Owoce morza dla boga wojny

Krab, Kryl, Rak i Homar. Wbrew pozorom to nie menu restauracji, lecz nazwy programów zbrojeniowych, które będą przez najbliższe dekady kształtowały oblicze polskiej artylerii.

Artyleria wymaga pilnej modernizacji. Co prawda wyprodukowane w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku 122-milimetrowe haubice 2S1 Goździk i 152-milimetrowe armatohaubice Dana mogą jeszcze posłużyć w linii, jednak niewielki jest z nich pożytek pod względem operacyjnym. Nasza artyleria nie ma bowiem czym razić przeciwnika znajdującego się w odległości większej niż 40 kilometrów, a gdyby nie było wyrzutni rakietowych RM-70 i WR-Langusta o tymże zasięgu, tradycyjne armaty mogłyby atakować tylko cele oddalone o 20 kilometrów.

Na szczęście dla artylerii i całej armii idą lepsze czasy. Zgodnie z planami Ministerstwa Obrony Narodowej i Sztabu Generalnego Wojska Polskiego do naszych sił zbrojnych mają trafić nowe armatohaubice, automatyczne moździerze oraz wyrzutnie rakietowe. Nad wszystkimi pracuje Huta Stalowa Wola.

Reklama

Krab, Kryl, Rak i Homar. Wbrew pozorom to nie jest menu restauracji specjalizującej się w owocach morza. To nazwy programów zbrojeniowych, które będą przez najbliższe dekady kształtowały oblicze polskiej artylerii. Krab i Kryl to 155-milimetrowe samobieżne armatohaubice (AHS), jedna na podwoziu gąsienicowym, druga na kołowym. Rak to samobieżny 120-milimetrowy moździerz automatyczny na podwoziu gąsienicowym i kołowym, a Homar - wieloprowadnicowa wyrzutnia rakietowa. Programy te są na różnym etapie realizacji. Dwa są na ukończeniu, jeden jest w fazie badawczo-rozwojowej, a ostatni pozostaje jeszcze w sferze koncepcyjnej.

Krab na ostro

Chyba nie ma w polskiej armii dłużej realizowanego programu zbrojeniowego niż 155-milimetrowa samobieżna armatohaubica Krab. Prace nad nią rozpoczęły się jeszcze, zanim wstąpiliśmy do NATO, czyli w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Dziś już nikt nie pamięta, że pierwotnie rozważano produkowanie jej wspólnie z naszymi południowymi sąsiadami - Słowakami. Pomysł kupna zachodniej technologii pojawił się w 1997 roku. Przetarg rozstrzygnięto dwa lata później. Wybrano BAE System i wieżę od AS 90, a produkcją działa miała się zająć Huta Stalowa Wola.

Planowano, że do 2003 roku polska armia otrzyma moduł ogniowy o kryptonimie "Regina" (sześć dział plus logistyka i dowodzenie, czyli między innymi wozy dowodzenia, amunicyjny, remontu uzbrojenia i elektroniki). Prototyp Kraba, bo taką nazwę otrzymała 155-milimetrowa armatohaubica, powstał relatywnie szybko - w 2001 roku. Niestety, mimo że niedługo potem zbudowano drugi, aż na siedem lat z powodu zawirowań politycznych przerwano prace nad Reginą.

Program Kraba ruszył na nowo dopiero w 2008 roku, kiedy Departament Polityki Zbrojeniowej zawarł z Centrum Produkcji Wojskowej Huty Stalowa Wola wartą prawie 230 milionów złotych trzyletnią umowę na wykonanie pracy wdrożeniowej dywizjonowego modułu ogniowego Krabów - ośmiu dział, z czego sześć miało być nowych, a dwa to zmodernizowane prototypy.

W 2012 roku HSW zrealizowała umowę i przekazała 11 Pułkowi Artylerii z Węgorzewa moduł Krabów do badań eksploatacyjno-wojskowych, które zakończą się na początku 2014 roku. Choć na ich wyniki przyjdzie jeszcze poczekać, prace nad kolejnymi Krabami idą w hucie pełną parą. W październiku 2012 roku MON zamówiło bowiem kolejnych 16 dział, tak aby razem z ośmioma już dostarczonymi stworzyć 24-lufowy moduł dywizyjny.

Przedstawiciele Huty Stalowa Wola nie ukrywają, że projekt 155-milimetrowej AHS, mimo ogromnych opóźnień i zawirowań politycznych, które o mało co nie zakończyły jego losów, zmienił oblicze "Stalówki".

- Regina była programem przełomowym dla HSW. Postawiliśmy sobie bardzo ambitny cel, żeby osiągnąć w Polsce w dziedzinie produkcji artylerii poziom porównywalny z krajami zachodnimi. Myślę, że to nam się udało. Krab dorównuje rozwiązaniami technicznymi produktom oferowanym przez artyleryjskich potentatów, czyli USA i Wielką Brytanię - podkreślał Edward Hajdukiewicz, dyrektor biura techniczno-handlowego HSW, i dodał, że dla huty najcenniejszy jest pozyskany know how, co wykorzystano w produkcji nowego sprzętu artyleryjskiego (w pierwszej kolejności Raka).

Zupa z Raków

O ile program Kraba od początku był realizowany z udziałem MON-u i za jego pieniądze, o tyle Rak początkowo był pracą własną HSW.

"Skoro mieliśmy doświadczenie i technologię pozyskaną dzięki umowie z BAE System, postanowiliśmy opracować dla naszej armii automatyczny moździerz", komentuje prezes HSW Krzysztof Trofiniak. "Chcieliśmy stworzyć działo autonomiczne, pozbawione wad, które mają tego typu konstrukcje. Myślę, że to nam się udało. Uzbrojenia o podobnych właściwościach i możliwościach, czyli moździerza mogącego strzelać na wprost, górną grupą kątów oraz torami stromymi, który sam przelicza nastawy dla najbardziej ekonomicznego wykonania ognia, nie ma na świecie nikt".

Huta Stalowa Wola prace nad Rakiem sama prowadziła prawie trzy lata (od 2006 roku). W 2008 roku armia uznała, że przed automatycznymi moździerzami jest przyszłość w rodzimej armii. 7 października 2009 roku Departament Polityki Zbrojeniowej MON-u i Centrum Produkcji Wojskowej Huty Stalowa Wola SA zawarły czteroletnią umowę na wykonanie pracy badawczo-rozwojowej B+R "Kompanijny moduł ogniowy 120-milimetrowych moździerzy samobieżnych".

HSW zobowiązała się zbudować dwa prototypy automatycznych 120-milimetrowych moździerzy - jeden na podwoziu gąsienicowym, a drugi na kołowym (od Rosomaka) oraz prototypy wozów: dowodzenia, rozpoznania artyleryjskiego, amunicyjnego i zabezpieczenia technicznego.

Jak wyjaśnia prezes Krzysztof Trofiniak, zamówione przez MON komponenty modułu ogniowego są już gotowe.

- Wszystkie wozy, zarówno ogniowe, jak i amunicyjny, dowodzenia, rozpoznania, remontu uzbrojenia i elektroniki, przeszły badania zakładowe i jesteśmy gotowi do przeprowadzenia państwowych badań kwalifikacyjnych, które zakończą fazę badawczo-rozwojową i umożliwią wyprodukowanie partii próbnej. Brakuje nam jednego elementu, aby je rozpocząć - zatwierdzonego przez Inspektorat Uzbrojenia programu badań.

Kryl, Homar i Langusta

Nad Krylem Huta Stalowa Wola pracuje od kilku lat. Cierpliwość się opłaciła, bo siły zbrojne chcą wdrożyć Kryle do służby po 2017 roku. W 2012 roku HSW podpisała z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju czteroletnią umowę na wykonanie prototypu Kryla, badań zakładowych i kwalifikacyjnych oraz przygotowanie dokumentacji do produkcji partii próbnej. Na podstawie szczegółowych ankiet oceniających huta wybrała do współpracy zagranicznego partnera. I w pierwszych tygodniach 2013 roku podpisała umowę z izraelską firmą Elbit.

Nieco bardziej skomplikowana jest sprawa Homara, ponieważ polskie wojsko ma w wyposażeniu wieloprowadnicowe wyrzutnie WR-Langusta, dla których HSW przygotowała pakiet modernizacyjny. Mają one jednak zasięg około 40 kilometrów i nawet uzbrojone w ulepszone rakiety - Feniksy, o zasięgu około 70 kilometrów - nadal trudno traktować w kategoriach broni strategicznej. A taką rolę mają odegrać Homary.

Jak komentuje Antoni Rusinek, członek zarządu HSW, huta jest przygotowana, aby zbudować dla naszej armii Homara. Najpierw muszą jednak zostać określone założenia techniczne i wymagania operacyjne, jakie miałaby spełniać wyrzutnia. Kwestią podstawową jest wybór kalibru pocisków oraz sekwencja rakiet w pakiecie - czy mają być to takie same pociski, identycznego kalibru, czy może wymieszane, na przykład dwa mniejsze i dwa większe. Od wyboru określonych rozwiązań zależy decyzja co do producentów i politycznych sojuszy.

Wszystkie wymienione systemy uzbrojenia łączy jedno. To uzbrojenie, którego nasza armia naprawdę potrzebuje "na wczoraj" i które przeniesie naszą artylerię w XXI wiek. Armaty Krab są w stanie zasypać przeciwnika gradem pocisków - sześć na minutę w serii trwającej trzy minuty. W wypadku ośmiu haubic modułu Regina daje to aż 144 pociski. Łatwo sobie wyobrazić, co stanie się z nieprzyjacielskimi wyrzutniami rakiet, działami przeciwlotniczymi, stanowiskami dowodzenia czy węzłami łączności, na które spadnie taki deszcz ognia. Jeszcze bardziej niszczycielską siłę ma moduł automatycznych moździerzy Rak. Osiem dział, z których składa się komponent ogniowy, może w minutę wystrzelić 80 granatów. Trzyminutowa seria to 240 pocisków. 

Plany resortu obrony zakładają, że nasza armia będzie miała pięć dywizjonów Krabów (po 24 działa każdy) i osiem Raków. Niestety nie wiadomo jeszcze, ile chcemy kupić Homarów oraz ile Langust przewidzianych jest do modernizacji. Jedno jest jednak pewne. Morskie "skorupiaki" z HSW to przyszłość polskiej artylerii.

Krzysztof Wilewski

Polska Zbrojna
Dowiedz się więcej na temat: Wojsko Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy