Snajperzy JWK. Elita wśród żołnierzy

Nie każdy żołnierz może zostać strzelcem wyborowym. Dawniej wyznaczano do tej roli tych, którzy dobrze strzelali. Dziś są sprawdzane też predyspozycje psychiczne. Bo istnieje obawa, że kto raz zapoluje na człowieka, nie będzie mógł o tym zapomnieć i zechce to zrobić ponownie.

W Jednostce Wojskowej Komandosów żołnierze nie mają nazwisk. Nie pokazują twarzy, ani nie chwalą się swoimi osiągnięciami. Są to profesjonaliści na najwyższym poziomie.

Przeprowadzili kilkaset misji na terenie wroga, Zatrzymywali groźnych terrorystów, przejmowali składy broni i amunicji. Odbijali zakładników i chronili strategiczne obiekty. Specjalizują się w zielonej taktyce - co oznacza prowadzenie działań poza terenem zurbanizowanym.

Nazwa wywodzi się od dominującego koloru lasu i mundurów maskujących. Podstawowymi zadaniami w ramach zielonej taktyki są: patrolowanie, obserwacja, zasadzka, rajd.

Reklama

W odniesieniu do zadań operacji specjalnych mieści w sobie wszystkie główne elementy, chociaż jej domeną zdaje się  być rozpoznanie specjalne oraz wsparcie militarne.

Nie każdy może zostać snajperem. Dawniej, do czasów Wielkiej Wojny, wyznaczano do tej roli tych, którzy dobrze strzelali. Dziś są sprawdzane również predyspozycje psychiczne. Nie wystarczy dobre przygotowanie fizyczne i orientacja na polu walki. Potrzebna jest zimna krew.

Żołnierze, którzy przechodzą kurs snajperski powinni być spokojni, mieć poukładane życie prywatne. Nie nadają się palacze, bo zapach tytoniu może zdradzić pozycję strzelca i jest nienaturalny na przykład w lesie, a brak nikotyny dekoncentruje. Odpadają też żołnierze, którym marzy się kariera Rambo, a także pieniacze i osoby mało odpowiedzialne.

Bycie snajperem Wojsk Specjalnych to prawdziwy zaszczyt, na który nie każdy może sobie pozwolić.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy