią ogromne zagrożenie, są gatunkiem inwazyjnym, który sieje spustoszenie w dżungli. Jeśli nie poczynimy kroków, by ograniczyć ich populację, za 10 lub 20 lat sytuacja kompletnie wymknie się spod kontroli.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kolumbia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy