Moda na ojcostwo

Przewija i kąpie niemowlę, wstaje w środku nocy, by je nakarmić. Współczesny ojciec z radością uczestniczy w życiu małego człowieka, chce mieć z nim dobry kontakt. Jest dumny, gdy na ulicy szepczą za nim: "Zobacz, jaki fajny tata...".

Jeszcze kilka lat temu przeciętny ojciec poświęcał swoim dzieciom zaledwie 10 minut dziennie! Zgodnie z tradycyjnym modelem rodziny, mężczyzna zarabiał na dom, a kobieta wychowywała dzieci. Nie wchodzili sobie w paradę. Tata rzadko, poza wakacjami i niedzielami, pokazywał się z pociechami w miejscach publicznych. Zresztą żona wcale tego nie oczekiwała. I choć nieraz narzekała, że mąż jej nie pomaga, że dom i dzieci są tylko na głowie, wolała, żeby dorabiał po godzinach niż stawiał z synem babki z piasku. Tak było kiedyś... Ale czasy się zmieniły i zmieniło się podejście mężczyzn do kwestii rodzicielstwa. Z badań CBOS (2006 r.) wynika, że największym powodzeniem (także u panów) cieszy się partnerski model małżeństwa, gdzie oboje małżonkowie realizują się zawodowo, wspólnie są odpowiedzialni za dom i wychowanie dzieci.

Reklama

I dla dziecka, i dla mamy

Według badań TNS OBOP przeprowadzonych na użytek kampanii "Tata i ja" (2004 r.), 58 proc. ojców ocenia, że angażuje się tak samo w wychowanie dzieci jak matka. Zaczynają od zajęć w szkole rodzenia, potem uczestniczą w porodzie rodzinnym (to już nie moda, to niemal standard!), a w domu pielęgnują maleństwo. I, co najważniejsze, wraz z wiekiem dziecka nic się nie zmienia! Współczesny tata wyszedł z cienia matki, świetnie radzi sobie z pociechą i wcale nie robi tego z miną cierpiętnika. - Im więcej czasu zajmuje się swoim dzieckiem, tym jest lepszym ojcem - mówi psycholog i terapeutka Agnieszka Barańska z Poradni Rodzinnej w Warszawie. - Mężczyźni, którzy towarzyszyli kobietom przy porodzie, nawiązują silną więź z dzieckiem, aktywniej też uczestniczą w pielęgnacji malca. A jeżeli mają problemy z nową sytuacją, przełamują niechęć i szukają pomocy w poradniach psychologicznych. Przed laty mogłam takich panów policzyć na palcach jednej ręki - kontynuuje Agnieszka Barańska. - Mężczyznom nie przychodziło do głowy,by przyznać się do tego, że nie radzą sobie z własnymi dziećmi. To na szczęście się zmieniło, choć mogłoby być jeszcze lepiej. Psycholożka długo może wyliczać zalety uczestnictwa ojca w wychowaniu. - Takie dzieci są bardziej samodzielne i niezależne. Są bardziej ciekawe świata, często wybierają zawody, w których mogą się rozwijać, są twórcze. Ale jest jeszcze jeden plus uczestnictwa ojca w życiu dziecka. Dzięki temu kobieta ma po prostu więcej czasu dla siebie - stwierdza Barańska. - Dba o siebie, ma potrzebę bycia atrakcyjną kobietą, a nie tylko matką. To podnosi temperaturę pomiędzy rodzicami. Trudno się dziwić młodym mamom, które nie mają oparcia w partnerze, że po całodniowej bieganinie przy dziecku nie są czułymi kochankami. One chcą po prostu odpocząć!

Pan z dzieckiem? Bez kolejki!

Panów do opieki nad dziećmi zachęcają... inni mężczyźni! Pod tym zaskakującym stwierdzeniem podpisuje się dziennikarka i socjolog Monika Wiśniewska. Niedługo ukaże się jej poradnik dla nowoczesnych tatusiów, który napisała wspólnie z mężem Przemkiem. Mają 2-letniego synka Kacpra. Przemek był na urlopie "tacierzyńskim", gdy Monika prowadziła własną agencję dziennikarską.

- Przemek jest zawodowym kierowcą. Jego zarobki były niższe od moich. Jednak to nie ja namówiłam go na urlop, tylko najlepszy kolega Tomek, który ma 10-letnie bliźniaki - mówi Monika. - On ma bzika na punkcie synów. Trzy lata temu, w wakacje, Tomek zabrał dzieci na obóz pod namiotami. Jego żona została w domu, bo nie znosi spartańskich warunków. Zdradziła mi, że drżała z niepokoju o 7-letnich synów, ale postanowiła zaryzykować. Kiedy dzieciaki wróciły, jednogłośnie stwierdziły, że to były wakacje ich życia. To nic, że miały poobijane kolana, a ubrania nie dawały się doprać. Świetnie się bawiły, a ojciec urósł w ich oczach do rangi super-kumpla, który wszystko potrafi. Do dziś jest dla nich autorytetem, mnóstwo rzeczy robią razem.

Żona Tomka odkryła też pozytywne zmiany w samym mężu. Dzięki synom stał się pogodniejszy, bardziej wyrozumiały, cierpliwy, rzadko miewa złe dni. Uważa nawet, że stał się... lepszym mężem! On sam natomiast nie ma wątpliwości: jeśli na świecie pojawi się trzecia pociecha, w domu będzie siedział on, a nie żona.

Pomysł na poradnik dla ojców zrodził się tuż po tym, kiedy Przemek zdecydował się na urlop "tacierzyński". Skrzętnie spisywał swoje obserwacje, potem Monika robiła korektę. Do własnych wniosków dołączyli także obserwacje i rady Tomasza.

- Zaobserwowałam, że kiedy wpadają do nas znajomi, to nie dziewczyny, ale ich mężowie pytają Przemka albo Tomka, jak dają sobie radę z synami. I słuchają z zaciekawieniem, a nie lekceważeniem czy pogardą - mówi Monika. Tematem numer jeden (jak kiedyś auta czy... kobiety) teraz stały się dla panów dzieci. - Mój mąż, zabierając Kacperka, mówi, że idzie na spotkanie z kolegą. Zresztą on synka zabiera ze sobą wszędzie, aż już najchętniej, kiedy idzie do sklepu. Żartuje, że inne kobiety wpuszczają go wtedy bez kolejki, a sprzedawczynie zawsze znajdą dla niego najładniejszy kawałek mięsa. No i wszystkie panie patrzą na niego z uwielbieniem...

Zwolennicy równości płci stanowią aż 97 proc. polskiego społeczeństwa (badania CBOS, 2006 r.). Ilu wśród nich jest panów, którzy chcieliby zostać w domu na "tacierzyńskim"? Na to danych nie ma. Ale badacze rynku zauważają taki trend.

- Dziś młody tata, który przynosi do kadr podanie o urlop, by opiekować się dzieckiem, już nie wywołuje szoku - mówi ekonomista Łukasz Bochański. - Ale daleki byłbym od stwierdzenia, że panowie zaczną to robić masowo. Nawet jeśli mieliby ochotę, wciąż boją się reakcji pracodawców i kolegów. Myślą, że stracą w oczach przełożonych, że nie będą mieli do czego wracać. Na szczęście dotyczy to mniejszych firm. W wielkich koncernach, szczególnie tych z zachodnim kapitałem, to żadna nowość. Decyzja pójścia na "tacierzyński" to wręcz potwierdzenie dla firmy, że ma odpowiedzialnego pracownika. Stanowisko pracy będzie na niego czekało!

Kochanie, urodź mi dziecko!

Czy kobiecie nie przeszkadza fakt, że mężczyzna zostaje w domu, zamiast - jak przystało na prawdziwego macho - zarabiać duże pieniądze dla rodziny? Nic podobnego! Z badań przeprowadzonych przez Pentor (2007 r.) wynika, że kobiety w swoich mężczyznach najbardziej cenią czułość i wsparcie. A panowie rwą się do rodzicielstwa silniej niż kobiety! Chcą mieć dzieci i zajmować się nimi! Nie zależy im też na partnerkach, które świetnie gotują i sprzątają. Dziś to mężczyźni mówią o równouprawnieniu w domu.

Demografowie wcale nie cieszą się faktem, że to głównie panom zależy na rodzicielstwie. Według nich za 30 lat może m.in. przez to... zabraknąć matek. Prognoza na lata 2008-2035 przygotowana przez GUS nie jest optymistyczna. Liczba Polaków może się zmniejszyć pod koniec tego okresu o ponad 2 mln. Choć na razie od czterech lat rodzi się więcej dzieci.

- Kobiety się cieszą z tego, że mężczyźni aktywnie włączyli się w opiekę nad dziećmi.

Ale, paradoksalnie, ten nowy model rodziny jest jedną z przyczyn kryzysu urodzeń, będącego m.in. skutkiem zmian obyczajowych i ekonomicznych - podkreśla demograf Edyta Węgrzyn. - Współczesne Polki chcą robić karierę. Przejmujemy styl zachodni, w którym panie chętniej stawiają na pracę i samotne, ale ciekawe życie, niż na rodzinę. Decyzję o powiększeniu rodziny zostawiają na później, z czasem z tego pomysłu rezygnując zupełnie. Tak jak ich rówieśniczki np. z Anglii czy Francji uważają, że dwoje ludzi może być szczęśliwych nawet wtedy, jeśli nie mają dzieci. Tak więc panowie, którzy marzą o potomstwie, coraz częściej muszą pokonać dodatkową barierę: przekonać do tego pomysłu swoje partnerki.

Supertata - superman!

O tym, że tata jest na topie, można się przekonać, wrzucając do wyszukiwarki internetowej hasło "tata". Natychmiast wyskoczy mnóstwo porad w stylu: "Jak być supertatą", "Jak powinien ubierać się modny tata", "Jak być tatą-kumplem", "101 porad wspaniałego taty"...

- Przeżywamy taki boom na ojcostwo, jak Ameryka kilkanaście lat temu. Nic więc dziwnego, że wiele firm zastanawia się, jak na tatusiach zarobić - nie ma wątpliwości specjalista od marketingu, Michał Kurzela. Sam jest ojcem 3-letniej Oliwki. Był przy jej narodzinach, przecinał pępowinę. Nie organizował dla kolegów pępkowego - niemal cały czas spędził z żoną, wziął urlop i troszczył się jak mógł o swoje dwie "dziewczyny". Dopiero gdy Oliwka miała miesiąc, zrobił w domu, dla przyjaciół, dużą imprezę. - Uczestniczyłem ostatnio w ciekawych badaniach rynku dla jednej z firm, która produkuje kosmetyki i artykuły higieniczne dla niemowląt. Otóż firma zastanawia się nad wprowadzeniem na rynek pieluch, które w reklamie telewizyjnej zareklamuje... tata! Jeśli to chwyci, ojcowie pojawią się w kolejnych reklamach. Bo jaki produkt w sklepie wybierze ojciec, który coraz częściej robi zakupy do domu? Oczywiście ten, który poleci mu inny facet!

Paweł Godzic, z zawodu psycholog, organizuje szkolenia i warsztaty dla ojców. Uczy w nich nie tylko, jak powinni opiekować się dziećmi, ale co zrobić, by w tej opiece odciążyć żony. Pomysł, jak sam przyznaje, "ściągnął" z Zachodu.

- Moja siostra mieszka z rodziną w USA. Jej mąż, Amerykanin, był właśnie na takich warsztatach. Wysłał go pracodawca. Brzmi nieprawdopodobnie? A jednak... - żartuje Paweł Godzic. - Mój szwagier jest dyrektorem w koncernie farmaceutycznym. Amerykanie, co nie od dziś wiadomo, mają bzika na punkcie rodziny. Kurs miał mu udowodnić, że można być świetnym rodzicem i mężem, wcale nie zaniedbując pracy. I odwrotnie: robić karierę, ale nie kosztem bliskich.

Paweł przyznaje, że często warsztaty rozpoczyna z pustymi miejscami, ale z miesiąca na miesiąc jest coraz lepiej. Głównymi klientami są duże firmy, choć zgłaszają się i prywatne osoby.

- Modnie jest być dziś tatusiem, który profesjonalnie przeszkolił się w tym kierunku. Można zaimponować kolegom wiedzą - twierdzi psycholog-biznesman. Wkrótce zamierza rozpocząć szkolenia dla ojców z dziećmi (tym razem chodziłoby o dorastające pociechy). Planuje w przyszłym roku zorganizować dla chętnych wakacyjne warsztaty połączone ze spływem kajakowym, wspinaczką w górach, rejsem jachtem... To również pomysł zaczerpnięty od amerykańskich kolegów po fachu. Paweł chce również uruchomić specjalny portal internetowy dla tatusiów.

- Skoro mamy mogą "spotykać" się na różnych internetowych forach i wymieniać poradami, dlaczego nie mieliby czegoś takiego robić ojcowie"? - uśmiecha się Paweł. Pomysł podsunęli mu sami kursanci. Obiecali, że jak tylko pojawi się portal, natychmiast wykupią karty członkowskie.

Beata Przybysławska

Zdaniem psychologa i socjologa Ericha Fromma ojciec i matka to dla dziecka dwa zupełnie inne światy. Ojciec to prawo, dyscyplina, obowiązki, ale i przygody, podróże, zabawa.Tymczasem matka to dom, który jest dla nas bazą, ale z którego prędzej czy później wychodzimy...

Prawdopodobnie bierze się to stąd, że szczęście rodzinne - jak wynika z najnowszych badań CBOS (2008 r.) - ma dla Polaków największe znaczenie. Więc ojcowie troszczą się o nie wszelkimi możliwymi sposobami.

Świat kobiety
Dowiedz się więcej na temat: psycholog | warsztaty | CBOS | matka | szczęście | Ojców | żona | urlop | ojcostwo | moda | ojciec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy