Rambo przy nich to osesek

Ponad dwudziestu żołnierzy zmagało się z ekstremalnie dziką przyrodą i trudnymi warunkami terenowymi pojezierza drawskiego. Najtrudniejszym etapem ćwiczenia były trwające trzy doby zajęcia, podczas których wojskowi spędzali na poszczególnych punktach 24 godziny.

Żołnierze rozpoznania Wojsk Lądowych przez tydzień hartowali swoje charaktery na niekonwencjonalnym ćwiczeniu pod nazwą SERE poziom "B" zorganizowanym na terenie poligonu drawskiego (zachodniopomorskie). Część "A" wojskowi zaliczyli ostatniej, ciężkiej, zimy podczas szkolenie w górach.

Uciec i przetrwać

Punkty, które musieli zaliczyć żołnierze to: "Survival" - przetrwanie, "Evasion" - unikanie przeciwnika i zagrożeń, "Resistance" - przeciwdziałanie wykorzystaniu w przypadku schwytania oraz "Escape" - próbowanie ucieczki.

Podczas "Survivalu" żołnierze doskonalili umiejętności z zakresu budowy szałasów i legowisk na platformach przydatnych na terenie bagiennym, pozyskiwali i oczyszczali wodę oraz żywność, rozpalali ogień za pomocą łuku i świdra, jak również krzesiwa magnezowego. Poznawali także metody budowy pułapek na drobną zwierzynę i broni z materiałów dostępnych na terenie, w którym się znajdowali. W końcowej fazie przygotowywali posiłki z tego co pozyskali, popijając je wywarem z igliwia.

Reklama

Nie dać się złapać

Ćwiczenia na punkcie "Evasion" (unikanie) polegały na 24-godzinnym, skrytym poruszaniu się w terenie zajętym przez przeciwnika. Szkolący się żołnierze pokonywali ciężki teren bagienny, niosąc ważące 25 kilogramów plecaki. Mieli wszystko to, czego potrzebowali by przetrwać w lesie. Przeprawiając się przez rzekę, ubezpieczali się wzajemnie liną, by nie porwał ich bardzo silny nurt. A to tylko jedna z przeszkód jakie musieli pokonać. W sumie starali się pokonać bardzo duży i zróżnicowany topograficznie teren, nad którym panował przeciwnik.

Przejście kilkudziesięciu kilometrów w nieznanym terenie wymagało posiłkowania się mapą, kompasem i przysłowiowym "nożem w zębach". Najtrudniejszym etapem 72-godzinnych zajęć był punkt o nazwie 'Resistance" (opór przeciw wykorzystaniu).

Nie dać się złamać

Każdy z żołnierzy, z wcześniej ułożoną "legendą", wcielał się w rolę pojmanego. Z workiem na głowie, skuty kajdankami, przetrzymywany w pomieszczeniach piwnicznych o niskiej temperaturze przez kilkanaście godzin poddawany był próbom złamania jego oporu poprzez zmuszenie go do wyjawienia legendy. Metody, jakich używali instruktorzy były zróżnicowane. Jednocześnie ćwiczenie odbywało się w warunkach maksymalnie zbliżonych do realiów, w jakich mogliby znajdować się żołnierze, gdy wpadną w ręce prawdziwego przeciwnika na prawdziwym polu walki.

Ten etap zarówno kursanci jak i instruktorzy zgodnie uznali za najtrudniejszy do przejścia w czasie całego kursu. Najtwardsi w tych ekstremalnych dla organizmu i psychiki warunkach wytrzymali nawet kilkanaście godzin.

Nie pomagać

Ostatnim z elementów szkolenia był punkt "Escape" (ucieczka), podczas którego żołnierze byli odbijani przez zespół odzyskujący. Kursanci uczyli się właściwego zachowania w trakcie akcji ratunkowej, prowadzonej przez specjalną grupę realizacyjną.

Często w realnych działaniach odbijania zakładników dochodzi do nieszczęśliwych wypadków postrzeleń, a nawet śmierci odbijanych, którzy nie potrafią się właściwie zachować w tej sytuacji. Często sami, niepotrzebnie, próbują pomóc członkom grupy realizacyjnej, co wprowadza dodatkowe zamieszanie we wcześniej opracowanym planie działania.

Specjaliści od przetrwania

Kurs SERE na poziomie "B" zaplanowany i zorganizowany był w całości przez Zarząd Rozpoznania i Walki Elektronicznej G-2 Wojsk Lądowych. Głównym wprowadzającym to szkolenie w naszym rodzaju Sił Zbrojnych jest pułkownik Tomasz Łysek, Szef Oddziału Rozpoznania i pomysłodawca, słynnego już w całym kraju, równie trudnego i wymagającego, kursu "Patrol".

Wśród instruktorów kursu SERE znaleźli się profesjonaliści z CSAT (Centrala Szkoleń Antyterrorystycznych), głównie byli szkoleniowcy jednostki GROM i najlepsi funkcjonariusze Straży Granicznej. Największą pracę (planowanie i organizacja zajęć) wykonali kapitan Waldemar Niwald i chorąży Grzegorz Kaczmarek, instruktorzy z poznańskiego Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych wspomagani przez chorążego Dariusza Aleksiuka i kaprala Macieja Dardzikowskiego z 22. batalionu piechoty górskiej z Kłodzka, specjalistów od przetrwania.

kpt. Marcel Podhorodecki

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: żołnierze | poligon | przetrwanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy