Jaskiniowiec na tacierzyńskim

Polscy ojcowie decydują się na urlop tacierzyński 20 razy rzadziej niż szwedzcy czy norwescy. Szacuje się bowiem, że tylko około 1 proc. polskich ojców dzieli urlop macierzyński z matką swojego dziecka.

Polskie prawo przewiduje możliwość dzielenia urlopu macierzyńskiego przez rodziców między siebie. Przy pierwszym dziecku tata może pójść na 4 tygodnie macierzyńskiego, przy drugim na 6 tygodni, przy trzecim i każdym kolejnym na 14. Dlaczego więc polski ojciec na tacierzyńskie nie idzie?

Chodzi o pieniądze?

"Żona została w domu na macierzyńskim, bo to ja zarabiam więcej" - bronią się ojcowie. Argument ten brzmi logicznie, ale tylko pozornie. Bo zasiłek na okres urlopu macierzyńskiego wynosi 100 proc. wynagrodzenia, czyli nie grozi nam obniżenie standardu materialnego. Ojcowie (tak samo jak matki korzystające z macierzyńskiego) mają prawnie zagwarantowany powrót na swoje stanowisko pracy (na przynajmniej 6 miesięcy), przysługuje im też niewykorzystany urlop za czas, jaki pozostawali w domu z dzieckiem.

Reklama

Może więc przyczyny leżą głębiej? Może polski tata obawia się losu, który dotyka pracujące matki - gorsze perspektywy na awans czy podwyżkę, problem związany z wdrażaniem się na nowo w rytm i środowisko pracy? A może po prostu bawiącego dziecko tatę czekają pokpiwające uśmieszki ze strony kolegów, docinki i żarty - czego żaden "prawdziwy facet" by sobie nie życzył?

Kobieta pilnuje jaskini

Takie pokpiwające reakcje lub zdziwienie są wynikiem stereotypowego myślenia o roli mężczyzny i kobiety w społeczeństwie. Choć jaskinie zamieniliśmy na bloki i domki jednorodzinne, a dalekie wyprawy za zwierzyną na biurowy pracoholizm, to w miejskich dżunglach zadaniem kobiety wciąż jest odchowywanie potomstwa. Spacerując około południa w miejskich parkach czy w okolicach placów zabaw z rzadka uświadczymy widoku ojca z dziećmi, mężczyźni są tam prawdziwymi rodzynkami. Można pomyśleć, że pozostałością po naszych neolitycznych przodkach jest fakt, że kobieta dziś nie może pogodzić życia rodzinnego z zawodowym, a mężczyzna zawodowego z rodzinnym. Jaka obecność kobiet na stanowiskach kierowniczych (zwłaszcza na stanowisku dyrektora czy prezesa), taka obecność ojca w domu (zwłaszcza zabawiającego dziecko, gotującego zupki, zmieniającego pieluchy i wreszcie idącego na tacierzyńskie) - czyli w obu przypadkach niska.

Jak nie po dobroci, to siłą?

Urlop, który rodzice mogą podzielić między sobą, miał być krokiem milowym w dążeniach do tego, żeby wreszcie jakoś pogodzić życie zawodowe i rodzinne. A wyszło - jak zawsze...

Z Flinstonowskim modelem rodziny - gdzie Wilma czeka w domu aż Fred wróci z pracy, aby móc mu podać obiad - próbuje powalczyć Europejska Federacja Rodzin COFACE. Wysunęła ona bardziej radykalny projekt, jakim jest 6 tygodni obowiązkowego urlopu dla świeżo upieczonego ojca. Dyrektywa ma obowiązywać we wszystkich krajach Unii. Póki co, pomysłowi COFACE przede wszystkim sprzeciwili się pracodawcy obawiający się obniżenia efektywności w związku z długą nieobecnością w pracy zarówno kobiet i mężczyzn. Ojcowie portkami jakoś nie trzęsą, bo współczesny ojciec spędzając długie godziny w pracy tęskni za domem i dzieckiem. I tak naprawdę przymus mógłby być dla wielu dobrodziejstwem, zwłaszcza dla tych, którzy nie chcą się wyróżniać na tle współpracowników.

Magdalena Szot

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ojców | urlop
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy