Oczy nie kłamią

Większość Afgańczyków nie ma dokumentów tożsamości. Wielu nawet nie wie, kiedy się urodziło.

Podczas patrolu w małej wiosce żołnierze koalicji postanowili wylegitymować kilku młodych mężczyzn. Okazało się, że nie mają oni żadnych dokumentów tożsamości. Gdy wojskowi zaczęli zapisywać ich dane, od jednego z młodzieńców usłyszeli, że nie wie, kiedy się urodził. Przywołano matkę chłopaka. Kobieta dopiero po zastanowieniu powiedziała: "Urodził się w roku, kiedy rzeka bardzo wylała, a naszym sąsiadom ukradziono krowę".

Wielki statystyczny rozgardiasz

To nie był odosobniony przypadek. W prawie trzydziestomilionowym państwie ponad 60 procent społeczeństwa to analfabeci. Trzy miliony obywateli to koczownicy bez stałego miejsca zamieszkania. Górzysty kraj zamieszkują ludy około dwudziestu narodowości, porozumiewający się kilkoma językami, a wielu mieszkańców na skutek okupacji sowieckiej i wojny domowej wyemigrowało do Iranu i Pakistanu.

Reklama

Nie dziwnego zatem, że panuje tam wielki statystyczny rozgardiasz. Nikt nie potrafi nawet powiedzieć, ilu obywateli liczy Afganistan. Ostatni spis ludności (mało precyzyjny) przeprowadzono prawie trzydzieści lat temu.Dzięki stacjonującym w Afganistanie siłom koalicji jest szansa, że już niedługo ludność tego kraju zostanie policzona. Przeprowadzenie spisu powszechnego mieszkańców planowano już kilka lat temu, ale ze względu na groźby talibów zaniechano go. Władze nie zrezygnowały jednak z gromadzenia danych o mieszkańcach.

W pierwszej kolejności do bazy danych wprowadza się informacje biometryczne ponad ośmiu milionów obywateli. Rejestruje się głównie mężczyzn, którzy mają dostać elektroniczne dokumenty tożsamości. Zgromadzone informacje wprowadzone są do Afgańskiego Automatycznego Systemu Identyfikacji Biometrycznej (Afghan Automated Biometric Identification System, AABIS) w ministerstwie spraw wewnętrznych.

Żołnierze - ankieterzy

Zbieranie na dużą skalę danych biometrycznych rozpoczęło się oficjalnie pod koniec 2009 roku (znacznie wcześniej zaczęły to robić wojska koalicji). W pierwszej kolejności badaniem objęto osadzonych w więzieniach, a także żołnierzy, policjantów oraz ludzi, którzy zetknęli się z afgańskimi i amerykańskimi instytucjami, w tym z wojskiem.

Gromadzeniem informacji biometrycznych o Afgańczykach zajmują się lokalne wojsko i policja oraz żołnierze koalicji. W trakcie działań w terenie przy każdej nadarzającej się okazji dokonują pomiarów i wprowadzają do bazy danych parametry napotkanych cywilów. Nie robią tego bezinteresownie. Wspomniany centralny system identyfikacji powstaje bowiem nie tylko na potrzeby polityki demograficznej.

Dzięki takiej bazie danych łatwiej ograniczyć napływ kryminalistów i talibskich agentów do służby w miejscowych wojsku lub policji. Żołnierzom ISAF pomaga ona natomiast w identyfikacji sprawców zamachów bombowych oraz członków i szefów różnych grup rebelianckich (od początku konfliktu na miejscu eksplozji każdej miny pułapki, w miejscach potyczek ogniowych lub odkrytych magazynach broni specjaliści ISAF zebrali tysiące śladów, między innymi odciski palców).

Prawda w źrenicach

Badanie biometryczne polega na pobraniu odcisków palców, zeskanowaniu mapy źrenicy oka i zrobieniu zdjęcia twarzy. Czynności te żołnierze wykonują najczęściej w warunkach polowych, za pomocą urządzeń HIIDE (Handheld Interagency Identity Detection Equipment). Od skrótu nazwy tego aparatu Polacy nazwali tę czynność "hajdowanie".

HIIDE to mobilna wersja dużego systemu katalogującego dane biometryczne BAT (Biometric Automated Toolset). Urządzenie jest małe i poręczne, nie ma jednak bezpośredniego połączenia z centralną bazą danych. Dlatego obsługujący je żołnierz za każdym razem przed wyjazdem na patrol musi podłączyć HIIDE do bazy danych i załadować do pamięci urządzenia aktualną listę poszukiwanych osób. Po powrocie z patrolu ponownie powinien się z nią połączyć, aby wprowadzić dane osób przebadanych w czasie wyjazdu.

Podobno do tej pory udało się zebrać dane biometryczne ponad dwóch milionów Afgańczyków.

Bogusław Politowski

Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL

"Broń w kozły i do modlitwy" - o polskiej armii pisze na swoim blog gen. Waldemar Skrzypczak

Polska Zbrojna
Dowiedz się więcej na temat: Afganistan | wojna | społeczeństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy