Wodowanie "Albatrosa". Nowy niszczyciel min dla MW RP

Chrzest i wodowanie ORP "Kormoran" we wrześniu 2015 roku /Wojciech Strozyk/ /Reporter
Reklama

Niszczyciele min znane pod kryptonimem "Kormoran II" są dowodem na to, że jeżeli wojskowym się zbytnio nie przeszkadza, a pozwala działać i daje gwarancje finansowe, to w Polsce może powstać bardzo ciekawa i perspektywiczna konstrukcja. Dziś o godzinie 12 został zwodowany „Albatros” – drugi z serii okrętów, i została położona stępka pod kolejny – „Mewę”.

W środowisku Marynarki Wojennej i na najwyższych szczeblach Sztabu Generalnego mówiło się o nowych jednostkach od początku lat 90-tych. Przebudowa okrętów typu "Krogulec" do standardu 206FM nie rozwiązała problemu Marynarki Wojennej, jednak z różnych względów projekt pod kryptonimem "Kormoran II" został uruchomiony dopiero późną jesienią 2007 roku.

Po określeniu założeń do projektowania i typu wstępnych założeń taktyczno-technicznych ruszyła procedura zakupu nowych okrętów. W 2012 roku minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak podpisał decyzję dotyczącą nabycia trzech nowoczesnych niszczycieli min typu Kormoran II, w której nie tylko określono źródło finansowania zakupu, lecz także ustalono terminy zakończenia budowy pierwszego okrętu (prototypu) na 2016 rok, pozyskania drugiego w 2019 roku oraz dostawy trzeciego w 2022 roku.

Reklama

Na szczęście nowe kierownictwo MON nie storpedowało planów poprzedników i 27 grudnia 2017 roku w Ministerstwie Obrony Narodowej, podpisana została umowa na dostawę dwóch kolejnych niszczycieli min wraz z trzema pakietami wsparcia logistycznego oraz jednego okrętu ratowniczego, z opcją zamówienia drugiego. 

- Obiecywałem, że jeszcze w tym roku będą do podpisania ważne kontrakty i słowo uległo materializacji. Dzisiaj podpisaliśmy dwa duże kontrakty na kwotę blisko 2 miliardów zł. - mówił wiceminister Bartosz Kownacki bezpośrednio po podpisaniu umów. 

Niszczyciele min projektu 258, zgodnie z tradycją okrętów minowych, otrzymały nazwy ptaków morskich: OORP "Kormoran", "Albatros" i "Mewa".

Program "Kormoran II"

Okręty typu "Kormoran" to jedne z największych na świecie jednostek tej klasy. Dzięki niemu znacznie wzrosły możliwości operowania w trudnych warunkach hydrometeorologicznych, w tym dojścia do rejonu prowadzenia operacji. Okręt technologicznie został podzielony na 33 sekcje, z których każda była konstruowana i budowana oddzielnie. Długość maksymalna kadłuba wynosi 58,50 m, długości między pionami 55,58 m, szerokość maksymalna 10,30 m. Wyporność standardowa okrętu to około 850 t.

Do działań przeciwminowych przeznaczony jest bezzałogowy pojazd podwodny norweskiej firmy Kongsberg Hugin-1000, a także polskiej produkcji pojazd jednorazowego użytku "Głuptak", który służy do identyfikacji obiektów minopodobnych i niszczenia min morskich za pomocą zdalnie odpalanych ładunków wybuchowych. W porównaniu do prototypowego "Kormorana" system broni podwodnej został całkowicie przekonfigurowany.

Na pokładzie dziobowym okrętu zamontowana zostanie armata OSU-K kalibru 35 mm. Projekt nowej armaty powstaje w ramach programu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju przy współpracy z Wojskową Akademią Techniczną, Akademią Marynarki Wojennej, Zakładami Mechanicznymi "Tarnów" i PIT Radwar dzięki licencji na armatę 35 mm uzyskanej od szwajcarskiej firmy Oerlikon.

Po co niszczyciele min?

Jak można było się dowiedzieć z komunikatu MON: "Do głównych zadań okrętu będzie należało: poszukiwanie, klasyfikacja oraz identyfikacja min morskich, a także ich niszczenie, przeprowadzanie różnych klas okrętów (statków) przez rejony zagrożenia minowego, obrona przeciwminowa okrętów (statków) podczas przejścia morzem, rozpoznawanie torów wodnych, zdalne sterowanie samobieżnymi nawodnymi platformami przeciwminowymi (trałami samobieżnymi lub pojazdami holującymi sonary), stawianie min morskich, okręt będzie wykonywał zadanie trałowania min wyłącznie we współpracy z bezzałogową platformą nawodną, poszukiwanie oraz zwalczanie sił i środków dywersji podwodnej w rejonach bazowania oraz udział w akcjach ratowniczych."

Bałtyk jest wymarzonym morzem do prowadzenia wojny podwodnej i minowej. Stąd nie dziwią pozostałości po kolejnych konfliktach: od pierwszej wojny światowej, przez wojny z lat 1918-21, na drugiej wojnie światowej skończywszy. W międzyczasie wszystkie państwa bałtyckie "gubiły" tam miny, bomby, lub torpedy.

- Szacuje się, że na dnie spoczywa wciąż od 60 do 80 tysięcy przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych, w tym min morskich, torped, bomb lotniczych a także pocisków artyleryjskich i amunicji - mówi były dowódca 13. Dywizjonu Trałowców, a obecnie Szef Oddziału Morskich Systemów Walki Inspektoratu Marynarki Wojennej, kmdr Piotr Sikora.

- Jak duże niebezpieczeństwo stanowią zalegające niewybuchy, pokazuje tragiczny wypadek sprzed dwóch dni - mówi oficer.

W morzu jest podobnie, dlatego tak istotny jest zakup nowych jednostek przeciwminowych.

- Na pewno pozyskiwany sprzęt, a co za tym idzie budowanie zdolności, pozwolą na efektywniejsze oczyszczanie akwenów morskich z zalegających niewybuchów - dodaje kmdr Sikora.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: marynarka wojenna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy