Jak poradzić sobie z własnym życiem?

Każdego z nas przeraża następstwo śmierci i tego, co będzie po niej. W obliczu niej wszyscy jesteśmy równi. Uświadomienie sobie tego, co nieuniknione powoduje ogromne lęki, które utrudniają egzystencję.

Ci, którzy nastawiają się na życie materialistyczne, próbują uśpić swoje duchowe rozważania na ten temat. Jednak coraz bardziej poszerza się krąg ludzi, zadających sobie pytanie o sens istnienia. Po co żyć skoro i tak każdy z nas umrze? Po co budować domy, urządzać się i planować przyszłość, skoro jesteśmy skazani na egzystencjalną klęskę?

Na to pytanie próbuje odpowiedzieć nurt religii buddyjskiej wywodzący się ze starożytnych Chin. Początkowo rozprzestrzeniał się na terenie Azji, jednak jego pełnej interpretacji dokonali filozofowie ze Stanów Zjednoczonych.

Reklama

Ameryka otworzyła się na buddyzm w połowie dziewiętnastego wieku. Wtedy na uniwersytetach po raz pierwszy powstały wydziały studiów orientalnych, gdzie uczeni studiowali buddyjskie teksty. Ponadto Kalifornię wypełniała masa chińskich i japońskich emigrantów, praktykujących Buddyzm Mahayana, którzy z czasem otworzyli swoje klasztory. Jednym ze znakomitych mnichów był Soyen Shaku - mistrz Japonii i założyciel pierwszej szkoły zen.

W drugiej połowie dwudziestego wieku idee buddyjskie ogarnęły szerszą część społeczeństwa Ameryki. Stało się to między innymi za sprawą wojny w Korei, po której zakończeniu żołnierze amerykańscy przywieźli fascynację kulturą Azji.

W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych buddyzm zen, wśród grup młodzieżowych został odkryty na nowo. Jego nowatorska idea została zaadaptowana między innymi przez amerykańską bohemę artystyczną o nazwie beat generation.

Najważniejszą postacią mającą na koncie pokaźny zbiór tekstów o tematyce buddyjskiej jest Alan Watts. Jego słynny esej "Zen w sztuce" głosi, że ulubionym tematem artystów Zen, czy to malarzy czy poetów są przedmioty, które nazywalibyśmy naturalnymi, konkretnymi i świeckimi. Nawet jeżeli dotyczą Buddy, albo patriarchów i mistrzów Zen, zawsze przedstawiają ich w szczególnie przyziemny i ludzki sposób.

Według niego Zen jest częścią natury, a ludzki umysł w niczym nie jest lepszy od umysłu zwykłego owada. Człowiek jest integralnie związany ze środowiskiem w którym żyje. Watts dowodzi, że przeciwieństwa, które w myśl cywilizacji zachodniej, stoją ze sobą w sprzeczności, tak naprawdę są harmonijne. Dowodem tego są choćby yang i yin - męski i żeński pierwiastek, siły utrzymujące porządek świata. Ponieważ oba są współzależne, nie ma między nimi konfliktu.

Tymczasem filozofia Zachodu mówi o odrębności wszystkich rzeczy. Zdaniem Watts'a Zen objawia się również tym, że nie ma na świecie celu, do którego realizacji człowiek powinien dążyć. Gdyby jasno sformułowane cele stały się możliwe do spełnienia, oznaczałoby to koniec sensu dalszego istnienia. Nie można iść na skróty, ponieważ każda faza drogi jest zarówno początkiem, jak i końcem. Goniąc za nieosiągalnym, nie dostrzegamy tego, jak bardzo umyka nam świat, a ludzie, którzy się spieszą nie są w stanie odczuwać.

Nie warto rezygnować z życia, ponieważ prędzej czy później ono samo nas opuści. Trzeba zatem cieszyć się z codziennych trosk i radości, nie planować - oddychać teraźniejszością. Warto również spróbować technik medytacyjnych, takich jak joga czy tai chi bądź też harmonijnie urządzić sobie otaczający nas świat.

Obecnie wiele książek zostało poświęconych tajnikom feng shui. Początkowo wszelkie dotyczące tego tematu tradycje były przekazywane za pośrednictwem werbalnym. Najważniejszym dokumentem, w którym zaklęto tajniki feng shui jest "Qing Nang Jing" napisany przez chińskiego mistrza Kan Yu.

Jeżeli dręczą nas niepokojące myśli, można spróbować technik oddychania lub terapii relaksacyjnych. Gdy poczujemy, że spokój i pozytywna energia na dobre zagościły w naszych umysłach i ciałach - żyjmy pełnią życia i uczmy się jak najwięcej o sobie. Kto wie czy nie jest to jeden z kolejnych etapów naszej ziemskiej wędrówki. Być może niebawem - niczym Budda Siakjamuni - staniemy się bogatsi o następne duchowe doświadczenie.

Katarzyna Rapczyńska

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy