Jak sobie z nią radzić

Dzieci zwykle chorują w najmniej sprzyjających okolicznościach. Dlatego lepiej wcześniej przygotuj plan działań na wypadek choroby.

Podobno gdzieś istnieją dzieci idealne, które nigdy nie chorują, nie bolą ich brzuszki ani wyrzynające się ząbki i nawet kupkę zawsze robią we właściwym czasie, miejscu i ilości. Ktoś o nich słyszał, ktoś je niby widział, ale gdy przychodzi do konkretów, okazują się równie realne jak potwór z Loch Ness.

czywiście chorym maluchem najczęściej opiekuje się "ona", ale twoja rola też jest tu ważna. Może się zdarzyć, że będziesz musiał przejąć pacjenta i poprowadzić go samodzielnie. Najczęściej jednak przyjdzie ci asystować, wspierać i wykonywać typowo męskie zabiegi. Tak się bowiem jakoś składa, że "ona" najczęściej zajmuje się wszystkim, co związane z lekami i higieną, a domeną taty są działania bardziej fizycznej natury.

Reklama

Terapia samochodowa

Na pewno będziesz często wykonywał klasyczny zabieg noszenia malca na rękach, ewentualnie w odmianie z kołysaniem. To standardowe postępowanie w przypadku różnych dolegliwości wiążących się z bólem, czy innego rodzaju dyskomfortem u malucha. A z upływem kolejnych miesięcy coraz częściej będzie on lądował w twoich silnych objęciach, bo przecież dzieci nie tylko rosną, ale i tyją! Nic dziwnego, że ojcowie na całym świecie kombinują, jak by tu przynieść ulgę maluchowi, nie nadwyrężając własnych pleców. Najprostszy sposób to znalezienie takiej pozycji, w której dziecko poczuje się komfortowo i szybciej się uspokoi. Przytulanie w pionie przydaje się nie tylko do odbijania po jedzeniu, ale i wtedy, gdy maluch zanosi się od płaczu. Na bóle brzuszka pomaga ułożenie plecami na udach: głową w kierunku kolan, ze zgiętymi nóżkami i delikatne kołysanie na boki. Jeśli jednak takie kombinacje się nie sprawdzają, można wspomóc się technologią. Szczególnie często bywa ona stosowana przy kolkach.

W arsenale, z którego możemy skorzystać, znajdują się, między innymi, suszarka do włosów (chodzi o to, by skierować umiarkowanie ciepły strumień powietrza na bolący brzuszek), pralka (jeśli akurat pracuje, można spróbować położyć malucha na jej górnym panelu, oczywiście zabezpieczając go cały czas przed sturlaniem się), wózek czy wreszcie... samochód. Ta ostatnia metoda, jeśli wierzyć współczesnym legendom, została wymyślona właśnie przez tatusiów-kierowców, którzy w ten sposób zyskali wygodny pretekst do wyrwania się na trochę z domu. Żarty żartami, ale wożenie malca czasami działa - byle tylko nie nadużywać tej "terapii".

Co z tą kupą?

Na przypadłości żołądkowe nie ma mocnych. Lekarze twierdzą, że w większości przypadków organizm sam wie najlepiej, jak się pozbyć tego, co mu szkodzi, i trzeba mu po prostu na to pozwolić. Łatwo powiedzieć - w praktyce oznacza to bowiem, że wymiotujące i/lub cierpiące na biegunkę dziecko może błyskawicznie zapaskudzić siebie, swoje rzeczy, okoliczne meble, pościel, ciebie... W takiej sytuacji trzeba uzbroić się w cierpliwość naprawdę dużego kalibru i zawsze mieć pod ręką czyste ubrania na zmianę.

Większe pole do popisu daje ci inna, bardzo częsta u dzieci dolegliwość związana z trawieniem - zaparcia. Gdy maluch nie może zrobić kupy przez kilka dni, sytuacja staje się nie do zniesienia dla wszystkich. Podstawą w tej kwestii jest dieta, ale, jak wiadomo, u dzieci różnie z nią bywa. Dlatego trzeba też dbać o drugi ważny czynnik - aktywność fizyczną. A to wymarzone zadanie dla taty! Generalnie chodzi o to, by korzystać z każdej okazji do zażycia ruchu z dzieckiem. Przejść się z nim kawałek, zamiast wozić je wszędzie samochodem czy komunikacją masową. W przypadku mniejszych - zachęcać, żeby czasem wygramoliły się z wózka i podreptały trochę. Ważne są też wszystkie wspólne zabawy, angażujące mięśnie brzucha: przepychanie się, mocowanie, wspinanie... W ten sposób inwestujesz w dobrą kondycję swego dziecka (i swoją!).

Jan Stradowski

Mam dziecko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama