Photoshop na listę broni masowego rażenia
Zdjęcie z irańskich testów rakiet przekazane francuskiej agencji AFP było zmanipulowane. Irańczycy, rzecz ludzka, chcieli po prostu trochę wyolbrzymić swoje możliwości...
Mimo silnych protestów Izraela i USA, Iran testował w środę dziewięć rakiet. Także rakietę Shabab-3, która, jak twierdzą irańskie władze, może dosięgnąć Izraela.
Fotografia zamieszczona przez Irańską Gwardię Rewolucyjną na jej oficjalnej stronie internetowej pokazuje cztery rakiety wylatujące w przestworza z wyrzutni ustawionych na irańskiej pustyni. Zdjęcie zostało przekazane agencji AFP, a za nią publikowały je media z całego świata.
Wygląda nieźle, ale... tak naprawdę jedna rakieta nie poleciała. Ktoś spreparował fotografię, używając smugi ognia z jednej z rakiet i unoszącego się pyłu z dwóch pozostałych, które wypaliły. Wszystko w ramach irańskiej propagandy sukcesu.
- Są silne przesłanki ku temu, że Iran spreparował to zdjęcie, by ukryć fakt, że jedna rakieta nie wystrzeliła - mówi Mark Fitzpatrick z Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (ISSS) w Londynie. - Celem tych testów było pokazanie światu, że Iran jest groźny. Nie dziwi więc próba manipulacji. Nie chcieli narazić się na złośliwe komentarze - dodaje.
Co ciekawe, sprawa być może nie wyszłaby na jaw, gdyby nie to, że fotografię z cieżarówką opublikował irański dziennik "Jamejam".
Eksperci są pewni, że fotografia jest zmanipulowana. - Gołym okiem widać, że choć rakiety nie znajdowały się w tej samej odległości od aparatu, to na zdjęciu mają te same rozmiary - mówi Gerard Issert, technik Granon, jednego z największych laboratoriów fotograficznych w Paryżu.
Jeden z pracowników waszyngtońskiej administracji radzi, by być ostrożnym w analizowaniu informacji płynących z Iranu. - Nie mogę się wypowiedzieć na temat tego konkretnego przypadku, ale na pewno nie można zakładać, że nasz wywiad traktuje oficjalne informacje Irańczyków bezkrytycznie - mówi.
Irański kanał telewizyjny Al-Alam poinformował na przykład, że wśród wstrzelonych rakiet była Shabab-3 z jednotonowym konwencjonalnym ładunkiem i zasięgiem 2 tysięcy kilometrów. Tymczasem Fitzpatrick, były pracownik amerykańskiego Departamentu Stanu, szczerze w to wątpi. - Shabab-3 ma zasięg 1300 kilometrów. Zasięg może być rozszerzony do 2 tysięcy, ale na pewno rakieta musi lecieć wtedy z lżejszą głowicą. To typowy przykład wyolbrzymiania przez Iran swoich możliwości - komentuje Fitzpatrick.
Problem Irańczyków polega na tym, że ich dzisiejsze przechwałki mogą jutro zostać wzięte przez amerykańską administrację za dobrą monetę i użyte jako argumenty do amerykańskiej inwazji. Stany Zjednoczone od pewnego czasu ostrzegają Iran, że dalsze próby z tymi rakietami i rozwój programu nuklearnego mogą doprowadzić do wojny.
opr. ML