Odwaga ponad wszystko
Jednym z zadań, które stoją przed polskim wojskiem w Afganistanie, jest wyszkolenie pododdziałów Afgańskiej Armii Narodowej.
- Afgańczycy to indywidualnie świetni żołnierze, ale wojsko to z nich jeszcze nie najlepsze - żartują nasi wojskowi. - Myślą głównie o tym, jak zaatakować i zwyciężyć. Kwestie posłuszeństwa, współdziałania oddziałów czy zabezpieczenia logistycznego są często zupełnie marginalizowane.
Rwą się do działania
Szkoleniem ANA (Afghan National Army) zajmuje się m.in. stacjonujący w bazie Gardez polski Operacyjno-Doradczy Zespół Łącznikowy, zwany potocznie "omletem" od angielskiego skrótu OMLT - Operational Mentoring Laison Team. Realizuje on swoje zadania od połowy lutego, jako jeden z pierwszych elementów naszego kontyngentu. Zespół liczy kilkanaście osób, ale po doliczeniu plutonu ochrony i sekcji medycznej w Gardezie stacjonuje ok. 40 Polaków. Do ich zadań należy m.in. doradzanie Afgańczykom, jak realizować konkretne operacje, wsparcie w zapewnianiu zaopatrzenia, a także jeżdżenie z nimi na patrole.
- Afgańczycy wręcz rwą się do działania, czasami trudno ich od niego powstrzymywać. Duch walki, zaangażowanie i chęć poparcia rządu są naprawdę silne - ocenia dowódca polskiego kontyngentu w Afganistanie gen. Marek Tomaszycki.
Klucz do popularności
- Stworzenie profesjonalnej armii to wielka szansa na ustabilizowanie sytuacji w kraju. Tutejsze wojsko cieszy się szacunkiem większości społeczeństwa - dodaje generał.
Kluczem do "popularności" wojska może być to, że w każdym oddziale są żołnierze pochodzący z różnych afgańskich ludów. Ma to zminimalizować ryzyko religijnej czy etnicznej dominacji.
Na pytanie, czy trudno wzbudzić respekt u ludzi, którzy przez dziesiątki lat byli praktycznie niepokonani na swoim terytorium, jeden z żołnierzy odpowiada, że "kluczem jest okazywanie odwagi, którą tutaj ceni się ponad wszystko".
Katarzyna Lechowicz
