Oddziały specjalne mafii? Prywatna armia karteli

Mafijni żołnierzez z kartelu Jalisco New Generation Cartel /YouTube
Reklama

Kartele narkotykowe nie tylko wykorzystują samoloty i zanurzalne łodzie przemytnicze. W walce o zyski z narkobiznesu tworzą swoje prywatne, całkiem nieźle wyposażone armie.

Wojna pomiędzy kartelami a władzami państw Ameryki Środkowej i Południowej z każdym rokiem przybiera na zaciekłości. Doszło do tego, że mafiosi budują własne siły zbrojne, wyposażone w samochody opancerzone, granatniki podwieszane i wielkokalibrowe karabiny maszynowe.

Utworzony w 2009 roku kartel o nazwie Jalisco New Generation Cartel pochwalił się w ostatnich dniach filmem, na którym widać około 100 mężczyzn stojących przy ciężkim i lekkich pojazdach opancerzonych. Bojówkarze wyglądają jak żołnierze oddziałów specjalnych.

Reklama

Wszyscy są jednolicie umundurowani. Posiadają kamizelki kuloodporne i kevlarowe hełmy. Również uzbrojenie jest imponujące. Trzymają karabinki, karabiny maszynowe, a na pojazdach widoczne są wielkokalibrowe karabiny maszynowe.

Miejscowi eksperci uważają, że jest to pokaz siły obliczony na wywarcie wrażenia na okolicznych mieszkańcach i konkurencji, niż realne zagrożenie dla wojska i policji. Użycie przez mafię ciężkich pojazdów byłoby niepraktyczne, a same samochody opancerzone byłyby łatwymi celami dla lotnictwa.

Władze Meksyku szacują, że kartel kontroluje teren o powierzchni około 40 tysięcy km2. Właściwie stanowią jedyną władzę, podporządkowując sobie mieszkańców i lokalne władze samorządowe.

Kartele walczą nie tylko z siłami rządowymi, ale także często między sobą. Miliardowe zyski, płynące z przemytu kokainy do amerykańskich miast, sprawiają, że żołnierze meksykańskich baronów narkotykowych naciskają spust pistoletów równie często, co ich szefowie liczą "narkodolary".

Giną kurierzy, plantatorzy, policjanci i konkurenci. Jalisco New Generation Cartel nie jest wyjątkiem. Kartel oskarżany jest m.in. o zamach na szefa stołecznej policji Omara Garcíę Harfucha. Teraz stara się rozszerzyć swój stan posiadania. Może to oznaczać kolejną wojnę gangów.

Tamtejsze media dzień w dzień donoszą o kolejnych morderstwach, czy wręcz wyrokach śmierci, dokonanych przez zespoły zabójców, będących na usługach karteli narkotykowych. Każdego ranka policja podaje liczbę ofiar narkotykowych wojen. W niechlubnych statystykach króluje stan Chihuahua, a palmę pierwszeństwa utrzymuje miasto Ciudad Juarez. Każdego roku ginie tam kilkanaście tysięcy ludzi!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy