Czy zginiemy 13 kwietnia 2029 r.?

Katastroficzne scenariusze hollywoodzkich filmów akcji znamy wszyscy. Ziemi grozi nieoczekiwana wizyta przybyszów z kosmosu, a do zderzenia z kosmicznym obiektem pozostaje niewiele czasu. Sytuację może uratować tylko bohater o twarzy np. Bruce'a Willisa. W rzeczywistości nie jest to takie proste.

Statystyki są jednoznaczne. Prawdopodobieństwo, że zginiemy na skutek zderzenia Ziemi z obiektem kosmicznym oscyluje w granicach 1:300 000 (dla porównania, prawdopodobieństwo śmierci w wypadku lotniczym wynosi 1:250 000). To, że nasza planeta nie doświadczyła ostatnio poważniejszego impaktu, jest według astronomów wręcz małym cudem (pomijając wydarzenia z 1908 r. w syberyjskiej tajdze, nad rzeką Podkamienna Tunguzka). Na powierzchni Ziemi możemy znaleźć mnóstwo śladów dawnych zderzeń z obiektami kosmicznymi. Kratery łączy się również z wymieraniami gatunków (najsłynniejsze w tym kontekście są dinozaury).

Reklama

Obserwujemy ciemne niebo

Aby zapobiec ewentualnemu uderzeniu lub przynajmniej wyeliminować związane z nim konsekwencje, naukowcy monitorują potencjalnie niebezpieczne obiekty kosmiczne - asteroidy (inaczej - planetoidy) i komety. W 2004 r. odkryto asteroidę Apophis (in. 99942 Apophis, 2004 MN4), o średnicy 270-390 m i masie 27-40 mln ton. Określono ją jako potencjalnie niebezpieczną, jako że raz na 323,5 dnia jej elipsowata orbita przecina orbitę Ziemi.

W piątek 13 kwietnia (idealna data dla przesądnych!) 2029 r. zbliży się do naszej planety na odległość niespełna 40 tys. km. W Europie, Afryce i zachodniej Azji asteroidę będzie można podobno zauważyć okiem nieuzbrojonym jako wyraźny punkt świetlny na niebie. Powyższa data wydaje się jednak mało realna w kontekście ewentualnego zderzenia. Aby do niego doszło, Apophis musiałby znacząco zmienić trajektorię, a niepewność jego położenia uwzględniono już w obliczeniach.

Intruz powróci

Jednak już po siedmiu latach Apophis powróci! Nie wiadomo po jakim torze będzie się poruszał. Według niektórych źródeł ryzyko zderzenia wynosi 1 : 40 000, a to już wielkość znacząca. W celu ujęcia liczbowego zagrożenia spowodowanego możliwą kolizją Ziemi z planetoidą stworzono skale Torino oraz Palermo. W skali Torino 10. (najwyższy) stopień odpowiada kolizjom zagrażającym istnieniu cywilizacji. Przez krótki okres w 2004 r. właśnie 99942 Apophis przyznano stopień 4.

Przy przelocie w 2029 r. na tor dalszego lotu asteroidy mogą jednak wpłynąć siły przyciągania Ziemi. Ponoć aż 1200 planetoid o średnicy większej niż kilometr podąża po trajektorii przecinającej nasza orbitę. Teoretycznie niektóre mogą posłużyć Apophisowi za procę grawitacyjną, która wyraźnie i w nieprzewidywalny sposób zmieniłaby jego orbitę. Nie umiemy stwierdzić, co wówczas stałoby się 7 lat później.

Kto na tym ucierpi?

Asteroida tych rozmiarów nie wywołałaby globalnej katastrofy, ale uderzenie z pewnością miałoby poważne skutki. Potencjalnie zagrożone są miejsca leżące w pasie od Europy przez Bliski Wschód po Indie i Bangladesz. W miejscu zderzenia powstałby 5-kilometrowy krater. Ziemia w promieniu przynajmniej 30 km zatrzęsłaby się z siłą 6 stopni w skali Richtera (niewielkie uszkodzenia budynków). Kamienie, pył, mieszanina rozżarzonych gazów, odłamków i popiołu (tzw. strumień piroklastyczny) spowodowałyby śmierć niemal wszystkich organizmów w odległości do kilku kilometrów od epicentrum. Gdyby asteroida wpadła do oceanu (typuje się Pacyfik, okolice wybrzeża Ameryki Północnej), wywołałaby falę tsunami o wysokości 10-20 m; zniszczeniu uległaby m.in. południowa część stanu Kalifornia.

Niektórzy naukowcy mówią o czterokrotności siły wybuchu wulkanu Krakatoa z 1883 r. Na skutek tej eksplozji i późniejszego tsunami zginęło ponad 36 tys. ludzi, 165 miast i wiosek zostało zrównanych z ziemią, a do atmosfery dostało się 46 km3 popiołu wulkanicznego i pyłu, które rozproszyły się doprowadzając do obniżenia średniej temperatury globalnej o 1,2°C. Sytuacja unormowała się dopiero po 5 latach.

Powyższy scenariusz jest najgorszym z możliwych. W "najlepszym" razie możliwe jest wyłączenie z użytku satelitów, które Apophis mógłby zniszczyć, strącając do atmosfery ziemskiej. Nie istnieją jednak przesłanki, by trajektoria obiektu przechodziła przez geostacjonarną orbitę Clarka.

Zagraża czy nie zagraża?

Z dokładniejszych wyliczeń, opartych na szczegółowej analizie wszystkich obserwacji asteroidy Apophis wynika, że ryzyko zderzenia z Ziemią zmniejszyło się niemal do zera - podaje w jednym z komunikatów amerykańska NASA. Apophis zaliczono ostatecznie do kategorii "0" na tzw. skali Torino (patrz: ramka), co oznacza brak zagrożenia kolizją.

Rosjanie mają na ten temat odmienne zdanie, uznając zderzenie za niemal pewne. - Zwiększa się prawdopodobieństwo, że w 2036 r. asteroida stanie się częścią Ziemi. Choć wcześniej rozpadnie się być może na mniejsze fragmenty - twierdzi przykładowo Leonid Sokolov z uniwersytetu w Petersburgu. Rosjanie ogłosili, że wymyślą oraz wprowadzą w życie metodę, która zapobiegnie zderzeniu.

Kto w tej sytuacji ma rację? Czas zweryfikuje.

Krzysztof Pochwicki

21 wiek
Dowiedz się więcej na temat: katastrofy | asteroida | Kosmos | zagłada
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy