Starcia między Azerami i Ormianami w Górskim Karabachu

Zniszczony w kwietniu 2016 roku transporter opancerzony /Sławek Zagórski /INTERIA.PL
Reklama

Sześciu ormiańskich żołnierzy i jeden azerski zginęli w trwających od piątku starciach w Górskim Karabachu - poinformowało ministerstwo obrony Azerbejdżanu. Erywań potwierdził śmierć czterech Ormian.

Obie strony oskarżają się wzajemnie o zerwanie zawieszenia broni, prowokacje oraz szerzenie propagandy. Azerskie ministerstwo spraw zagranicznych zarzuca Erywaniowi "eskalację konfliktu" i wzywa do wycofania sił zbrojnych Armenii z Górskiego Karabachu. Z kolei armeńskie ministerstwo obrony oskarża Baku o pogwałcenie zawieszenia broni "ponad 300 razy" i używanie broni przeciwpancernej oraz moździerzy.

Prezydent nieuznawanego Górskiego Karabachu Bako Sahakian określił zerwanie rozejmu przez Azerbejdżan jako "terroryzm" i "rażące naruszenie prawa międzynarodowego". Podkreślił, że takie zachowanie "nie może pozostać bezkarne".

Reklama

Konflikt o ormiańską enklawę

Spór o Górski Karabach pomiędzy Azerami i Ormianami toczy się od ponad 100 lat. Zwykle głównym argumentem w tej wojennej dyskusji jest karabin i artyleria. Do pierwszych walk doszło już podczas rewolucji w 1905 roku. Konflikt eskalował po upadku caratu, gdy na początku lat 20. XX wieku zamieszkana, w większości przez katolickich Ormian, kraina została włączona do zdobytego przez bolszewików islamskiego Azerbejdżanu. Wszystko to w imię dobrych stosunków z Turcją, która zawsze patrzyła łaskawym okiem na Azerów.

Było to nie do pomyślenia dla Ormian, którzy darzyli Azerów i Turków szczerą nienawiścią. Jednak decyzją Moskwy Górski Karabach pozostał w granicach Azerbejdżanu. Dzięki temu władze ZSRR mogły odgrywać rolę arbitra w kolejnych konfliktach, a przede wszystkim stawiać się na pozycji suwerena.

Od połowy lat 60. władze Armeńskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej rozpoczęły starania o włączenie Karabachu w jej skład. Moskwa kolejny raz odmówiła. Tymczasem w górskiej enklawie sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. W grudniu 1987 roku doszło do pierwszych zamieszek na tle etnicznym.

Kulminacyjnym momentem krwawych porachunków była masakra w Sumgaicie. Mroźnego dnia, 27 lutego 1988 roku, zginęło 32 Ormian zadźganych zaostrzonymi prętami bądź zatłuczonych metalowymi pałkami. Do dziś nie wiadomo, kto sprowokował masakrę. Podejrzewano m.in. miejscowego ormiańskiego przestępcę, Eduarda Grigoriana, a także służby specjalne ZSRR. Zamieszki trwały do 2 marca.

W wyniku starć - między grudniem 1987, a końcem 1988 roku zginęło 220 osób, 1154 zostało rannych. Mimo to władze w Moskwie ponownie odmówiły włączenia Górskiego Karabachu w granice Armenii.

W kwietniu 2016 roku nastąpiła kolejna odsłona konfliktu o ten rejon. Doszło do walk, które toczyły się wzdłuż zaminowanego pasa ziemi oddzielającego od 1994 roku siły wspierane przez Armenię od oddziałów azerbejdżańskich. Zginęło co najmniej 110 osób - cywilów i wojskowych. Cztery dni później ogłoszono rozejm wynegocjowany przy udziale dyplomacji rosyjskiej. 

Wówczas relację z linii frontu prowadził dziennikarz Interii, Sławek Zagórski. CZYTAJ RELACJĘ NASZEGO KORESPONDENTA.

Azerbejdżan, którego wydatki wojskowe przewyższają cały budżet Armenii, regularnie grozi, że siłą zajmie Górski Karabach. Jednak Moskwa, która jest sojuszniczką Armenii, ostrzega, że takie próby zostaną powstrzymane przez Rosję.


INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy