Okręty podwodne. "Orkę" zaprojektujemy wspólnie z Norwegami?

Czy Polacy kupią okręty podwodne wspólnie z Norwegami? "Porównaliśmy nasze wymagania i są one zbieżne" – mówił na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej gen. bryg. Adam Duda, szef Inspektoratu Uzbrojenia MON. Nasza armia, w ramach programu „Orka”, chce kupić trzy nowe „podwodne drapieżniki”, a Skandynawowie około sześciu.

W połowie marca 2016 roku inspektor marynarki wojennej kontradmirał Mirosław Mordel oraz kontradmirał Lars Saunes, dowódca norweskiej marynarki wojennej, podpisali porozumienie w sprawie wspólnego szkolenia marynarek obu krajów. Choć umowa przewiduje przede wszystkim ćwiczenia komponentów lądowych (strona polska) i okrętów (strona norweska) uzbrojonych w rakiety Naval Strike Missile, niewykluczone, że już w najbliższych latach zostanie ona rozszerzona o wspólne szkolenia załóg okrętów podwodnych.

Polska i Norwegia chcą bowiem wspólnie, w ramach jednego kontraktu, kupić nowe jednostki tej klasy. Jak wyjawił na ubiegłotygodniowym posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej gen. bryg. Adam Duda, szef Inspektoratu Uzbrojenia MON, rozmowy w tej sprawie są prowadzone już od kilku miesięcy. Generał przekonywał, że wybór akurat tego kraju jako partnera jest dla Polski wyjątkowo korzystny.

Reklama

- Norwegowie mają duże doświadczenie, jeśli chodzi o flotę okrętów podwodnych, a także pragmatyczne, chłodne podejście do procesu ich budowy. Nie chcą eksperymentować z jakimś niesprawdzonym rozwiązaniem. Chcą budować okręty, co do których ryzyko techniczne czy technologiczne już nie istnieje - podkreślał.

Oba kraje dokonały już porównania swoich wymagań i oczekiwań taktyczno-technicznych wobec nowych okrętów i - jak skomentował to gen. Duda - są one zbieżne. Oznacza to, że Norwegowie, podobnie jak Polska, rozważają dwie możliwości. Albo uzbroją swoje OP w rakiety manewrujące, albo nowe (wspólnie zakupione) okręty będą musiały być konstrukcyjnie przystosowane do ich zainstalowania.

Ponieważ budowa nowych okrętów podwodnych trwa kilka lat - jak zauważył gen. Duda, w dobrych stoczniach od pięciu do sześciu - oznacza to, że nasza marynarka wojenna może nie mieć gdzie szkolić załóg okrętów. Cztery okręty podwodne klasy Kobben, które obecnie są na stanie naszej armii, muszą być bowiem w najbliższych pięciu latach wycofane ze służby z przyczyn technicznych. Skandynawowie zadeklarowali jednak pomoc w tej sprawie.

- Strona norweska jest gotowa wydzielić ze swoich zasobów jeden okręt - poinformował szef Inspektoratu Uzbrojenia.

Umowa międzyrządowa w sprawie kupna przez Polskę i Norwegię okrętów podwodnych może być podpisana jeszcze w tym roku. Niewykluczone jednak, że do porozumienia dołączy jeszcze trzeci kraj. Nieoficjalnie mówi się bowiem, że takim "wspólnym" programem jest również zainteresowana Holandia.

Krzysztof Wilewski

Polska Zbrojna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy