Tylko spokój

- Zachować zimną krew - to najprostsza i jednocześnie najlepsza rada dla "obtrąbionego" na drodze. Lepiej ustąpić miejsca, niż narażać się na większe niebezpieczeństwo.

Który z jadących nie widział, jak na drodze zbyt nerwowy kierowca, błyskając światłami i trąbiąc, usiłował wywalczyć przejazd? Niestety, takie chamskie zachowanie nie należy do rzadkości.

Bez gwałtownych ruchów

- Najważniejsze jest nasze bezpieczeństwo i jeśli nic nie stoi na przeszkodzie, to lepiej ustąpić drogi - uważa Sławomir Remus, instruktor nauki jazdy z klubu Mak. - Nic nie wskóramy, jeśli spróbujemy się przeciwstawić, a raczej może to wywołać większą agresję.

Słowa praktyka potwierdzają teoretycy, psychologowie transportu. - Najlepiej jest zachować spokój, nie zmieniać gwałtownie swojego zachowania na drodze - mówi Ilona Butler, psycholog z Instytutu Transportu Samochodowego. - Nerwowe ruchy, gwałtowne manewry wywołane presją innego kierowcy mogą być niebezpieczne.

Reklama

Nie dyskutuj

Jeżeli po prostu inny prowadzący próbuje wymusić na nas ustąpienie z drogi, to to zróbmy. Ale uważnie - zanim wrzucimy kierunkowskaz i skręcimy kierownicę, rozejrzyjmy się dookoła, czy naszym manewrem nie stworzymy jakiegoś zagrożenia dla innych użytkowników drogi.

Jeśli natomiast mimo tego,że damy wolny przejazd, drogowy agresor nadal próbuje nas atakować, np. zajeżdżając drogę czy próbując zepchnąć na pobocze, powinniśmy skontaktować się z policją. Ewentualnie zwolnić, raczej się nie zatrzymywać, a jeżeli nie ma już innego wyjścia, to lepiej nie wysiadać, nie próbować dyskutować.

- Nie akceptuję takiego zachowania, ale z czystego pragmatyzmu - jeśli wysiądziemy, jesteśmy bardziej bezbronni, a trudno przewidywać, jak zachowa się agresor - uważa Ilona Butler. - Może się to przerodzić w bezpośredni atak na nas.

TOM

Dzień Dobry
Dowiedz się więcej na temat: spokój
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy