Zimowy desant zwiadowców

W drugiej połowie lutego, ponad 120 spadochroniarzy z pododdziałów rozpoznawczych Brygady ćwiczyło swoje umiejętności w ośrodku szkolenia w Trzciańcu.

Już pierwszy dzień poligonu był niezwykle wymagający dla zwiadowców - najpierw desantowanie na zrzutowisko Bircza, a następnie ponad 16 km marsz do obozowiska.

Skoki w trudnych warunkach

Skok, który skoczkowie wykonywali z samolotu CASA-295, z wysokości 4000 m, okazał się prawdziwym sprawdzianem umiejętności dla zwiadowców.

- Zadanie wykonywane było przy silnym wietrze, dochodzącym w strefie opadania do prawie 9 m/s, co powodowało, że skoczkowie musieli lecieć na tzw. kontrze, czyli odwróceni plecami do miejsca lądowania - wyjaśnia kpt Radosław Nawrocki z Sekcji Zabezpieczenia Desantowania. - Także nad ziemią warunki nie były łatwe - ściana lasu wzdłuż zrzutowiska powodowała zawirowania powietrza nad nim.

- Lądowanie utrudniała też skoczkom prawie półmetrowa pokrywa śnieżna na ziemi - dodaje kpt. Nawrocki.

Wszechstronne szkolenie

Następnego dnia zwiadowcy rozpoczęli planowe szkolenie. Kompania rozpoznawcza doskonaliła umiejętności żołnierzy w posługiwaniu się materiałami wybuchowymi. Spadochroniarze z 18. batalionu powietrznodesantowego trenowali prowadzenie rozpoznania i walkę w terenie zurbanizowanym, a zwiadowcy z "szesnastego" wypracowywali na posterunku obserwacyjnym wszystkie niezbędne dane do prowadzenia ognia przez artylerię.

Szkolenie poligonowe pododdziałów rozpoznawczych 6. Brygady w zimowej scenerii Bieszczadów trwało dwa tygodnie.

kpt. Marcin Gil, 6 BDSZ

INTERIA.PL/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: szkolenie | umiejętności | desant
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy