Wojsko wiedziało, jak się bawić

"Aby wyglądać ładnie na sali balowej, niekoniecznie trzeba być ładną. Trzeba za to wiedzieć, jak uwydatnić swoje dobre strony, a zatuszować defekty" - radziła paniom międzywojenna prasa. Rady się przydawały, bo hucznych zabaw w tamtym okresie nie brakowało.

Jedne z najelegantszych i najwytworniejszych zabaw w dwudziestoleciu międzywojennym organizowało wojsko, a bale oficerskie należały do największych wydarzeń towarzyskich. "Jeśli komuś chodziło o elegancję i wytworność życia naszej stolicy, to miał tego pełny wyraz na balu Sztabu Generalnego. Zakrólował on nad życiem towarzyskim Warszawy i dał obraz wykwintu i poziomu wyższej kultury towarzyskiej" pisał "Kurier Warszawski" w 1922 roku. "Polska Zbrojna" natomiast donosiła: "Doroczne bale urządzane przez naszych lotników w salach ratuszowych mają już swoją tradycję wykwintu świetnej reprezentacji, wspaniałych toalet pięknych pań i wytwornej zabawy".

Reklama

Skromnie, po żołniersku

Bawiono się z różnych okazji i w różnym gronie. Huczne bankiety organizowano podczas świąt pułków, w imieniny Marszałka, na sylwestra i w karnawale. W trakcie powitania 1933 roku w warszawskim Oficerskim Kasynie Garnizonowym przy alei Szucha do białego rana tańczono przy muzyce dwóch orkiestr wojskowych.

Osiemset osób z rodziny wojskowej zajęło 50 stolików restauracyjnych w siedmiu salach. Podoficerowie wraz z bliskimi bawili się w swoim gronie. "Skromnie, po żołniersku, przystrojono sale, nastrój był swojski i miły". Żołnierze 21 Warszawskiego Pułku Piechoty z kolei zebrali się w świetlicy pułkowej. "Polska Zbrojna" opisywała 5 stycznia: "Łatwy i tani dojazd tramwajami umożliwił rodzinom i znajomym strzelców najmilsze spędzenie czasu w atmosferze serdecznej gościnności żołnierskiej. Przygrywały dwie orkiestry, w tym 12-osobowy zespół jazzbandowy. Bufet był obficie zaopatrzony po cenach najniższych".

Tańce co drugi dzień

Nie oszczędzano się także w czasie karnawału - huczne tańce wojskowe odbywały się niemal co drugi dzień. Stąd takie ogłoszenia: "Z powodu zajęcia sal kasyna aż do Popielca na zabawy pierwsza lekcja tańca odbędzie się po karnawale". Hucznie obchodzono święta pułków. 1 Pułk Szwoleżerów bawił się w 1930 roku pod protektoratem szefa pułku Marszałka Józefa Piłsudskiego i pani Aleksandry Piłsudskiej w salonach kasyna oficerskiego.

Saperzy świętowali w kasynie w Modlinie, a 5 Dywizjon Żandarmerii z Krakowa spotkał się w swoje święto na wspólnym obiedzie żołnierskim. "Przy dźwiękach orkiestry 1 baonu mostów kolejowych w swobodnym humorze, licznych toastach i przemówieniach obiad przedłużył się do późnego wieczora", donosił 1 grudnia 1932 roku "Ilustrowany Kuryer Codzienny".

Podoficerskie dancingi

Naturalnie podchorążowie też nie unikali balowania. "Gwoli przystoyney, szczerey zabawie gotuyą Młodzi Towarzysze Pancerni Podchorążowie w Ostrowi Mazowieckiej w pokojach domostwa podchorążych doroczne balowanie", zapraszali uroczyście 1 lutego 1933 roku. Podchorążowie z Tomaszowa natomiast zorganizowali swój bal w salach sejmiku pod protektoratem komendantki garnizonu majorowej Józefczykowej.

"Powodzenie młodych gospodarzy było nadzwyczajne, było zacisznie, ozdobnie, pełno przeróżnych, własnego wyrobu ornamentacyj, reflektorów i iluminacji". Tańczono również podczas dancingów podoficerskiej sekcji szachowej, spotkań Rodziny Wojskowej, a w kasynach oficerskich organizowano tombole, czyli loterie fantowe połączone z zabawą taneczną. "Panów występujących po cywilnemu obowiązuje frak lub smoking, a od młodzieży akademickiej wymagane jest ciemne ubranie. Na tomboli można wygrać materiał kosztowny na suknię balową, która się przyda każdej rodzinie oficerskiej", zachęcał w 1926 roku "Kurjer Poranny".

Zabawa na gaz

Zabawy organizowano także, aby zebrać fundusze na szczytne cele. Na przykład zakup uzbrojenia. W karnawale 1924 roku w salonach reprezentacyjnych warszawskiego Ratusza odbył się bal, którego celem było pomnożenie dochodu na fundusz budowy instytutu gazowo-chemicznego i konstrukcje broni gazowej.

Z kolei na oświatę żołnierzy przeznaczono pieniądze zebrane podczas wielkiego wieczoru Polskiego Białego Krzyża zorganizowanego pod protektoratem generałowej Marty Śmigły-Rydzowej w hotelu Bristol. Oficerowie i podoficerowie Centrum Wyszkolenia Łączności w Zegrzu zapraszali natomiast na bal, którego celem było przysporzenie funduszy na budowę szkoły powszechnej jako żywego pomnika Józefa Piłsudskiego.

Kosztowne zabawy

Na wojskowych imprezach często gościły znane osobistości. W balu w stołecznym Kasynie Garnizonowym w 1925 roku wziął udział sam prezydent Stanisław Wojciechowski. Święto 2 Dywizjonu 26 Pułku Artylerii Piechoty we Włocławku natomiast zaszczycił obecnością w 1922 roku generał broni Józef Haller, generalny inspektor artylerii. "Zjadł żołnierską kolację i tańczył podczas wieczornicy". Kilka lat później bal pułkowy 30 Pułku Strzelców Kaniowskich zgromadził liczną generalicję, w tym generała broni Lucjana Żeligowskiego, ministra spraw wojskowych, który zabawił tam parę godzin.

Nie wszyscy w armii byli jednak zwolennikami hucznych zabaw. W latach dwudziestych Józef Piłsudski na przyjęciach i rautach pojawiał się na krótko, sam też ich raczej nie organizował. "Uposażenie naczelnika państwa było niedostateczne, po jednym obiedzie reprezentacyjnym nie starczało na utrzymanie do końca miesiąca", wspominała jego żona. Także generał dywizji Kazimierz Sosnkowski, kiedy został w 1925 roku dowódcą Okręgu Korpusu VII w Poznaniu, apelował do podległych oficerów, aby w ciężkich ekonomicznie czasach zaniechali kosztownych zabaw, bali oraz przyjęć urządzanych z okazji świąt pułkowych.

Liczyła się ranga

Jeśli jednak zdecydowano się na bal, trzeba go było przygotować. Przede wszystkim należało wybrać i zaprosić jego gospodarzy. Ich nazwiska świadczyły o randze imprezy. Podczas wojskowego balu w stolicy w lutym 1926 roku honory domu czynili członkowie komitetu balowego z majorem Janem Dunin-Wąsowiczem, dowódcą 9 Dywizjonu Artylerii Konnej na czele. Należeli do niego także szef administracji armii generał dywizji Daniel Konarzewski, jego pierwszy zastępca generał dywizji Mieczysław Norwid-Neugebauer, szef gabinetu ministra spraw wojskowych generał brygady Edward Szpakowski i kierownik zbrojowni numer 2 w Poznaniu generał brygady Bolesław Bohusz-Siestrzeńcewicz.

W 1932 roku podoficerowie apelowali: "Byłoby bardzo pożądane zorganizowanie z pośród podoficerów zawodowych garnizonu stałego komitetu, który zająłby się administrowaniem naszych zabaw i zebrań towarzyskich, przyczyniając się do nadania imprezom charakteru odpowiadającego godności podoficerskiego korpusu zawodowego".

Oślepiające światło żyrandoli

Organizatorzy troszczyli się też o wystrój sali. Dzięki temu jednym z bardziej reprezentacyjnych lokali w stolicy było Kasyno Garnizonowe w alei Szucha. Ściany sali balowej wyłożono lustrami, oświetlały ją kryształowe żyrandole, a panie mogły korzystać z buduaru ze złoconym tremo i marmurowym blatem. "Sala balowa tonęła w oślepiającym świetle żyrandoli, kinkietów i reflektorów, reszta salonów przemieniła się w jakąś czarowną bajkę z krainy kwiatów przyćmionych świateł barwnych i dyskretnej muzyki", wspominał jeden z bankietów w 1923 roku pułkownik Felicjan Sławoj-Składkowski, inspektor Oddziałów Sanitarnych Wojska Polskiego.

Następnie trzeba było pomyśleć o własnym wyglądzie i stroju. Panowie kupowali kołnierzyki do fraków i smokingów, koszule sztywne, spinki do gorsów i mankietów, muszki. Obuwie lakierowane typu wojskowego z pierwszorzędnych materiałów zagranicznych z wykwintnym wykończeniem polecał im szewc Jakub Marek. Pierwszorzędny krawiec wojskowy Perelberg szył natomiast odświętne mundury z materiałów własnych i powierzonych.

Sukienki mają być frywolne

Panie miały więcej pracy. "Sekret twego jak najlepszego wyglądu na balu polega na poświęceniu dużej ilości czasu na ubieranie się i zastosowanie należytej toalety", radził im "Ilustrowany Kuryer Codzienny". Dodawał, że sukienki taneczne powinny być w jasnych kolorach, lekkie, zgrabne i frywolne, a wachlarz jest niezbędnym dodatkiem przy tańcach. Panie czekała też niełatwa wizyta u fryzjera. Jak ostrzegał przed sylwestrem 1929 roku "Kurjer Poranny", w salonach fryzjerskich damskich długie ogonki pań czekały na ondulację. Nie obywało się bez awantur, że ktoś jest przyjmowany poza kolejką.

"Kurier Warszawski" zdradzał natomiast: "Aby wyglądać ładnie na sali balowej, niekoniecznie trzeba być ładną. Trzeba za to wiedzieć, jak uwydatnić swoje dobre strony, a zatuszować defekty". Doradzano, aby do kąpieli dodać funt boraksu, który wyciągnie ból ze zmęczonych nóg, a trochę krochmalu uczyni skórę gładką i delikatną. Wtarcie w podeszwy spirytusu mentolowego miało zapobiec zmęczeniu nóg podczas pląsów. Warto było też wiedzieć, że paznokcie u rąk powinny być różowe, albowiem zbyt czerwone, jakby umoczone we krwi, źle świadczą o guście estetycznym kobiety.

Wykwintne przysmaki

Gospodyni balu musiała nie tylko zadbać o siebie, lecz także wybrać odpowiednie menu i zarządzać służbą. Jak ułożyć jadłospis eleganckiego przyjęcia, nie myląc potraw kuchni wykwintnej i gospodarskiej, uczyły poradniki, pisma i książki kucharskie. W czasie balu zestaw dań nie różnił się zbytnio od menu uroczystego obiadu. Wykwintna kolacja składała się zazwyczaj z ryby, drobiu lub dziczyzny i zimnego deseru. Do ryby podawano białe wino, francuskie lub reńskie z lodu, do pieczystego - czerwone, na przykład burgund, oraz szampana do leguminy.

Wśród potraw znajdowały się takie przysmaki, jak kwiczoły na grzankach, perliczki w maladze, sum na niebiesko czy szczupak w rakowym sosie. "Jarząbki, podgęski, kuropatwy y wszelakie smakowite frykasy, które krwie dobrey ciału dodają. Chmielowe piwo, gorzałka rozkoszna i sierdzliwa, wino z miodem, co słodką niemoc w członki wszczepia", obiecywali na swoim balu podchorążowie z Ostrowi Mazowieckiej.

Odpędzić służbę od alkoholu

Także kwestia obsługi nie była prosta. "Potrzebna jest szybkość, ale bez przesady, gdyż zawrotny pośpiech może być odpowiedni jedynie w bufetach kolejowych. Służba, zwłaszcza wynajęta, nie może mieć w czasie przyjęcia wolnego dostępu do alkoholu, bo to kończy się zazwyczaj bardzo smutnie", radziła Marzenna Saryusz-Stokowska, autorka kulinarnego poradnika. Maria Ochorowicz-Monatowa w "Uniwersalnej książce kucharskiej" dodawała natomiast: "Pani domu, wydawszy przedtem dokładne wskazówki, sama powinna siedzieć przy stole wesoła i uśmiechnięta i co najwyżej dawać służbie oczami znaki, gdy tego zajdzie potrzeba".

Ciężka służba po balu

Bale zawsze rozpoczynały się polonezem. Potem dobór tańców był dowolny. "Zebrała się rodzina pułkowa 36 pułku piechoty. Na sali doskonały zespół smyczkowy. Obok modnych tańców mamy polkę, mazurka i oberka". Czasem starano się dogodzić wszystkim, tak jak przy okazji święta 30 Pułku Strzelców Kaniowskich. Na dużej sali grał na zmianę zespół smyczkowy pułku i członkowie orkiestry Fisharmonii, w pąsowym salonie słychać było drugi zespół cywilny. "Na dole urządzonym na karczmę harmonia i skrzypce rżnęły od ucha same polki i oberki".

Muzyki nie brakowało, nie zawsze jednak wystarczało partnerek do tańca. W 1933 roku zabawa sylwestrowa dla żołnierzy zgromadziła tłumy szarej braci. Pań niestety było za mało, ale jak pisała "Polska Zbrojna", żołnierze radzili sobie, tańcząc ze sobą do upadłego. Zabawę kończył nad ranem biały walc lub mazur. "Ochoczy nastrój zabawy potęgowany znakomicie tańcami nie opuszczał ani na chwilę wiary podczas balu podoficerów 36 pułku piechoty Legii Akademickiej. Dopiero natarczywe światło dzienne zrobiło swoje i o ósmej odtańczono białego mazura".

Potem trzeba było wrócić do wojskowej codzienności, czasem nawet od razu na ćwiczenia. "Po balu marsz był bardzo ciężki, jedni mieli kaca, inni byli zmęczeni wyczynami tanecznym, a wszyscy niewyspani", wspominał jeden z żołnierzy.

Anna Dąbrowska

Polska Zbrojna
Dowiedz się więcej na temat: wojsko | Prasa | służba | żołnierze | nastrój | kurier | zabawa | menu | kasyna | zabawy | generał
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama